AZS Gaz Ziemny Koszalin - Polpak Świecie 82:88

AZS Koszalin przegrał z beniaminkiem rozgrywek, Polpakiem Świecie 88:82. Była to tym samym czwarta porażka akademików z rzędu. Polpak natomiast wygrywając już piąty mecz w PLK, udowodnił że beniaminkiem jest tylko i wyłącznie z nazwy.

Początek spotkania zupełnie nie wskazywał na porażkę AZS-u. Koszalinianie grali na prawdę bardzo dobrą koszykówkę. Umiejętnie wykorzystywali częste straty rywali i zamieniali je po szybkich kontratakach na łatwe punkty. Grali niezwykle dobrze w obronie i skutecznie pod tablicami, przez co ich przewaga wzrosła nawet do dziewięciu punktów.

Tak dobrze jednak było jedynie przez pierwsze siedem minut.. Goście szybko doszli do swojej normalnej dyspozycji i konsekwentnie odrabiali straty. Od tego momentu walka toczyła się punkt za punkt i żadnej z drużyn nie udała się przejąć kontroli na boisku.

Sytuacje tą próbowali zmienić Chudney Gray oraz Rick Apodaca. Obaj starali się wziąć na siebie ciężar gry i poprowadzić swój zespół do zwycięstwa. Z tego zadania zdecydowanie lepiej wywiązał się Portorykańczyk ze Świecia, który w przeciwieństwie do Graya, był dużo bardziej skuteczny, nie ponosiły go emocje i co chyba najważniejsze nie grał egoistycznie. To właśnie głownie dzięki jego celnym trafieniom Polpakowi udało się w trzecie kwarcie wyjść na 18 punktowe prowadzenie.

- Od jakiegoś czasu nabieramy rozpędu dopiero w trzeciej kwarcie. Udaje nam się dobrze bronić i skutecznie grać w ataku. Tak było w meczu ze Stalą i teraz z AZS-em - podsumował po meczu, kapitan Polpaku, Robert Morkowski.

Goście w tej części spotkania byli wyraźnie na fali wznoszącej i powiększali swoją przewagę z minuty na minutę. W tym momencie wydawało się, że jest już po meczu.

W ostatniej kwarcie rozluźnieni już jednak zawodnicy ze Świecia, zbyt wcześnie stwierdzili, że spotkanie już jest wygrane i odpuścili sobie dalszą walkę. Efektem tego była bardzo słaba skuteczność w ataku oraz dużo głupich i zupełnie niepotrzebnych strat. W tym momencie akademicy, zachęceni głośnym dopingiem kibiców, złapali wiatr w żagle i rozpoczęli szaleńczy pościg za rywalami. Przewaga Polpaku topniała w bardzo szybkim tempie i na 58 sekund przed końcem spotkania wynosiła zaledwie pięć punktów (76:81). To było jednak wszystko na co było stać tego dnia gospodarzy, bowiem kilka zbyt szybkich i nieprzemyślanych rzutów Graya, spowodowało, że o odrobieniu strat nie mogło być już mowy.

Bohaterem meczu został Rick Apodaca. Portorykański rozgrywający zdobył w sumie 34 punkty i zaliczył 7 zbiórek. W drużynie gości wyróżniającą się postacią był ponownie Chudey Gray, zdobywca "tylko" 31 punktów, oraz Steffon Bradford, który zaliczył w meczu duble-double(17 punktów, 11 zbiórek).

W dzisiejszym spotkaniu, w barwach AZS-u zadebiutował były rozgrywający Kotwicy Kołobrzeg, Dawid Witos. Rzucając osiem punktów pokazał się on koszalińskiej publiczności z bardzo dobrej strony.

- Nie tak jednak wyobrażałem sobie swój debiut w AZS-ie.- powiedział po meczu wyraźnie niezadowolony Witos.

AZS Gaz Ziemny Koszalin - Polpak Świecie 82:88

Kwarty: 18:16, 26:30, 17:26, 21:16

AZS: Gray 31 (2), Bradford 17, Sporar 11, Kowalczuk 4, Balcerzak 3 (1) oraz Witos 8, Robak 4, Briegmann 4

Polpak: Apodaca 34 (4), Thomas 11, Przybyszewski 6, Janusas 5 (1), Szubarga 4 oraz Szcześniak 8 (1), Morkowski 8 (2), Lepinaitis 8 (1), Kuburović 2, Miś 2, Vitas 0

Gracz meczu: Rick Apodaca. Pokazał Grayowi w jaki sposób można grać skutecznie i mimo wszystko być pożytecznym dla drużyny

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.