Rozmowa ze środkowym Anwilu Miladinem Mutavdziciem

Rozmowa ze środkowym Anwilu Miladinem Mutavdziciem

Dopóki środkowy Anwilu przebywał na parkiecie ogromne problemy z grą pod koszami miał środkowy Zeptera Harold Jamison. Mutavdzić w pierwszej kwarcie zdobył 10 punktów (w całym meczu 12). Jamison 12 ze swoich 16 punktów zdobył kiedy na parkiecie nie było Jugosłowianina.

Tomasz Kułakowski: Podczas meczu, kiedy siedział Pan na ławce, widziałem jak posprzeczał się Pan z trenerem Stevanem Totem. Co było tego powodem?

Miladin Mutavdzić: To nie było nic wielkiego. Po prostu małe nieporozumienie między nami. Może tylko w trochę nerwowej atmosferze omówiliśmy sobie rzeczy, o których trudno porozmawiać z trenerem podczas przerwy w grze. Wymiana poglądów dotyczyła sposobu obrony. Trener wymagał od nas gry strefą, ja w pewnym momencie zagrałem "każdy swego". A może chodziło o coś innego, w każdym razie drobiazg...

Dopóki nie popełnił Pan w 24. minucie czwartego przewinienia znakomicie grał Pan przeciwko Haroldowi Jamisonowi. Amerykanin większość swoich punktów zdobył, kiedy Pan siedział na ławce.

- Tak, świetnie rozpocząłem ten mecz. Ale Zepter to nie jest łatwy zespół do gry przeciwko niemu. Ma wielu świetnych koszykarzy blisko kosza. Na walkę przeciwko nim trzeba stracić mnóstwo energii. I stąd to moje rozkojarzenie, szybkie faule. W drugiej połowie zupełnie zniknąłem. A jak mi się grało przeciwko Jamisonowi? Zupełnie normalnie. Chyba dobrze sobie radziłem?

Gdyby nie te faule zagrałby Pan z pewnością dłużej niż 30 minut. Sądzi Pan, że wtedy wynik mógłby być inny?

- Nie jestem pewien. Wiem na pewno, że większość tych fauli w ogóle nie nadawała się do odgwizdania. Wiesz jak jest... Widać, że arbitrzy są przyjaciółmi wrocławian. Podobnie jak wspaniała publiczność, która również nie nam pomagała. Proszę tylko nie zrozumieć tego jako wytłumaczenia porażki. Pokonał nas lepszy zespół. Powinniśmy z pewnością poprawić skuteczność.

Copyright © Agora SA