Rewolucja w tenisie, wideo powie czy był aut

- To rewolucja, która potrzebna była od dawna - mówią tenisiści o komputerowym systemie Hawk-Eye, który będzie rozstrzygał o autach w tenisie. System zadebiutuje w środę w Key Biscayne na Florydzie

Przez dekady było tak - tenisista, powiedzmy John McEnroe, posyłał piłkę w okolicę linii. Sędzia wywoływał aut, ale słynący z wybuchowego charakteru Amerykanin nie zgadzał się z decyzją i zmieniał się w złego chłopca rzucającego "mięsem" na prawo i lewo. Ani tenisista, ani sędzia nie miał możliwości sprawdzenia jak było naprawdę.

Od dziś, przynajmniej w niektórych turniejach, to się zmieni. Wszystko za sprawą Sokolego Oka (Hawk-Eye). To nazwa systemu, który przy pomocy sześciu kamer rozstawionych na korcie będzie, generował komputerową powtórkę. Na telebimie zobaczą ją tenisiści, wszyscy widzowie i sędzia. Położenie piłki będzie określane z dokładnością do czterech milimetrów.

- Skończą się kłótnie o sporne piłki. Oprócz wyeliminowania błędów sędziów, tenis zyska też na atrakcyjności - opowiada McEnroe, który jako jeden z pierwszych testował Hawk-Eye kilka miesięcy temu w turnieju dla oldbojów. System przeszedł generalną próbę podczas styczniowego Pucharu Hopmana, czyli mistrzostw świata w mikście.

Dodatkową dramaturgię zapewni to, że o powtórki będą prosić sami zawodnicy. Jeśli np. Federer, czy Szarapowa uznają, że sędzia liniowy się pomylił, będą mieli prawo zweryfikować jego decyzję. Taka prośba będzie się nazywać challenge (z ang. wyzwanie, kwestionowanie). Twórca Hawk-Eye, 31-letni brytyjski naukowiec Paul Hawkins, zapewnia, że cały proces nie będzie trwał dłużej niż 10 sekund. Mimo to, władze zawodowego tenisa (WTA - kobiety, ATP - mężczyźni) nie zgodziły się na dowolną ilość powtórek w meczu. Ich zdaniem mogłoby to prowadzić do zbytniego wydłużenia spotkania, bo np. podczas Pucharu Hopmana zawodnicy prosili o "challenge" kilkanaście razy na mecz. W Key Biscayne zawodnicy będą mieli prawo do dwóch powtórek w secie i jednej dodatkowej, gdy będzie tie-break. Jeśli jednak wygrają challenge, tzn. okaże się, że mieli rację (np. nie było autu), to zachowają szansę, stracą ją dopiero, gdy przegrają (racje miał sędzia).

Systemu nie przetestuje na razie Marta Domachowska, która w pierwszej rundzie w Key Biscayne (pula nagród 3,4 mln dol) zmierzy się z kwalifikantką, a w drugiej może wpaść na Danielę Hantuchovą ze Słowacji (WTA, 15). Hawk-Eye będzie bowiem na razie dobrodziejstwem dla najlepszych graczy, bo zainstalowano go wyłącznie na korcie centralnym, gdzie mecze będą rozgrywać najwyżej rozstawiani - m.in. Federer, Rafael Nadal i Amelie Mauresmo. Podobnie będzie w US Open, gdzie Hawk-Eye będzie na dwóch głównych kortach. System chce też Australian Open, konserwatywny Wimbledon na razie powiedział "nie". Rolland Garros też na razie nie będzie miał powtórek, bo tam piłka zostawia ślad na czerwonej mączce.

Skąd wziął się Hawk-Eye? Hawkins opracował go już w 2001 r. Początkowo jako wersję dla krykieta. Dopiero potem zmodyfikował Sokole Oko dla potrzeb tenisa. Szybko zainteresował swoim pomysłem telewizje - już od kilku lat powtórki, które oglądamy w relacjach z US Open, czy Wimbledonu powstają właśnie dzięki Hawk-Eye. Konserwatywne władze tenisowe długo opierały się nowej technologii, ugięły się pod naciskiem telewizji, ale przede wszystkim samych zawodników. - Jesteśmy w stanie określić położenie człowieka na ziemi przy pomocy satelity z dokładnością metra, a nie jesteśmy w stanie znaleźć piłki na korcie. Czas to zmienić - stwierdził niedawno Larry Scott, dyrektor wykonawczy kobiecej federacji WTA.

Przygniatająca większość graczy popiera zmiany. Przeciwko jest... Roger Federer, numer jeden w rankingu ATP. - System spowolni rytm meczu, a poza tym jest drogi. 100 tys. dolarów, a tyle kosztuje przygotowanie jednego kortu, można by wydać na jakiś lepszy cel - stwierdził Szwajcar. Zdaniem fachowców Federer oponuje, bo w obecnym tenisie jest najlepszy i boi się, że jakakolwiek zmiana zburzy status quo.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.