- Nie wiem, jak to wygląda kosztowo, ale przecież nie mogę powiedzieć zawodnikom, że mają przegrać - mówił jeszcze przed wtorkowym decydującym meczem z Hapoelem Tel Awiw trener wrocławian Tomasz Jankowski. - Jak już się zgłosiliśmy, to musimy ponieść tego konsekwencje i grać o jak najlepszy wynik.
Śląsk wygrał w Izraelu 82:74. Osiągnął więc niewielki sukces, ale też sprowadził sobie na głowę kłopoty.
- Wygrywać zawsze miło, więc dlaczego mówimy o kłopotach? - pyta Waldemar Łuczak, dyrektor do spraw sportowych wrocławskiego klubu. - Wszyscy w klubie cieszymy się z awansu, myślę, że kibice również, bo będą mogli zobaczyć atrakcyjnych jak na ten puchar przeciwników i kilka znajomych twarzy.
W drugiej rundzie wrocławianie trafili na rosyjski Lokomotiv Rostow (m.in. z byłymi zawodnikami Śląska Aleksandrem Miłosierdowem i Andrejem Fetisowem), belgijski Dexia Mons (grają tam znani z Polski Chris Young i Igor Milicić) oraz chorwacki KK Zadar. Jeszcze w tym roku rozegrają dwa mecze, co już powoduje olbrzymie problemy z terminarzem, bo Śląsk ma do rozegrania w środku tygodnia zaległe spotkanie z Polpakiem oraz tuż przed świętami z Turowem. W styczniu będzie rozgrywał dwa mecze w tygodniu, a już teraz miał przez to spore problemy z trenowaniem. Na dwa wyjazdowe wtorkowe mecze wrocławianie udawali się już w niedziele, bo nie było lepszych połączeń lotniczych.
- Aż tak źle być nie powinno. Nie mamy jeszcze informacji o połączeniach z Rostowem, ale przecież inni już tam dojeżdżali. Z przełożeniem spotkań też nie powinno być problemów, na razie mamy jedynie mały kłopot ze spotkaniem z Polpakiem i czekamy na zgodę PLK - mówi Łuczak.
Śląsk zagra jeszcze minimum sześć spotkań, co będzie kosztowało klub około 200 tys. zł.
- Na pewno to znaczące pieniądze w budżecie, bo takich wpływów z biletów mieć nie będziemy - zaznacza Łuczak. - Jesteśmy jednak do tego przyzwyczajeni, w końcu sport generuje koszty, a my się tym zajmujemy i jesteśmy po to, aby grać w pucharach i osiągać jak najlepsze wyniki.
Do dalszych gier awansują po dwie drużyny. Rywale są w zasięgu wrocławian.