Krzynówek lepszy od Smolarka

Bayer - Borussia 2:1. Jacek Krzynówek miał udział przy pierwszej bramce dla gospodarzy. Euzebiusz Smolarek nie miał wiele do powiedzenia w starciu z defensywą Bayeru. W meczu na szczycie Bayern pokonał Werder.

Wyniki i tabela

Bayer i Borussia mają europejskie ambicje, ale w tym sezonie grają przeciętnie. W sobotę lepszy dzień mieli akurat gospodarze, a podstawą ich sukcesu była solidna obrona. Brazylijczycy Roque Junior i Juan stanowili monolit nie do przejścia, tym bardziej że taktyka Borussi opiera się na dogrywaniu piłek do osamotnionego w polu karnym Smolarka. Zmieniający się pozycjami skrzydłowi David Odonkor i Delron Buckley mieli kłopoty z celnymi dośrodkowaniami, a prostopadłe piłki ze środka pola od Tomasa Rosickiego i Nuriego Sahina bezlitośnie przejmowali Junior i Juan. Jeśli już Smolarek do piłki dochodził, był na spalonym. Polak mógł zostać bohaterem - dobrze zastawił się w zatłoczonym polu karnym, miał okazję do wyrównania na 2:2, ale jego jedyny w meczu strzał obronił Hans-Jorg Butt.

Solidny w drugiej linii Bayer regularnie zagrywał przed bramkę gości do Dmitara Berbatowa i Andrieja Woronina. Większość akcji prowadzono lewą stroną, gdzie nieźle spisywał się Krzynówek. Polski pomocnik nie przeprowadzał rajdów, ale dobrze rozgrywał, próbował strzelać z dystansu i precyzyjnie dośrodkowywał. W 33. minucie, właśnie po zagraniu Krzynówka z rzutu wolnego, lot piłki przedłużył Berbatow i Juan bez problemów trafił głową do siatki.

Szlagier kolejki w Monachium rozpoczął się od mocnego uderzenia - pierwszą bramkę w lidze na Allianz Arena Bayern stracił już w 36. sekundzie (12. gol w sezonie Miroslava Klose). Kontruderzenie Bayernu było jednak natychmiastowe - w 2. minucie gości uratował jeszcze słupek (po strzale Claudio Pizarro), ale chwilę później wyrównał Bastian Schweinsteiger. Przez następne kilkanaście minut ofensywne akcje obu zespołów mogły przynieść bramki, ale kolejne gole padły w ostatnich fragmentach pierwszej połowy. I oba były zasługą Pizarro - Peruwiańczyk najpierw sam pokonał Andreasa Reinke, a potem wymanewrował obrońców w polu karnym i podał do Roya Makaaya. Holender trafił do siatki, przełamując tym samym fatalną serię 1125 minut bez bramki - ostatni raz Makaay trafił 27 sierpnia (był to koniec serii sześciu goli w pierwszych trzech meczach sezonu).

Bayern ma już pięć punktów przewagi nad drugim Werdeem. - Ale to tylko pozornie duża zaliczka - uspokaja trener lidera Felix Magath. Niemiecka prasa ma jednak inne zdanie. "Bawarczycy świętowali tak, jakby już zostali mistrzami" - podsumował nastrój gospodarzy "Welt am Sonntag".

Mówi Jacek Krzynówek: Byłem zły

Łukasz Cegliński: Wreszcie udało się wygrać pod wodzą trenera Skibbe...

Jacek Krzynówek: I bardzo się z tego cieszymy. Skończyło się zamieszanie ze zmianami na ławce i efekty tego spokoju widać na boisku. Gramy o wiele lepiej.

Tym razem wyszedł Pan w podstawowym składzie. Jak się grało?

- Jestem zadowolony. Wiadomo, że forma nie jest jeszcze optymalna, ale najważniejsze że sam czuję postęp - i podczas meczów i na treningach. Ale w sobotę byłem zły na trenera, że zdjął mnie z boiska w 75. minucie. Miałem jeszcze siły. Trener wyjaśnił mi jednak po meczu, że potrzebował coś zmienić, szukał bodźca dla drużyny - było 1:1, a nam bardzo zależało na wygranej. Padło na mnie, bo byłem po kontuzji i trener stwierdził, że nie mam siły. A ja potrzebuję właśnie grać jak najwięcej.

Smolarek nie pograł sobie przy waszej defensywie.

- Roque Junior i Juan byli ostatnio krytykowani, ale to zawodnicy światowej klasy. Roque jest mistrzem świata, a ostatnio obaj zdobyli Puchar Konfederacji. W sobotę z tyłu byli bezbłędni, a do tego skutecznie włączali się do ataków - Juan przecież strzelił gola.

Rozmawiał Pan po meczu ze Smolarkiem?

- Widzieliśmy się i przed meczem, i po meczu. A czasu do rozmowy będzie jeszcze dużo, bo przecież w czwartek widzimy się na kadrze.

Rozmawiał Łukasz Cegliński

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.