Diabelski Polak

16-letni Marcin Kudzak na stałe mieszka w Szwecji, uczy się w Belgii, ale czuje się Polakiem. W wolnych chwilach z powodzeniem startuje na torach wyścigowych

O młodym Marcinie można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to, że jest typowym nastolatkiem. Uczy się pilnie w skandynawskiej szkole w Belgii, gdzie lekcje odbywają się w zabytkowym zamku. Prosto ze szkoły idzie na treningi, a gdy w kalendarzu są jakieś zawody w Formule Ford, natychmiast wsiada w samolot i leci na drugi koniec Europy. - I odnosi sukcesy. Był szósty w mistrzostwach Szwecji i ósmy w mistrzostwach Europy - mówi z dumą Ryszard Kudzak, ojciec utalentowanego kierowcy. Ale o jego synu naprawdę głośno zrobiło się na torze Brands Hatch podczas Formula Ford Festival, czyli nieoficjalnych mistrzostwach świata. Marcin pojechał bez kompleksów i zajął doskonałe czwarte miejsce. Nic dziwnego, że postanowił zrobić krok do przodu w karierze. - Jest już prawie przesądzone, że w przyszłym roku syn będzie jeździł w brytyjskiej Formule 3 - zdradza Ryszard Kudzak. To już wysoka wyścigowa półka. To właśnie w tej klasie dwa razy z rzędu wicemistrzem świata zostawał Robert Kubica, nasz najlepszy kierowca wyścigowy. Czy starty Marcina w tej konkurencji spowodują, że niedługo będzie o nim równie głośno, jak o Kubicy? - Bardzo bym chciał - deklaruje Marcin, którego idolem jest słynny Niki Lauda. Przejście do F3 przybliża 16-latka do świata najszybszych bolidów świata, także dlatego że w Szwecji nie do końca mógł zaprezentować swoje umiejętności. - Szwedzi nazywają Marcina "diabelskim Polakiem", co nie jest najgrzeczniejsze. Często w trakcie wyścigów zajeżdżali mu drogę i przeszkadzali. Także prasa nie traktowała go przychylnie, prawie w ogóle o nim nie pisząc - opowiada Ryszard Kudzak. Marcin, startujący w F3 zawsze z polską flagą na bolidzie, będzie mógł liczyć na większy obiektywizm. Czy młody kierowca, którego kariera rozpoczęła się od zabawy krosowym gokartem w szwedzkich lasach, dojedzie do świata Formuły 1? - To jest mój cel i moje marzenie. Zrobię wszystko, żeby się tam dostać - deklaruje Marcin. Podobnie sądzi jego tata. - To już nie jest zabawa w sport wyścigowy. To sposób na życie - kończy Ryszard Kudzak.

Copyright © Agora SA