Koszykarski Śląsk nie otrzymuje pieniądzy od Ery

Od początku roku Śląsk nie otrzymuje pieniędzy z tytułu umowy sponsorskiej z Erą. To efekt konfliktu udziałowców o kontrolę nad największym w Polsce operatorem sieci komórkowej

Na szczęście sytuacja zaczyna się wyjaśniać - sąd przyznał rację jednej ze stron. Pieniądze mają zostać odblokowane, być może nawet uda się przedłużyć umowę na kolejny sezon.

Śląsk podpisał umowę ze strategicznym sponsorem na początku listopada, ale już wówczas w Erze trwała wojna o władzę pomiędzy udziałowcami Elektrimem a Vivendi. Od 15 listopada w firmie funkcjonowały już dwa zarządy. Od tego czasu, aby podpisać umowę czy dokonać przelewu, banki zaczęły wymagać zarówno podpisu przedstawiciela nowego zarządu, jak i starego.

Do końca 2005 roku umowa sponsorska była realizowana, w tym czasie do klubu wpłynęło około połowy zapisanej sumy (nieoficjalnie mówiło się nawet o milionie dolarów za sezon). Problemy zaczęły się od stycznia, gdy Era przestała przelewać pieniądze. Nie dotyczyło to jednak wyłącznie umowy ze Śląskiem - w wyniku zamieszania z dwoma zarządami zagrożone były nawet wypłaty dla pracowników Ery, sprzedawcy nie dostali w terminie prowizji. Zagrożone były wszystkie płatności spółki m.in. dla kontrahentów, które opiewają na blisko 400 mln zł miesięcznie.

W klubie spokojnie i ze zrozumieniem wszyscy podeszli do całego zamieszania. Nikomu nie zależy, aby poruszać sprawę.

- Nie odpowiem na pytanie w tej kwestii. To sprawy między nami a Erą - wyjaśnia krótko Piotr Waśniewski, prezes zarządu klubu, odpowiedzialny za finanse.

Klub spokojnie realizuje swoje zobowiązania. Zespół występuje pod nazwą Era Śląsk, na parkiecie i banerach wokół niego, a także na koszulkach widnieje logo sponsora. Wszystko zgodnie z umową. Klub spokojnie czeka, aż sprawa się wyjaśni, a pieniądze prędzej lub później wpłyną.

W sytuacji gdy brakuje wpływów od najważniejszego sponsora, Śląsk i tak dzielnie trzyma się finansowo. Opóźnienia w wypłatach dla zawodników są jak zwykle, ale nie przekraczają dwóch miesięcy (może w sytuacji, gdy zespół osiągnął cel i awansował do play-off, uda się je zniwelować?). Klub nadal powoli spłaca zaległości sięgające kilku lat wstecz, ale spłaca. Biorąc pod uwagę poważne braki w kasie, sytuacja nie jest aż tak tragiczna, jak mogłaby być.

Prawdopodobnie całe zamieszanie wpłynęło jednak na ruchy transferowe wrocławskiego klubu. Przed zamknięciem okna transferowego większość drużyn się bowiem wzmacniała, Śląsk raczej osłabił. Zwolnionego Dante Swansona zastąpili sporo tańsi Darren Kelly czy później Ron Johnson. Nie znaleziono następcy dla Rafała Bigusa czy kontuzjowanych zawodników. Mimo tych kłopotów Śląsk zdołał wywalczyć awans do play-off, a Era właśnie w ostatnich meczach miała chyba największą reklamę.

Na szczęście w ostatnich dniach sytuacja wydaje się wyjaśniać. Polski sąd przyznał rację Elektrimowi i uznał werdykt trybunału arbitrażowego w Wiedniu za obowiązujący w Polsce. To ważne, bo właśnie z zarządem od Elektrimu Śląsk podpisał umowę. Vivendi pozostała jeszcze kasacja do Sądu Najwyższego, ale wyrok jest prawomocny.

Nie wiadomo, kiedy znowu uruchomione zostaną wpłaty z Ery. Wiadomo natomiast, że działacze rozmawiają ze sponsorem nie tylko o realizacji obecnej umowy, ale również o jej przedłużeniu na kolejny sezon.

Copyright © Agora SA