Liga Mistrzów: Chelsea gromi Betis!

Ronaldo, Adriano, Szewczenko - faworyci musieli w środę grać bez snajperskich megagwiazd. Real Madryt zdołał wygrać, Milan zremisował, Inter przegrał.

Dziesięć lat temu 18-letni Raul Gonzalez debiutował w Champions League. Już w trzecim meczu ustrzelił dla Realu hat-tricka. W środę zagrał w najbardziej prestiżowych pucharowych rozgrywkach po raz setny. Miesiąc temu strzelił 50. gola i został najskuteczniejszym piłkarzem w ich historii, wyprzedzając legendarnego Alfredo di Stefano. Kilka dni temu z niejakim żalem stwierdził jednak, że wkrótce dogonią go prawdopodobnie Szewczenko (47 bramek) i van Nistelrooy (46), bo on - od przyjścia Ronaldo - spędza zbyt wiele czasu poza polem karnym.

Dlatego takiej okazji, jak w środę, zmarnować nie mógł. Znów był dawnym Raulem, bo wielki Brazylijczyk leczy kontuzję, więc zwolnił pozycję głównego ogniowego. Siedem minut po przerwie Raul strzelił 51. gola, wyprowadzając Real na prowadzenie.

Kiedyś aroganccy, dziś przesadnie ostrożni - dwa lata klęsk odmieniły "Królewskich" całkowicie. O starciu z Rosenborgiem mówili, że "jest dla nich jak finał", choć po 18 miesiącach właśnie wrócili na pozycję lidera ligi hiszpańskiej, a rywale rzutem na taśmę obronili się przed spadkiem z ligi norweskiej.

Do przerwy znów było źle. Choć gospodarze mieli przygniatającą przewagę (17 strzałów), to jedno celne uderzenie Roara Stranda dało niezasłużone prowadzenie rywalom. Młodziutkiemu Robinho sporo jeszcze brakuje, by zastąpić Ronaldo.

Nadzieje przywrócił Realowi Jonathan Woodgate. Anglik wskutek kontuzji ponad rok czekał na debiut na Santiago Bernabeu, a kiedy już zadebiutował, to strzelił samobója i dostał czerwoną kartkę. "Coś jestem winien temu klubowi" - mówił przed meczem. To on wyrównał.

Inny faworyt - Inter - grał bez Adriano, który nie wystąpił ostatnio w lidze, bo zbyt długo zabawił w Brazylii. Koledzy się wściekli, otwarcie mówili, że ich nie szanuje. Trener Mancini posadził potężnego snajpera na ławce, choć powiedział też, że bez "Adriano Inter może wygrywać, ale nie osiągnie wielkich celów". Pomylił się. Mediolańczycy przegrali 0:2 z Porto, które wcześniej poniosło dwie porażki. Adriano wszedł w końcówce i nic nie zdziałał.

Swojego genialnego Brazylijczyka wystawił też Milan. Najlepszy na boisku Kaka nie wystarczył jednak, by pokonać PSV Eindhoven. Tuż po przerwie z powodu kontuzji zszedł Andrij Szewczenko i żaden z 24 strzałów (12 celnych) nie przyniósł bramki.

Od pojedynczych graczy nie zależy tylko los Chelsea - każdego z czterech goli strzelał Betisowi Sewilla kto inny. Londyńczycy wciąż nie stracili bramki w LM, w angielskiej Premier League wygrali wszystkie dziewięć meczów, ale coś się zmieniło - zaczęli rywali demolować. Przecież kilka dni temu rozbili Bolton 5:1... Na team trenera Morinho w obecnej formie prawdopodobnie nie wystarczyliby Ronaldo, Adriano i Szewczenko razem wzięci.

Grupa E:

FENERBAHCE STAMBUŁ - SCHALKE 04 GELSENKIRCHEN 3:3 (1:0): Fabio (14.), Marcio (73.), Appiah (79.) - Lincoln (59.) i (61.), Kuranyi (77.)

AC MILAN - PSC EINDHOVEN 0:0

Grupa F:

REAL MADRYT - ROSENBORG TRONDHEIM 4:1 (0:1): Woodgate (48.), Raul (52.), Helguera (68.), Beckham (82.) - Strand (40.)

OLYMPIQUE LYON - OLYMPIAKOS PIREUS 2:1 (1:0): Juninho (4.), Govou (89.) - Kafes (84.)

Grupa G:

CHELSEA LONDYN - BETIS SEWILLA 4:0 (2:0): Drogba (24.), Carvalho (44.), Cole (59.), Crespo (64.)

ANDERLECHT BRUKSELA - LIVERPOOL FC 0:1 (0:1): Cisse (20.)

Grupa H:

FC PORTO - INTER MEDIOLAN 2:0 (2:0): Materazzi (22. samobójcza), McCarthy (35.)

GLASGOW RANGERS - ARTMEDIA BRATYSŁAWA 0:0

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.