Fruwając pod koszem. Mahatma van Gundy

Stało się to, o czym wszyscy plotkowali od 6 czerwca, kiedy Miami Heat po heroicznej walce ulegli Detroit Pistons w siódmym meczu finału Konferencji Wschodniej. Kilka dni później menedżer Heat Pat Riley powiedział, że zamierza wziąć aktywniejszy udział w kierowaniu klubem i choć potem wielokrotnie dementował, że broń Boże, nie zamierza odbierać pracy swojemu przyjacielowi Stanowi Van Gundy, to i tak wszyscy wiedzieli, że jest kwestią czasu, kiedy to brylantynowy Pat zostanie trenerem Heat.

Latem Riley przemontował zupełnie drużynę, z którą tak dobrze pracowało się Van Gundy'emu. Sprowadził chimerycznych Antoine'a Walkera, Jasona Williamsa, Gary Paytona i Jamesa Poseya, których Van Gundy nie bardzo potrafił w drużynę wkomponować. Potem jeszcze przytrafiła się nieszczęśliwa kontuzja kostki Shaqa i w 1/4 sezonu Heat mieli marny jak na drużynę aspirującą do tytułu mistrzowskiego bilans 11-10. W poniedziałek Stan Van Gundy poinformował o swojej rezygnacji.

Oficjalną przyczyną odejścia trenera jest rodzina. Zbliżają się święta, dzieci rosną, a Van Gundy w ogóle nie ma dla nich czasu, bo przecież wciąż jest w rozjazdach. Stan Van Gundy odchodzi w bardzo podobnych okolicznościach do tych, w których z New York Knicks rozstawał się, prawie dokładnie cztery lata temu jego brat Jeff. Wtedy też wiele się mówiło o tym, że dni Jeffa są policzone, wszyscy patrzyli mu na ręce, drużyna balansowała na krawędzi 50 proc., a oczekiwania mediów były równie rozdmuchane. Jeff tłumaczył rezygnację w podobny sposób: że traci motywację i strasznie się cieszy, że będzie mógł wreszcie spędzać więcej czasu z córeczką.

Takie rozwiązanie - Stan rezygnuje, Pat zostaje trenerem, jest idealne dla wszystkich stron. Stan Van Gundy robi krok wstecz, aby zrobić krok wprzód. W Miami każdy wynik poza (mało jednak prawdopodobnym w kontekście fantastycznej gry Detroit i San Antonio) tytułem mistrzowskim byłby pewnie odebrany z rozczarowaniem. Nie po to Riley kupił półtora roku temu Shaqa, nie po to robił latem te wszystkie kombinacje, kompletując ekipę marzeń, żeby drugi rok z rzędu zadowolić się honorową porażką w finale konferencji. Stan odpocznie rok, może dwa i wróci do pracy trenerskiej, pewnie do fajnego klubu, pewnie za większe pieniądze. Tak było i z Jeffem, po którego odejściu New York Knicks kompletnie się rozsypali i do dziś nie mogą się pozbierać, podczas gdy on spokojnie trenuje Houston Rockets z Yao Mingiem i Tracy McGradym.

Ale taka sytuacja jest lepsza również dla drużyny. Na jej czele staje coach legenda, czterokrotny mistrz NBA. Człowiek, który zatrudniając znanych egoistów (Walker, Williams, Payton), miał pewnie jakąś wizję, jak te indywidua poukładać wokół Shaqa i Wade'a. Człowiek znany z zamiłowania do defensywy i ciężkiej pracy, a tego akurat w Miami brakuje. Człowiek z gigantyczną charyzmą, który każdego potrafi zarazić entuzjazmem i wiarą w sukces. Jeśli ktoś ma okiełznać Shaqa, zmusić go do zrzucenia kilkunastu zbędnych kilogramów - to tylko on.

Już pierwszy trening trwał dwa razy dłużej niż zwykle, ale nikt nie odważył się narzekać. "Pat będzie ich popychał, popychał i popychał. Czeka ich bolesne przebudzenie. Jeszcze pożałują, że Van Gundy odszedł. Jutrzejszy trening to będzie dla nich zupełnie nowy dzień" - ostrzega graczy Heat Magic Johnson.

Kronika towarzyska

Właściciel Dallas Mavericks Mark Cuban zainwestował w firmę Brondell produkującą luksusowe deski klozetowe. Deska Brondell Swash (jak przeczytaliśmy w komunikacie prasowym, nie testowaliśmy) pozwala obmyć pupę specjalnymi strumieniami wody, jest podgrzewana, wyposażona w suszarkę i sterowana na pilota. A montuje się ją na zwykłej muszli. "Zawsze interesowały mnie innowacyjne technologie (...) Brondell funkcjonuje na masowym rynku, na którym przez ostatnie 250 lat prawie nie było innowacji" - powiedział Cuban . Więcej na www.brondell.com.

Phil Jackson siedzi na meczach Lakers na wielkim krześle. Oficjalna wersja jest taka, że krzesło zostało specjalnie zaprojektowane. Phil bardzo troszczy się o swoje zdrowie i nawet krzesło musi być dostosowane do jego długich nóg. Ale widok jest komiczny - Phil siedzi znacznie wyżej niż jego asystenci czy rezerwowi koszykarze i komenderuje. Niczym król na tronie.

Jeśli Phil wygląda jak król, to Kobe Bryant w swoich seksownych rajtuzach wygląda jak trefniś. A wszystko podobno też z przyczyn zdrowotnych. Kobe narzeka na ból kolana i łydki, a specjalne rajtki (raz czarne, raz białe) po prostu mają go rozgrzewać. A to, że rajtuzy właśnie pojawiły się w sprzedaży, za jedyne 35 dolarów za parę - to oczywiście przypadek. Mamy nadzieję, że na walentynki Kobe założy różowe rajtki.

Właściciel Lakers Jerry Buss powiedział, że decyzja o oddaniu Shaqa do Miami była słuszna, bo Shaq już się sypie. Shaqowi się to nie spodobało: "Musiał wybrać - młody koleś czy stary koleś. Wybrał jak wybrał i powodzenia. Ale ile razy graliśmy w finałach? Ile punktów średnio wtedy zdobywałem? Ile razy byłem MVP? Odróbcie matematykę i każdy zrozumie, o co chodziło przy tym transferze".

Taki Zach Randolph z Portland to marzenie każdego pracodawcy. Spóźnia się na treningi, niespecjalnie się angażuje w grę. Dziennikarze spytali go, czy fajnie mu się gra w Portland. "Płacą mi kupę kasy." - odpowiedział. "I jak kogoś takiego trenować?" - pyta bezradnie trener Nate McMillan.

Tydzień temu Ron Artest poprosił władze Indiany, żeby go sprzedały do innego klubu. Minęło kilka dni i Artest zmienił zdanie. Jego agent ma nadzieję, że jeszcze się uda dogadać z władzami klubu i Ron pozostanie w Pacers. Tymczasem sam Artest zdenerwował się opinią Magica Johnsona, który uważa, że Ron nie zasługuje na kolejną szansę w NBA. "Ciekawe czy jego żona powinna mu dać drugą szansę. Ciekawe co jest gorsze - to, że ja powiedziałem, że chciałbym odejść z Pacers, czy to, że on zdradzał swoją żonę" - powiedział Artest.

Najlepiej sprzedającą się koszulką w NBA jest teraz koszulka Dwyane'a Wade'a. Kolejni na liście są: Allen Iverson, LeBron James, Stephon Marbury, Kobe Bryant, Shaq O'Neal, Tracy McGrady, Carmelo Anthony, Tim Duncan i Vince Carter. Nie udało nam się dotrzeć do informacji, jak sprzedaje się koszulka Macieja Lampe.

Tako rzecze Shaq

"Chcę mieć sześć pierścieni mistrzowskich. Podobnie jest z dziećmi - mam piątkę, szóste w drodze, ale w sumie chcę mieć dziesięcioro".

"On jest prezydentem. Ja jestem generałem. O ile nie chcę zostać zdymisjonowany, muszę robić to, co on każe" - o Pacie Rileyu.

Złota myśl

"Gdyby Ron Artest trafił do nieba, to i tak zaraz zacząłby narzekać, że słońce za bardzo świeci" - Cedric Maxwell, kiedyś koszykarz Boston Celtics.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.