Koszykówka. Wisła: jedna rozgrywająca to mało

Wzmocniona dwoma Amerykankami drużyna koszykarek Wisły ma ogromne ambicje. Czy da się jednak sięgnąć po sukcesy z jedną rozgrywającą w składzie? Prezes TS Wisła Ludwik Miętta-Mikołajewicz nie pozostawia złudzeń - kolejnych transferów nie będzie.

Podstawowa rozgrywająca wiślaczek Jelena Skerović nie ma mocnej zmienniczki. Serbka jest dobrze przygotowana, ale nie jest w stanie sama rozgrywać przez 40 minut. Kiedy w pierwszym ligowym meczu z AZS-em Gorzów musiała w ostatniej kwarcie opuścić boisko za pięć przewinień, rywalki zdruzgotały Wisłę 24:9.

Żadna nie taka

- To duży problem, ale nie mam gotowego rozwiązania. Magdalena Radwan nie przekonuje mnie, Monika Krawiec nie jest typową "jedynką", Anna DeForge może pomagać, ale ma sporo strat - wyznaje trener Elmedin Omanić.

Trener ma świadomość, że klubowy budżet na ten sezon jest już zamknięty i musi sobie radzić sam. A prezes Miętta-Mikołajewicz tylko to potwierdza: - Nie ma szansy na transfer nowej zawodniczki. Po to sprowadziliśmy trenera, by uczył, a nie kupował. Trener ma z kandydatki zrobić zawodniczkę.

Gorsze tylko Koszyce

Problem z drugą rozgrywającą jest istotny w kontekście zbliżających się spotkań w Eurolidze. Wisła znalazła się tam w mocnej grupie z Dynamem Moskwa, Telekomasem Wilno czy Valenciennes. - Mamy duże ambicje, ale w polskiej lidze, w Eurolidze mniej pieniędzy mają tylko w Koszycach. Będziemy się starali wygrywać w Krakowie i zrobić jakąś niespodziankę na wyjeździe - przyrzeka trener Omanić.

Pierwsze poważne międzynarodowe przetarcie wiślaczki miały podczas weekendowego turnieju w Stambule. Przegrały tylko w finałowym meczu z gospodarzami Fenerbahce (61:81). O porażce zadecydowała fatalna druga kwarta przegrana przez Wisłę 12:27. - Przez 35 minut graliśmy naprawdę superdobrze, rywalki zniszczyły nas w pięć minut! W prosty sposób trafiały za trzy punkty: wszystkie cztery rzuty były udane - tłumaczy trener Omanić. - Nie potrafiliśmy zrobić niczego lepiej od nich, Kara Braxton zagrała źle. Nie mamy na tyle klasowych zawodniczek, a do sezonu wystartowaliśmy z kontuzjami - wyjaśnia trener wiślaczek.

Mersin (piąty zespół tureckiej ligi, z którym Wisła wygrała) ma półtora miliona dolarów na sezon, Fenerbahce z budżetem 2,5 mln dol. (Wisła ma trzykrotnie mniej pieniędzy) mogłoby z powodzeniem grać w Eurolidze.

Gumowe lejce i drewniane figury

Omanić dał się poznać z powodu niebanalnych i nowatorskich rozwiązań na treningach. Rzuty z wyskoku koszykarki ćwiczą ubrane w gumowe lejce, trzymane przez koleżankę, skaczą do piłki schowanej w siatce i przywiązanej taśmą do poręczy, a w ataku drybling doskonalą, omijając wysokie, drewniane sylwetki zawodników. - Mają swoje imiona i nazwiska: Ewelina Kobryn i Joanna Czarnecka - śmiejąc się, wyjaśnia Krawiec.

- Drużyna dopiero się zgrywa - uspokaja prezes Miętta-Mikołajewicz. A Omanić nie ma wątpliwości: jeśli Wisła wygra z ŁKS i AZS Poznań, a potem pierwszy mecz Euroligi z Phard Napoli, "to wykonamy naprawdę kawał dobrej roboty w tym miesiącu". Jeśli zawiedzie, ambitny szkoleniowiec gotowy jest oddać się do dyspozycji zarządu i wrócić do swojego kraju.

Dziś o godz. 18 drugi mecz ekstraklasy: Wisła Can-Pack - ŁKS Łódź.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.