Griszczuk opuszcza Anwil

Igor Griszczuk jest o krok od przenosin do Słupska. Legenda włocławskiej koszykówki chce samodzielnie prowadzić zespół Czarnych.

Najlepszy zawodnik w historii występów zespołu z Kujaw w ekstraklasie przez ostatnie sezony pełnił rolę asystenta pierwszego szkoleniowca Anwilu Andreja Urlepa. Ten duet trzy lata temu poprowadził włocławian do mistrzostwa Polski, a wiosną tego roku cieszył się ze srebrnych medali. Teraz - według nieoficjalnych informacji - Griszczuk (na zdjęciu) ma zamiar poprowadzić drużynę ze Słupska.

Trenerem Czarnych miał być Tadeusz Aleksandrowicz, jednak klub chętniej widziałby na tym stanowisku właśnie Griszczuka. Sam Białorusin z polskim paszportem nie chce potwierdzić nieoficjalnych wiadomości, według których jego samodzielny trenerski debiut w Czarnych jest już przesądzony. Klub ze Słupska ujawni nazwisko szkoleniowca drużyny dopiero po złożeniu przez niego podpisu pod kontraktem. Nie ma żadnych przeszkód formalnych, aby stało się tak w przypadku Griszczuka, który nie jest obecnie formalnie związany żadną umową z Anwilem.

Bardzo prawdopodobne jest, że wraz z nim ekipę ze Słupska wzmocnią dwaj drugoplanowi gracze wicemistrzów Polski z zakończonego sezonu - litewski obrońca Kestutis Marciulonis oraz skrzydłowy Wacław Piński. Niewiele brakuje natomiast, by Anwil pozyskał Szymona Szewczyka. Polak obecnie gra w letniej lidze NBA w barwach Milwaukee Bucks, ale szanse na podpisanie kontraktu są coraz mniejsze. Szewczyk spisuje się przeciętnie - notuje zaledwie nieco ponad 4 punkty i tyle samo zbiórek w meczu. W przypadku, gdyby Bucks nie zdecydowali się na jego pozyskanie, Szewczyk prawdopodobnie zwiąże się kontraktem z Anwilem.

WŁOCŁAWSKA LEGENDA

W latach 90. jeden z najlepszych koszykarzy w polskiej lidze, ale nigdy nie zdobył mistrzostwa Polski. Udało mu się to dopiero, gdy został drugim trenerem Anwilu. Jako koszykarz ma w Polsce na koncie pięć srebrnych medali, a zawsze na przeszkodzie w osiągnięciu upragnionego złota stawał mu wrocławski Śląsk. Przyjechał do Polski w 1991 roku i od razu stał się liderem drużyny z Włocławka, występującej wówczas jeszcze w drugiej lidze. W 1993 roku, w debiutanckim sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej niespodziewanie doszedł z Nobilesem aż do finału, gdzie nie miał już szans w starciu ze Śląskiem. I tak było co roku, choć włocławianie za każdym razem opór stawiali coraz większy. W 1999 roku przegrali dopiero po porywającym siódmym meczu, w którym najpierw dzięki dobrej grze Griszczuka odrobili kilkunastopunktową stratę, lecz później dwoma rzutami z ponad ośmiu metrów triumf odebrał im Raimonds Miglinieks. W ciągu kilkunastu lat Griszczuk stał się koszykarską wizytówką miasta. Jego wizerunek zdobi nawet reklamę Anwilu S.A. na trasie do Włocławka.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.