Marnowanie talentu

Kapitan młodzieżowej reprezentacji Polski Marcin Burkhardt dostaje właśnie szansę od losu, by zostać piłkarzem na miarę oczekiwań i talentu. Najbliższe miesiące pokażą, czy ją wykorzysta, czy też przegra swoją karierę i będzie jednym z wielu zmarnowanych talentów.

Burkhardta wypożyczyła właśnie Legia. Wyrwała go z Wronek, gdzie już nic i nigdy by nie osiągnął. Z Wronek, gdzie dla piłkarzy dłuższy niż trzy lata pobyt to problem. Gdzie niektórzy nie wytrzymują ciśnienia i nie radzą sobie z małomiasteczkowością - Dawidowski szalał w poznańskich (i nie tylko) kasynach, Dudka (pod wpływem alkoholu) zabił na pasach człowieka. A kilkanaście dni temu starszy z braci Burkhardtów z hukiem został wywalony z pierwszej drużyny Amiki - za picie piwa w trakcie ciszy nocnej. Oczywiste jest, że nie pił sam, a że tak surowa kara spotkała tylko jego - to już jest jasne, że i we Wronkach go nie chcą.

Burkhardt rozegrał w reprezentacji dziesięć meczów, z tego tylko w dwóch poważnych (w eliminacjach ME w 2003 roku). Potem grał w spotkaniach towarzyskich i to raczej w tych, w których brakowało zawodników z zagranicy. Burkhardt przez te dwa lata (to m.in. na nim - zanim zrezygnował - chciał oprzeć reprezentacje Zbigniew Boniek) nie zrobił postępu. A skoro nie zrobił, to jest słabszym piłkarzem. Z różnych przyczyn - to, w jakim klubie grał też ma znaczenie.

Teraz przychodzi do Legii. Teoretycznie robi więc postęp. Czy nowe wyzwanie wykrzesze z niego nowe siły? Niech przykładem będzie inny zawodnik, wokół którego Boniek chciał budować zespół narodowy.

Arkadiusz Głowacki miał stworzyć z Jackiem Bąkiem (wizja Bońka) parę obrońców nie do przejścia. Stoper Wisły był nadzieją polskiej piłki. Swój najlepszy chyba w życiu mecz rozegrał na mundialu w Korei, kiedy zespół Jerzego Engela rozbił Amerykanów. Karierę Głowackiego zahamowały jednak kontuzje - do wiecznych urazów miał talent jeszcze, niestety, większy niż do futbolu. I teraz żal patrzeć, jak gra (albo nie gra) Głowacki. Myli się, nie nadąża, fauluje, źle ustawia, coraz mniej widzi na boisku, źle czyta grę... W jego przypadku na przeszkodzie do spełnienia - jak do tej pory - stanęły kontuzje.

Przypadek Burkhardta jest trochę inny. Popadł we wroniecką przeciętność. Jest kapitanem młodzieżówki, ale.. to nic nie znaczy. Bo "Bury" jest właściwie jak cała reprezentacja Władysława Żmudy. Bez wyrazu, błysku i wyników na miarę oczekiwań. Ale z nadzieją, że może już być tylko lepiej. Jeśli Burkhardt nie wykorzysta szansy i zaufania, jaką dostał od Legii, będzie mógł mieć pretensje tylko do siebie. Głowacki nie został - jeszcze - wybitnym piłkarzem, bo na razie przegrywa z kontuzjami. Burkhardt, jeśli nie zrobi postępów, przegra z własną głową.

Groclin zawodzi

Po meczu w Grodzisku z zawodnikami spotkał się potężnie wkurzony Zbigniew Drzymała. Właściciel klubu pytał o trenera, atmosferę w drużynie, brak wyników i słabiutką, nonszalancką grę (grodziszczanie dwa razy prowadzili z Wisłą Kraków). Z jakimikolwiek decyzjami się wstrzymał - pozycja Duszana Radolsky'ego jest niezagrożona, przynajmniej do meczów w europejskich pucharach.

Cytat kolejki

"Z taką grą defensywną Wisła nie ma żadnych szans w dwumeczu z Panathinaikosem" - trener Górnika Łęczna Bogusław Kaczmarek. Mecz z Groclinem, niestety, potwierdził to, że dysproporcja między grą defensywną a ofensywną w zespole mistrza Polski wciąż jest ogromna. Oby we wtorek było tak, jak jesteśmy przyzwyczajeni w przypadku krakowian - po stronie zysków jest więcej niż po stronie strat.

Copyright © Agora SA