Debiut polskiej grupy Intel-Action w Pro Tour

Polska grupa Intel-Action zadebiutowała w cyklu wyścigów Pro Tour, jeździe drużynowej na czas w Eindhoven. Wygrała ją niemiecka drużyna Gerolsteiner. Intel był 22.

Jazda drużynowa na czas powoli wraca do łask. Znów rywalizują w niej w Tour de France i Vuelta a Espana oraz w ProTour, kolarskim odpowiedniku Ligi Mistrzów. - Najważniejsze to dobrać równy zespół - mówi dyrektor sportowy debiutującej w ProTour polskiej grupy Intel-Action Piotr Kosmala. - Kiedy ktoś jest za szybki, reszta pojedzie za nim kilka kilometrów, ale potem się wykończy. Nie sztuką jest jechać raz 60 km, raz 55 km na godz., ale cały czas 58 km na godz. Liczy się rytm.

Co to znaczy, dobrze wie najwybitniejszy przed laty polski czasowiec Lech Piasecki. - Na Giro wjeżdżaliśmy kiedyś całym zespołem do ciemnego tunelu. Kiedy go opuszczaliśmy, jechaliśmy obok siebie tylko ja i Czesław Lang. Reszta nie wytrzymała tempa, rozproszyła się w ciemnościach tunelu - opowiada były mistrz świata. - Zasada jest taka - wszyscy jadą równo, tylko na początku dają równe zmiany po 600-700 m. Potem najsilniejsi są na przodzie coraz dłużej, a słabsi łapią się na tył i modlą się tylko, aby przetrwać do następnej zmiany, w końcu odpadają.

Intel-Action wystawiło w Holandii zawodników, z których każdy zdobywał medale mistrzostw Polski, a nawet świata (co prawda juniorów) na czas. Koniem pociągowym drużyny miał być Ukrainiec Bogdan Bondariew. Nie lada z niego Kozak. Prawie dwumetrowe chłopisko, w rubryce, kim chciałby zostać, jeśli nie kolarzem, napisał: kulturystą. Na czasówki zakłada tarczę z 56 ząbkami z przodu i 11 z tyłu. Ciężko takim rowerem się rozpędzić, ale jak już koła pójdą w ruch... - To tak, jakby miał siódmy bieg w samochodzie - mówi Kosmala.

W Eindhoven polskiej grupie wszystko szło nieźle do 15 km. Bondariew dawał mocne zmiany, reszta jak mogła dotrzymywała mu kroku, a raczej koła. Na pierwszym nawrocie Ukrainiec nagle podniósł rękę, dając znak, że coś w rowerze jest nie tak. Odkleił się dysk od tylnego koła. 30-40 s potrzebnych na naprawę awarii, to zbyt dużo, aby zdecydować o powrocie do grupy. Bondariew jechał do mety sam. - Straciliśmy motor - tłumaczył Kosmala. Intel kończył wyścig z pięcioma zawodnikami, dało to 22. miejsce.

Dla polskiej grupy debiut w ProTour w Eindhoven, to jak poznanie nowej krainy. Takie wtajemniczenia bywają bolesne. Na pierwszy rzut oka (stroje, samochody, miejsca do treningów) niby drużyna nie różni się od innych, wszystko tu jest zorganizowane na tip-top, ale budżet, który stanowi 1/4 sumy najsłabszej ekipy z ProTour, robi swoje. Kolarze, którzy dojechali do mety (Łukasz Bodnar, Tomasz Brożyna, Piotr Chmielewski, Bartosz Huzarski, Piotr Wadecki), to nie są zawodnicy miary Piaseckiego i Langa. Intel planuje dokonać jednak takich wzmocnień, aby za dwa lata wystartować w każdym wyścigu ProTour, czyli m.in. w Tour de France.

Dla większości najlepszych obecnie ekip występ w Holandii stanowił przetarcie właśnie przed drużynówką w Tour de France. Discovery Channel, spadkobierca US Postal, wystawiło tu czterech kolarzy, którzy pojadą 5 lipca między Tours a Blois. Zabrakło jednak Lance'a Armstronga. - Były plany, żeby Lance tu wystartował, ale wyścig Dauphine Libere pokazał, że nie potrzeba mu dodatkowego startu, ale treningów. Pojechał w Alpy - powiedział drugi dyrektor sportowy Discovery Sean Yates. Bez niego Discovery to nie to samo. Zakończyło drużynową czasówkę na... miejscu. Zwyciężył Gerolsteiner. Jeszcze trzy lata temu była to mała i niewiele znacząca grupą. Jak Intel-Action...

Wyniki:

1. Gerolsteiner 53.35

2. Phonak strata - 3 s

3. CSC 24

4. Rabobank 52

5. Discovery Channel 54

6. Davitamon 1.20

7. Domina Vacanze 1.25

8. Iles Baleares 1.40

9. Credit Agricole 1.42

10. Cofidis 1.46

...

22. Intel-Action 2.47

Copyright © Agora SA