Porażka polskich koszykarek z węgierkami w Jaworznie

Hala w Jaworznie nie przyniosła szczęścia polskim koszykarkom: po dramatycznym meczu przegrały trzema punktami z reprezentacją Węgier. - Obiecuję, że w rewanżu wygramy czterema punktami i odrobimy straty! - odgrażała się Ewelina Kobryń, najlepsza zawodniczka spotkania.

Polskie koszykarki walczą o ostatnie wolne miejsce w finałach mistrzostw Europy, które odbędą się w tym roku w Turcji.

Droga do wrześniowego turnieju jest długa i trudna. Polki nie dość, że muszą wygrać grupę, w której rywalizują z reprezentacjami Węgier i Finlandii, to jeszcze muszą się uporać z zespołami, które grają w dwóch pozostałych grupach (m.in. Włoszki, Chorwatki, Słowaczki czy Ukrainki).

Niestety, nasz zespół poniósł dotkliwe straty już na starcie. Węgierki okazały się bardzo niewygodnym rywalem. Zespół gości nie zrażał się drobnymi niepowodzeniami, słabą skuteczność nadrabiał twardą obroną.

Przez dwie kwarty nasze dziewczyny z trudem budowały przewagą. Największy popłoch pod koszem Węgierek siała Ewelina Kobryń. 23-letnia zawodniczka nie rozpoczęła meczu w pierwszej piątce. Gdy koleżanki walczyły o każdy punkt, stała za linią końcową i dla zabawy podrzucała piłkę. Potem z równą łatwością trafiała do kosza.

Węgierki też miały swoją liderkę - była nią Reka Cserny, 24-letnia koszykarka z włosami filuternie spiętymi w kucyki. Gdy nasz zespół osiągnął na początku trzeciej kwarty przewagę 12 punktów, na trybunach jaworznickiej hali zapanowała fiesta. Kibice rozochoceni bezpośrednią transmisją meczu w regionalnej "trójce" zaczęli tańczyć na trybunach, żeby tylko ściągnąć na siebie obiektyw kamery.

Węgierki nie przyłączyły się do zabawy, z zaciętymi minami punkt po punkcie mozolnie odrabiały straty. Gdy Orsolya Englert wyprowadziła swój zespół na dwupunktowe prowadzenie (51:49) wydawało się, że to tylko chwila słabości i nasz zespół za chwilę złapie drugi oddech. Niestety, nic takiego się nie stało.

- Każda drużyna przechodzi w czasie meczu kryzys. Nas to dopadło w III kwarcie. Węgierki broniły się bardzo mądrze, ciężko było się przebić pod kosz - smuciła się Paulina Pawlak, rozgrywająca polskiej drużyny.

Fatalnie pudłowała m.in. Agnieszka Bibrzycka, dla której kosze ciągle wisiały w złym miejscu. Na usprawiedliwienie Bibrzyckiej trzeba dodać, że grała z kontuzją pleców - nawet w czasie meczu korzystała z pomocy masażysty.

Końcówka spotkania była bardzo dramatyczna. Przy jednopunktowym prowadzeniu Węgierki przestrzeliły cztery kolejne rzuty wolne. Za każdym razem to jednak one zbierały piłkę z polskiej tablicy! W końcu dwa razy z linii rzutów osobistych trafiła Petra Ujhelyi i Polki potrzebowały już rzutu za trzy punkty, żeby doprowadzić do wyrównania. Trudnego zadania podjęła się Emilia Lamparska, ale piłka nawet nie dotknęła obręczy.

- Zabrakło nam sił. Moje łatwe punkty też nie wpadły. Jesteśmy młodą drużyną, ale to żadne usprawiedliwienie. Czy ma się lat 40 czy 20 zawsze trzeba walczyć o zwycięstwo. To przecież reprezentacja - martwiła się Kobryń.

Polska 58 (18 19 14 7)

Węgry 61 (16 14 21 10)

Polska: Krupska -Tyszkiewicz 8, Międzik 4, Bibrzycka 6, Trześniewska 4, Wielebnowska 3 oraz Karpińska 2, Nowacka 5, Pawlak 7, Szott, Mrozińska, Kobryń 19, Lamparska.

Węgry: Englert 5, Ujhelyi 9, Cserny 14, Hagara 4, Karolyi 13 oraz Fegyverneky 6, Torok, Papp 6, Horvath 4.

Widzów: 2000

Zdaniem trenerów

Tamas Sterbenz (Węgry)

- Udało się! Czuję bezgraniczną radość! I tak będzie aż do wieczora. Lepsze wyszkolenie techniczne było dziś po stronie Polek, ale my byliśmy lepszą drużyną. Wygraliśmy dzięki zespołowej grze. Mamy młody rozwojowy zespół, to jeszcze nie jest nasze ostatnie słowo.

Arkadiusz Koniecki (Polska)

Węgierki zasłużyły na wygraną. W końcówce meczu nie wykorzystywaliśmy stuprocentowych okazji i to się zemściło. Doszły też inne błędy. Nie zastawialiśmy w obronie, to było bardzo widoczne. Wpuszczałem na boisko kolejne zawodniczki, bo liczyłem, że ich świeżość w starciu ze zmęczonym rywalem to będzie atut. Zostajemy w Jaworznie do 10 sierpnia. Potem przenosimy się do Warszawy, gdzie do drużyny powinna już dołączyć Małgorzata Dydek.

Not. tot

Copyright © Agora SA