- To piekło na ziemi, trudno uwierzyć, że można to wytrzymać. Znienawidziłem ten rajd, ale na krótko - wspomina Krzysztof Hołowczyc (Mitsubishi Pajero), który razem z pilotem Jeanem-Markiem Fortinem w ubiegłorocznym debiucie zajął 60. miejsce.
Rajd Dakar łączy wszystko, co najtrudniejsze, w sportach motorowych, dodając do tego wypadki nieprzewidziane - w 1998 r. Francuz Laurent Gueguen zginął w pożarze samochodu, bo jego ciężarowy mercedes najechał na minę. Rok później malijscy partyzanci zarekwirowali dwie ciężarówki czeskich kierowców. Wcześniej, tuż po wojnie w Zatoce Perskiej, większość islamskich państw Afryki odmówiła wiz uczestnikom rajdu z USA, Wielkiej Brytanii, Francji. A rok temu w trakcie rajdu zginęło dwóch uczestników - włoski motocyklista Fabrizio Meoni i Hiszpan José Manuel Perez. W sumie w 27-letniej historii rajdu straciło życie 22 kierowców, nie licząc członków ekip i ochraniających rajd miejscowych policjantów.
Co tak przyciąga rajdowców na bezdroża Afryki? Poza czysto sportowymi wyzwaniami, którym mogą sprostać tylko najtwardsi, najbardziej zdeterminowani (a wcale nie najlepsi), są to także zmagania z granicami ludzkich możliwości i legendarna otoczka rajdu. - Człowiek myśli sobie, że już nie da rady, ale zawsze te siły jednak się pojawiają - wspominał Hołowczyc. - Rok temu na jednym z odcinków zabrakło nam paliwa i zostaliśmy na pustyni, gdzie spędziliśmy całą noc. Chcieliśmy zapłacić za litr benzyny 200 dol., jednak nikt nie chciał nam jej sprzedać - taka jest rywalizacja. Pomyślałem wtedy - co ja tu robię? A jednak dotrwałem do końca - mówił polski kierowca.
O niebywałym magnesie Rajdu Dakar przekonuje postawa Marka Dąbrowskiego. 33-letni motocyklista na początku listopada miał groźny wypadek podczas Rajdu Dubaju - doznał otwartego złamania lewej ręki powyżej nadgarstka. Polak, który dotychczas pięć razy startował w Rajdzie Dakar (rok temu był 11. wśród motocyklistów), ani przez moment nie pomyślał o odpuszczeniu tegorocznego rajdu.
- Połamanych kości nie udało się posklejać w całość - mówił o leczeniu. - Specjaliści z Londynu przygotowali więc dla mnie specjalny, zrobiony z kewlaru opatrunek, zastępujący gips. Nadgarstek mam usztywniony, ale na szczęście ścięgna nie są uszkodzone i mogę ruszać palcami lewej dłoni - tłumaczy Dąbrowski, który będzie jechał austriackim motocyklem KTM wyprodukowanym na podstawie modelu LC4 660 Rally, ze specjalnie zainstalowaną półautomatyczną skrzynią biegów, której obsługa nie będzie wymagała używania lewej ręki. - Nie myślę o miejscach, chcę po prostu dojechać do mety - mówił Dąbrowski.
Dla motocyklistów obok Dąbrowskiego pojedzie Czachor (siódmy start, przed rokiem był 12.) - najgorsze są pierwsze godziny po starcie (czasem nawet o 3 nad ranem), bo noce na Saharze są przeraźliwie zimne, temperatura spada do zera. Jednak w tym roku zawodnicy będą mieli do przejechania mniej odcinków pustynnych - pierwsze afrykańskie etapy zostały poprowadzone w terenie górzystym.
- Dla nas najważniejsze jest ograniczenie maksymalnej prędkości do 150 km/godz. i zwiększenie utrudnień w nawigacji - mówił Czachor. - Teraz nie możemy na trasie korzystać z systemu GPS i będziemy musieli radzić sobie tylko z mapą i kompasem. Kto tego nie potrafi, nie dojedzie do mety.
Hołowczyc i Fortin pojadą Nissanem Pick-up (prawie 290 KM, napęd na cztery koła), przygotowanym przez francuski Team Dessoude. - Chcę walczyć o miejsce blisko pierwszej dziesiątki - zapowiada Hołowczyc. - Ostatnio pracowałem nad wytrzymałością w RPA, a po wsparcie duchowe pojechałem na Jasną Górę.
Na trasę liczącą 9043 km ruszy 748 pojazdów (najwięcej w historii imprezy). Uczestnicy przejadą przez siedem państw - wystartują w sylwestra spod lizbońskiego XVI-wiecznego klasztoru Hieronimitów. Przejadą przez Portugalię, Hiszpanię, a potem Maroko, Mauretanię, Mali, Gwineę i zakończą rywalizację w Senegalu. Relacje z każdego etapu pokazywane będą codziennie w Eurosporcie o 22.30.
Motocykle: Cyril Despres (Francja, KTM)
Samochody: Stephane Peterhansel (Francja, Mitsubishi)
Ciężarówki: Firdaus Kabirow (Rosja, Kamaz)