PLS: Joker Piła - Beniaminek, który zaskakuje

Skazywano ich na spadek, tymczasem w tabeli wyprzedzili nawet warszawską Politechnikę. A to ponoć nie ostatnie słowo beniaminka z Piły. - W styczniu, kiedy rozliczymy się z zawodnikami, Joker będzie grać w innej rzeczywistości. Pozwoli nam to na stałe zagościć w PLS - zapowiada prezes klubu Jerzy Jasiński.

Trzy wygrane spotkania i siódme miejsce w tabeli to dorobek absolutnego beniaminka PLS z Piły tuż przed półmetkiem rundy zasadniczej, a przecież mogło być jeszcze lepiej, gdyby nie porażka we własnej hali z Politechniką Warszawa 1:3. Zresztą także w przegranych meczach zespół zbierał dobre recenzje - po wyjazdach w Częstochowie i Jastrzębiu, gdzie Joker był bliski tie breaka i zagarnięcia punktu.

Na siatkarskiej mapie Polski Piła nie jest białą plamą, bo od lat eksponowane miejsce zajmują na niej panie - Nafta czterokrotnie (w latach 1999-2002) sięgała po mistrzostwo Polski. Historia męskiej siatkówki rozpoczęła się niedawno. Klub Sportowy "Joker" powstał w 1992 r., a ledwie pięć lat temu po raz pierwszy zagrał w rozgrywkach centralnych (II liga). W 2003 r. pilanie awansowali do serii B, a po kolejnych dwóch sezonach w pięknym stylu weszli do siatkarskiej elity. Jak wielkie jest w 80-tys. mieście zapotrzebowanie na siatkówkę, świadczy frekwencja na sobotnim meczu z outsiderem z Wrocławia - oglądało go blisko 1800 osób.

Skąd się biorą sukcesy Jokera? Duży nacisk kładzie się na pracę z młodzieżą - już po roku juniorzy młodsi sięgnęli po wicemistrzostwo Polski, a niedługo potem powołania do kadry juniorów dostali wychowankowie: Przemysław Lach i Marcin Owczarski (obaj - z przerwami - grają tu do dziś). Medali w młodzieżowych rozgrywkach młodzi pilanie zdobyli potem jeszcze kilka, z sukcesami walczyli też na piasku: Michał Lach i Kamil Łyczko sięgnęli przed rokiem po brązowy medal mistrzostw Europy juniorów w siatkówce plażowej.

Skład Jokera w dużej mierze oparty jest dziś na wychowankach bądź uzdolnionych zawodnikach z Wielkopolski. Kilku z nich - jak choćby Przemysław Lach, Owczarski czy Witold Chwastyniak - grało już zresztą w PLS w barwach innych klubów. Przed sezonem drużynę wzmocnili też doświadczeni zawodnicy. Kapitanem i mózgiem zespołu jest rutynowany rozgrywający Sławomir Gerymski (ostatnio Resovia), z Politechniki Warszawa sprowadzono przyjmującego Piotra Szulca, a po wojażach w lidze rosyjskiej do Piły trafił też Adam Nowik (na razie leczy kontuzję, której doznał podczas przygotowań do sezonu). Niewypałem okazał się za to transfer reprezentanta Słowacji Petra Valaštka. Nie dość, że nie wniósł wiele do gry, to po kilku tygodniach obrażony spakował walizki i opuścił Polskę. Blisko 40 tys. zł - na tyle działacze Jokera oceniają koszty związane z transferem i utrzymaniem zawodnika w Pile - zostało wyrzucone w błoto.

To dużo, bo po awansie do PLS klub popadł w tarapaty finansowe. Zawodnicy narzekają na zaległości finansowe, a działacze od dawna próbują pozyskać sponsora strategicznego. - Sytuacja finansowa jest zła, ale nie tragiczna - mówi prezes Jokera Jerzy Jasiński. - Podpisujemy właśnie umowę sponsorską, co pozwoli nam uregulować bieżące zobowiązania. Na 100 proc. mogę zapewnić, że w ciągu tygodnia uregulujemy zaległości. Cieszy mnie jednak, że mimo niezbyt komfortowej sytuacji zawodnicy udowadniają, że warto w nich inwestować. Tylko dzięki bardzo dobrej grze zaczynamy być rozpoznawani w kraju, a to zasługa bardzo ciężkiej pracy, jaką wykonali zawodnicy i trener Dariusz Luks - dodaje Jasiński.

Luks, 35-letni szkoleniowiec ze Śląska, to kolejna osobowość w Jokerze. Były zawodnik Górnika Radlin dwa lata temu, już jako trener, wprowadził tę drużynę do ekstraklasy, a rok temu powtórzył ten wyczyn już w Pile. Ma twardą rękę i nie boi się dokonywać częstych rotacji. Przeciwko Resovii nie wystawił Valaštka (co było główną przyczyną rejterady Słowaka), w meczu z Gwardią Wrocław na ławce zostawił Michała Lacha (zastąpił go z powodzeniem... 17-letni Michał Kubiak). I nie pomylił się, bo oba mecze jego zespół bez problemu wygrał. Joker jest na fali wznoszącej, ale Luks zachowuje spokój. - Zwycięstwo z Gwardią jest ważne dla układu tabeli. Przybliża nas do utrzymania się w lidze, a o to przecież walczymy w tym sezonie - mówi. Warto jednak pamiętać, że ma on jeszcze w odwodzie kontuzjowanych Nowika (ma wrócić na boisko pod koniec rundy zasadniczej) i starszego z braci Lachów, który jeszcze przez tydzień będzie leczyć kontuzję kostki. - W styczniu, kiedy rozliczymy się z zawodnikami, Joker będzie grać w innej rzeczywistości. Nie wirtualnej, jak dotąd, ale takiej, która pozwoli nam na stałe zagościć w PLS. Stać nas na dużo lepszą grę niż dotychczas - zapewnia prezes Jasiński.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.