Obowiązujący obecnie w NBA system sprawia, że najsłabsze zespoły mają największe szanse na pozyskanie najlepszych młodych zawodników. Na podstawie kolejności w sezonie zasadniczym 1999/2000 (i pomocniczego losowania) ustalono bowiem kolejność, w jakiej kluby wybierać będą młodych kandydatów do gry w lidze. Jako pierwsi wybierają najsłabsi. Żeby wyeliminować nieuczciwą walkę o numer 1 i "oddawanie" meczów pod koniec sezonu, o przydziale pierwszych trzech wyborów decyduje losowanie. Przystępują do niego drużyny, które nie zagrały w play off.
W tym roku numer 1 przypadł Washington Wizards, a kolejne Los Angeles Clippers i Atlanta Hawks. Najlepsze zespoły NBA (San Antonio Spurs, Los Angeles Lakers, Philadelphia 76ers) wybierają jako ostatnie (numery 27, 28 i 29). Lakers oddali swój wybór do Vancouver. Wszystkie kluby mają także prawo wyboru w drugiej rundzie, także ułożonej na podstawie odwróconej tabeli sezonu. Koszykarze wybrani w pierwszej rundzie muszą podpisać czteroletnie kontrakty z klubami, które ich wybrały, według stawek określonych przez NBA. Podpisywanie kontraktów z graczami wybranymi w drugiej rundzie nie jest obowiązkowe.
Każdy klub ma prawo przekazać swoje prawo wyboru innemu. Kluby NBA korzystają z tego często przy wymianach zawodników.
W puli, z której kluby wybierają dla siebie zawodników, są:
- koszykarze kończący czteroletnie studia na amerykańskich uniwersytetach;
- gracze z zagranicy mający 22 lata (w tegorocznym drafcie: urodzeni w 1979 roku);
- wszyscy studenci niższych lat lub uczniowie szkół średnich oraz obcokrajowcy młodsi niż 22 lata, którzy w określonym terminie przyślą wniosek do władz NBA.
Do draftu można przystąpić tylko raz.
W 1999 roku jednym z kandydatów był Rafał Bigus, który wówczas ukończył studia na uniwersytecie Villanova. Nie został jednak wybrany. W tym roku żaden z Polaków nie ukończył studiów w USA, a Wojciech Myrda nie zdecydował się zgłosić na rok przed terminem. Na pewno będzie jednym z kandydatów za rok. Nie mamy też żadnego koszykarza z rocznika 1979, który mógłby olśnić wysłanników NBA (Paweł Wiekiera?). Żaden z Polaków nie zgłosił też chęci kandydowania w liście do szefów NBA. Mógł to uczynić choćby Szymon Szewczyk, który decydując się na dwuletni dobrze płatny kontrakt w Starogardzie Gdańskim przekreślił szanse na grę w lidze akademickiej. Zgłoszenie się do draftu, nawet bez możliwości wyboru, zazwyczaj bardzo korzystnie wpływa na atmosferę wokół gracza
W drafcie będzie za to (jak zwykle) kilku Europejczyków. Najwyżej wybrany będzie na pewno MVP finału ligi hiszpańskiej Pau Gasol z FC Barcelona (mierzący 211 cm wzrostu skrzydłowy). Podczas testów przed draftem znakomicie wypadł skrzydłowy Żeleznika Belgrad Vladimir Radmanović (208 cm), który ma być nowym Predragiem Stojakoviciem. Obaj są pewni wyboru w pierwszej rundzie. Mniejsze szanse na miejsce w pierwszej rundzie (i gawarantowany trzyletni kontrakt) mają także rozgrywający Realu Madryt Raul Lopez i Racingu Paryż Tony Parker oraz skrzydłowy Panathinaikosu Ateny Antonis Fotsis.