Adam Romański komentuje: Z klasy do klasy

Słuchając prezesa Polonii Wojciecha Kozaka, chcąc nie chcąc miałem uczucie déja vu. Przypomniał mi się koniec roku 1998, kiedy podobną rozmowę toczyłem z prezesem klubu z Pruszkowa Januszem Wierzbowskim. Wtedy pruszkowianie byli wicemistrzem Polski, ale po wycofaniu się sponsorów, stanęli nad przepaścią.

Było jeszcze gorzej niż teraz w Polonii, bo zawodnicy miesiącami nie dostawali wypłat. Jednak w styczniu 1999 roku w ostatniej chwili klub uratował producent wody mineralnej, firma Hoop. Później jeszcze kilka lat, choć bez powodzenia, pruszkowski klub walczył o mistrzostwo Polski, zanim zmiótł go do niższych lig kolejny kryzys.

Czy w Polonii dzięki pomocy jakiegoś sponsora też uda się przetrzymać pierwszy kryzys od lat? Miejmy nadzieję, że tak, bo Warszawa pokochała dobrą koszykówkę, co widać było po frekwencji na meczach choćby w poprzednim sezonie.

Jak ocenić postać samego prezesa? Czy Kozaka można nazwać grabarzem koszykówki w Polonii (jeśli oczywiście dojdzie do upadku klubu), czy jest prezesem nieudacznikiem? On sam broni się, że zrobił wiele. Rysuje całkiem logiczny obraz problemów, przed jakimi stoją kluby w stolicy. Dzięki jego wypowiedziom możemy lepiej zrozumieć, jak to się dzieje, że od lat sponsorów ma tylko piłkarska Legia, a wszystkie inne kluby płyną głównie siłą woli lub już utonęły. Jednak w 2003 roku wiedział, że Warbud niedługo opuści Polonię i obiecywał, że będzie skuteczniejszy od innych i znajdzie sponsorów. Dlatego można uznać, że ponosi porażkę. Być może ma usprawiedliwienie, ale - trzymając się szkolnych terminów - do następnej klasy na razie nie zdał. Dla dobra nas wszystkich - kibiców koszykówki - dobrze by jednak było, gdyby ktoś go do następnej klasy przepchnął.

Jak utzrymywane są inne kluby w ekstraklasie koszykarzy

Polpak Świecie i Prokom-Trefl Sopot - niemal 100 proc. budżetu wypełniają firmy prywatne, które nie muszą się reklamować, ale ich właściciele są pasjonatami koszykówki.

Polpharma Starogard - podobna sytuacja, choć budżet dużo niższy, jednak oczywiście lokalna firma farmaceutyczna w ten sposób reklamuje swoje leki.

Anwil Włocławek - macierzysta firma (zakłady azotowe) pomaga wiele, ale dzięki renomie klubu i ogromnemu zainteresowaniu kibiców dział marketingu pozyskał wielu zewnętrznych sponsorów, głównym jest piwo Kasztelan z pobliskiego Sierpca.

BOT-Turów Zgorzelec - wielki koncern energetyczny BOT (w Zgorzelcu jest kopalnia węgla brunatnego i elektrownia) nie ma interesu, żeby się reklamować, ale zapewnia rozrywkę pracownikom. Poza Prokomem i Anwilem najbogatszy klub w lidze.

Stal Ostrów, Kotwica Kołobrzeg, Astoria Bydgoszcz - liczni lokalni sponsorzy utrzymują te kluby niemal w całości, co wystarcza na budżety niewiele ponadmilionowe, czasami obarczone kłopotami z płynnością finansową.

Energa-Czarni Słupsk, AZS-Gaz Ziemny Koszalin, DGP Azoty Tarnów - sytuacja podobna jak powyżej, lecz w tych miastach udało się dodatkowo pozyskać większych sponsorów, przez co budżety są nieco wyższe, a kluby w pełni wypłacalne.

Noteć Inowrocław - sytuacja podobna jak w Ostrowie, Kołobrzegu i Bydgoszczy, ale życie ponad stan i dziura w budżecie sprzed dwóch sezonów (wycofanie się sponsora z podpisanej umowy) spowodowały, że ten klub jest praktycznie bankrutem.

Era-Śląsk Wrocław - największe zainteresowanie kibiców, najlepsza rozpoznawalność klubu (potwierdzona w badaniach), a mimo to Śląsk miał spore kłopoty ze znalezieniem sponsora w ostatnich dwóch latach. W tym roku za milion dolarów za sezon umowę podpisała jednak Era (wcześniej sponsor całej ligi) - co jednak wystarczyło na razie tylko na pokrycie zadłużenia.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.