Fruwając pod koszem: Game Over?

Nigdy nie grał tak słabo. Nigdy nie męczył się tak szybko. Nigdy tak mało nie rzucał, nie zbierał, nie blokował. Nigdy tak nie odpuszczał. Nigdy. Czyżby Shaquille O'Neal się skończył?

Popatrzmy na statystyki O'Neala. Średnia punktowa - 19,3, najniższa w karierze. Zbiórki - 9,3, najmniej w karierze. Bloki - 1,5 - również najmniej. Minuty na boisku - 29,1 - aż o pięć mniej niż w poprzednim sezonie.

Ale nie tylko o statystyki tu chodzi. Coraz częściej, patrząc na O'Neala, można zapomnieć, że to jeden z największych centrów w historii, że to gość, którego jeszcze niedawno bali się wszyscy, ale to wszyscy zawodnicy w NBA. Coraz częściej jest zwyczajnym wielkoludem NBA - wolnym, zasapanym, z trudem odrywającym się od ziemi.

W meczu z Utah dwukrotnie zablokował go Greg Ostertag. W meczu z Lakers w jednej z akcji ośmieszył go smarkacz Andrew Bynum. Zdarzały się Shaqowi występy fatalne. 13 pkt w meczu z Milwaukee (tylko 4 trafione rzuty na 12 oddanych). 8 pkt z Phoenix (2 na 6). 12 pkt z Utah (5 na 14). 11 pkt z New Jersey (4 na 12).

Shaq uspokaja: to nic takiego, długo byłem kontuzjowany, teraz powoli dochodzę do siebie, oszczędzam się. Na play-offy powróci wasz stary dobry Shaq. Shaq, którego nie da się powstrzymać.

Ale kibicom Heat i trenerowi Patowi Riley wcale nie jest do śmiechu. "Może i ja zrobię to samo. Też poczekam, aż się zaczną play-offy. Nie będę się martwił. Nie będę się przygotowywał. Nie będę planował. Nie będę się złościł. Poczekam, aż oni będą gotowi. Nie cierpię takiego gadania" - złości się Riley.

I ma powody. Przecież postawił na Shaqa cały majątek Miami Heat - najpierw przedłużając kontrakt O'Neala (100 mln dol. za pięć lat), a później wymieniając pół składu, który był przecież o włos od finału NBA. Nowe nabytki - Jason Williams, Antoine Walker, Gary Payton, James Posey - miały stanowić mocne wsparcie dla dwóch wielkich gwiazd zespołu: O'Neala i Dwyane'a Wade'a. Sceptycy obawiali się, że ten "Dream Team" nie zadziała, bo nowe gwiazdki mogą mieć problemy z wkomponowaniem się w drużynę, która już swoje gwiazdy ma.

I rzeczywiście. Miami Heat z najlepszymi w NBA (Pistons, Spurs, Mavs, Suns) grali siedmiokrotnie. Wszystkie mecze przegrali. Ostatni pojedynek z Dallas Mavericks - różnicą 36 pkt. Przegrali też 9 z 10 meczów przeciwko liderom dywizji.

Kłopoty O'Neala pozwalają łagodniej spojrzeć na decyzję Los Angeles Lakers, którzy latem 2004 sprzedali Shaqa do Miami. U podstaw tej decyzji leżał konflikt Shaqa z Kobe Bryantem - gdyby ten pierwszy został w LA, ten drugi nigdy nie podpisałby z Lakers nowego kontraktu. Ale liczyła się też kasa. Właściciel Lakers Jerry Buss nie chciał płacić gigantycznych pieniędzy starzejącemu się, rozkapryszonemu, niezbyt pracowitemu centrowi. I być może miał rację.

W pierwszym sezonie po transferze Shaq chciał udowodnić Lakersom, jak bardzo byli w błędzie. Pracował całe lato, schudł, wrócił skoczniejszy i zwinniejszy. Ale zapału starczyło tylko na rok. Ten sezon Shaq zaczął już ze zwyczajową nadwagą i szybciuteńko (już po dwóch meczach) złapał kontuzję. Co gorsza, przestał nawet sypać bon motami (w związku z czym bardzo podupadła ulubiona rubryka wielu naszych czytelników "Tako rzecze Shaq").

Pat Riley uspokaja, że Kareem Abdul Jabbar był mistrzem jeszcze w wieku 38 lat. Ale Shaq w pierwszej połowie sezonu nie pokazał niczego i dlatego nie ma dla niego miejsca w naszym zestawieniu nagród na półmetek sezonu.

Nagrody półmetkowe

MVP - Kobe.

Najlepszy trener - Flip Saunders.

Najlepszy obrońca - Marcus Camby (wiemy, że długo był kontuzjowany, ale jak nie był, wymiatał).

Najlepszy debiutant - Chris Paul.

Największy postęp - Chris Bosh.

Najlepszy rezerwowy - Mo Williams.

Pierwsza piątka: Steve Nash, Kobe Bryant, LeBron James, Dirk Nowitzki, Tim Duncan.

Druga piątka: Chauncey Billups, Allen Iverson, Vince Carter, Elton Brand, Rasheed Wallace. Nie ma centrów - bo żaden nie zasłużył.

Najlepszy menedżer - Elgin Baylor (Clippers). A co tam.

Kronika towarzyska

Michael Jordan skomentował 81-punktowy wyczyn Kobe Bryanta. "Nie wyobrażam sobie, żebym dał komuś rzucić 81 punktów i nie wyleciał z boiska za faule".

Shareef Abdur Rahim z Sacramento został ukarany przewinieniem technicznym za oprotestowanie faulu podczas meczu z Utah. "Ciekawe, za co mnie ukarali, skoro [na boisku] nie jestem w stanie nic powiedzieć" - powiedział rozżalony Rahim, który w grudniu złamał szczękę i gra z odrutowaną buzią.

Kończy się aukcja, w której można wygrać 30 minut z Shaqiem. W tej chwili najwyższa oferta wynosi 25,5 tys. dol. Biorąc pod uwagę zarobki O'Neala, wychodzi na to, że za 30 minut gry właściciel Heat płaci mu prawie ćwierć miliona dolarów. Zachęcamy do udziału w aukcji, bo - jak widać - to prawdziwa okazja.

Coraz więcej w NBA facetów w rajtuzach. Niedawno rajtki założył LeBron James. Po co mu to? "Chronią mnie przed kontuzją" - stwierdził LeBron. A czemu inni noszą rajtuzy? "Cóż, to kwestia mody".

Steve Nash skończył właśnie 32 lata, czyli osiągnął wiek, w którym zdaniem właściciela Dallas Mavericks Marka Cubana miał się zacząć sypać. W związku z tą prognozą Cuban nie zdecydował się na podpisanie z nim wieloletniego kontraktu. Jak gra Nash - wszyscy wiemy.

Ira Newble z Cleveland opuścił kilka meczów, bo włosy w nosie urosły mu tak bardzo, że pojawił się stan zapalny i wyrósł czyrak, który trzeba było usunąć.

Ciekawostki

Liderem NBA pod względem skuteczności jest Shaq (56,6 proc.). To nie jest jednak zbyt ciekawe, bo Shaq zazwyczaj przewodzi w tej kategorii. Ciekawy jest wicelider. Otóż jest to Tony Parker z San Antonio, który rzuca z 55-proc. skutecznością. Jak na rozgrywającego - niebywałe.

Najlepszym zbierającym w NBA jest w tej chwili Dwight Howard z Orlando (12,7 zb.). Jeśli dowiezie przewagę do końca sezonu, stanie się najmłodszym zwycięzcą klasyfikacji zbieraczy w historii NBA.

Kobe Bryant rzucił 81 pkt w swoim 666. meczu w NBA. Ciekawe, prawda?

Złota myśl

"Są jak pociski niesterowane. Nigdy nie wiem, w którą stronę polecą" - center Cleveland Zydrunas Ilgauskas o swoich rzutach. Zydrunas gra z wybitym prawym palcem wskazującym.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.