Porażka Anwilu z Polpharmą

Trzeci mecz sezonu obnażył wszystkie problemy koszykarzy Anwilu. Włocławianie nie są bowiem ani monolitem ani przynajmniej grupą indywidualistów, ale o nieprzeciętnych umiejętnościach.

Trener Andrej Urlep po porażce z Prokomem-Treflem i ostatniej kompromitacji w starciu z Czarnymi Słupsk zdecydował się na zmianę ustawienia zespołu. W efekcie w wyjściowym składzie znalazł się Hubert Radke, dotychczasowy center Robert Witka został przesunięty na pozycję silnego skrzydłowego, a zamiast Eda Scotta piłki rozgrywał Marius Prekevicius. W trakcie meczu ani na chwilę na parkiet nie weszli Jewgienij Biełousow oraz Seid Hajrić. Zmiany miały pomóc drużynie i stanowić impuls dla koszykarzy, ale nie przyniosły efektów. Głównie dlatego, że cały zespół z Włocławka nie był w stanie pokonać zaledwie czterech koszykarzy ze Starogardu Gdańskiego. Bo właśnie kwartet złożony z trzech Amerykanów i Tomasza Cielebąka zadecydował o trumfie gospodarzy.

O porażce Anwilu zadecydowała trzecia kwarta. Po drugiej trener Andrej Urlep, który pozbył się już opatrunku po wypadku samochodowym, mógł mieć niewielkie powody do zadowolenia. Głównie dzięki akcjom Gintarasa Kadziulisa i Michała Ignerskiego goście zdołali wypracować niewielkie prowadzenie - wcześniej nie udało się to żadnej z drużynie.

Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy spokój Urlepa rósł - Anwil miał nawet 11 punktów przewagi (50:39). Natomiast Polpharma miała Jerry Johnsona. Rozgrywający zespołu Dariusza Szczubiała zaczął niczym Don Kichot toczyć walkę z wiatrakami w osobach koszykarzy Anwilu. Wiatrakami, ponieważ defensywa włocławian była równie statyczna jak potężne obiekty postawione na polach. W efekcie Amerykanin rozpędzał się i albo mijał swoich rywali albo rzucał im wykorzystując bierność w obronie. W trzeciej kwarcie zgromadził 15 punktów, a Polpharma odrobiła wszystkie straty - w 25 min. po rzucie Johnsona było 55:53. W odpowiedzi trafił bezbarwny w meczu Donatas Zavackas, ale lider Polpharmy zrewanżował się aż 8 punktami z rzędu. - Był świetny. Ale wszyscy mieli równy udział w zwycięstwie, które jest dla nas historyczne. Nigdy wcześniej nie udało nam się przecież pokonać Anwilu - cieszył się Dariusz Szczubiał. Do ostatniej części meczu to gospodarze przystępowali w lepszym nastroju.

W ostatniej kwarcie Anwil miał jedynie teoretyczne szanse na odrobienie strat. Głównie dlatego, że w przeciwieństwie do Polpharmy nie miał takich indywidualności jak Johnson czy znakomicie prezentujący się w walce pod koszami Damien Kinloch (autor 15 punktów, ale również 10 zbiórek i 5 bloków). Włocławianie zmniejszyli prowadzenie rywali do tylko jednego punktu, ale w odpowiedzi jedną z nielicznych akcji popisał się teoretycznie najlepszy snajper starogardzian Dennis Stanton (pilnowany przez Gintarasa Kadziulisa trafił tylko 2 z 11 rzutów), a później taktyczne faule na Kinlochu nie przynosiły już skutku.

Trzecia porażka z rzędu to najgorsze rozpoczęcie sezonu w historii występów włocławskich zawodników w ekstraklasie. Dziś kierownictwo klubu ma podjąć decyzje kadrowe - możliwe jest zwolnienie kilku koszykarzy. Najbardziej zagrożeni są Donata Zavackas i Jewgienij Biełousow.

Polpharma Starogard Gdański - Anwil Włocławek 89:79 (23:22, 14:22, 29:13, 23:22)

Gracz meczu: Jerry Johnson - występ na szóstkę: tyle miał celnych rzutów osobistych, za 2 i za 3 punkty - razem 36.

Polpharma: Johnson 26 (6), Kinloch 15, Cielebąk 12 (2), Santon 11 (2), Miecznikowski 0 oraz A. Olszewski 7 (1), Misiewicz 7 (1), Sarzało 3, Maculewicz 2, Zakrzewski 0

Anwil: Kadziulis 21 (1), Ignerski 15 (2), Witka 12 (1), Radke 4, Prekevicius 11 (1) oraz Sroka 7 (1), Scott 5, Zavackas 4 (1)

LICZBA ANWILU

154

Od tylu dni - wliczając poprzedni sezon, letnią przerwę i obecny falstart - nie wygrali koszykarze z Włocławka

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.