Era Śląsk po zmianach

KOSZYKÓWKA. Śląsk dokonał nie lada wyczynu - po świątecznych zmianach ma w szerokiej kadrze aż 14 zawodników, ale brakuje mu tego najważniejszego - rozgrywającego. Amerykański gracz poszukiwany na tę pozycję na pewno nie wystąpi jutro przeciwko AZS-owi Koszalin, może zdąży na sobotni mecz w Tarnowie

Świąteczny bilans zysków i strat wrocławskiego zespołu nie wygląda może imponująco jakościowo, za to ilościowo całkiem nieźle. Odeszli Amerykanie Dante Swanson i Ryan Randle, a przyszli Rafał Bigus, Aleksander Dmitrowski i Muhamed Thaqi. Wszyscy na razie są na testach, ale licząc ich, wracającego po przerwie Dominika Tomczyka, wiecznie kontuzjowanego Marka Miszczuka i niegrającego, ale trenującego z zespołem Adriana Mroczka w kadrze zespołu jest 14 zawodników.

- Aż tak dobrze nie jest. Kontuzjowany jest nie tylko Miszczuk, lecz również Maciek Szlachtowicz i Przemysław Hajnsz. Na treningach mam 11 zawodników, w tym jednego, co do którego nie jesteśmy jeszcze pewni, czy zostanie - zaznacza trener Tomasz Jankowski.

Hajnsz ma problemy z achillesem, ale według zapewnień lekarzy za tydzień powinien wrócić do treningów. Z Miszczukiem (kłopoty z kręgosłupem) nadal nic nie wiadomo, poza tym, że pozostaje zawodnikiem Śląska i leczy się na własną rękę w Lublinie. Najgorzej wygląda sytuacja ze Szlachtowiczem, dla którego być może już nawet sezon się skończył.

- Ma kłopoty z kostką. Kontuzji nabawił się na pierwszym treningu po przyjeździe trenera Mahoricia i co jakiś czas uraz się odzywa - wyjaśnia Jankowski. - Lekarze już kilka razy proponowali operację, bo ona prędzej czy później będzie konieczna. Zastanawiamy się, czy nie wykonać jej teraz, czy może po raz kolejny spróbować doleczyć uraz.

W tej sytuacji sensowny wydaje się transfer Dmitrowskiego, który występuje właśnie na pozycji rzucającego obrońcy, a może także z przymusu przez chwilę rozgrywać.

- On i Rafał Bigus zostają - zapewnia Jankowski. - Dmitrowski jest wszechstronny. To typowy zawodnik na pozycję rzucającego obrońcy, choć zdecydowanie nie typ atlety. Potrafi rzucić, potrafi podać, biega do kontry. Widać, że gra ofensywna nie sprawia mu problemu. Potrafi zaimprowizować i uważam, że może urozmaicić nasz atak - ocenia Jankowski. - Co do Muhameda, potrzebujemy jeszcze kilku dni. Ma dobry rzut, jest nieźle przygotowany fizycznie i to zdecydowanie trójka. Nie wiemy, czy wystąpi w czwartek, bo staramy się o jego list czystości, ale są z tym problemy. Liga w Kosowie nie jest partnerem FIBA, często grają tam zawodnicy zawieszeni w innych ligach. Załatwienie tam formalności nie jest prostą sprawą.

Thaqi i tak niemal na pewno w Śląsku nie zostanie, a kłopoty z jego listem czystości (a później ewentualne kolejne z np. przedłużaniem wizy) mogą mu tylko w tym "pomóc". W najbliższym meczu nie będzie w składzie wrocławskiego zespołu również nowego amerykańskiego rozgrywającego. A właśnie na znalezieniu następcy Dante Swansona miał najbardziej skoncentrować się klub. Jest trzech innych zawodników, ale na rozegraniu będzie musiał sobie radzić Robert Skibniewski wspierany przez Kamila Chanasa i Dmitrowskiego.

- Trwają rozmowy z kilkoma zawodnikami. Liczymy, że nowy rozgrywający będzie u nas na dniach. Być może pojawi się już w Koszalinie - kończy Jankowski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.