Mówi Bartłomiej Tomaszewski

Mówi Bartłomiej Tomaszewski

Tomasz Kułakowski: Dlaczego Anwil przegrał w Pruszkowie dwa mecze?

Bartłomiej Tomaszewski, skrzydłowy Anwilu: Powtórzył się scenariusz z meczu numer trzy. W czwartej kwarcie prowadziliśmy sześcioma punktami, wydawało się, że powinniśmy to prowadzenie utrzymać. A tu znowu się nie udało się. Dlaczego? Trudno ocenić. Jak się uczestniczy w grze, to zbyt emocjonalnie się do tego podchodzi i ciężko bez głębszej analizy powiedzieć, co było przyczyną porażki.

Może po dwóch wygranych we Włocławku przyjechaliście do Pruszkowa z pewnością, że już jesteście w finale?

- Nie. Bardzo chcieliśmy skończyć tę rywalizację jak najwcześniej, bo finał przecież zaczyna się już w piątek. Bardzo chcieliśmy wygrać już w niedzielę. Teraz ostatni mecz półfinału jest dwa dni przed pierwszym spotkaniem finału. Może to mieć wpływ na grę przeciwko Zepterowi.

W dwóch meczach w Pruszkowie Anwil miał sporo problemów z Cezarym Trybańskim. W niedzielę byliście może zaskoczeni, że wyszedł w pierwszej piątce, ale w poniedziałek można się już było lepiej przygotować do walki z nim.

- Faktycznie, w niedzielę byliśmy zaskoczeni. Zagrał dobrze, sprawdził się. W poniedziałek wypadł być może jeszcze lepiej. Bez kompleksów w stosunku do nas, wysokich zawodników Anwilu.

W tym sezonie Anwil będzie musiał rozgrywać w play off już dziesiąty mecz. Czujecie się zmęczeni?

- Wszystkie spotkania były ciężkie. Faktycznie można więc mówić o lekkim zmęczeniu. Już dziesięć miesięcy trenujemy, gramy, trwa sezon. A niestety, te najważniejsze mecze są zawsze na końcu.

Kto wygra we Włocławku?

- Wynik jest sprawą otwartą. Z pewnością mamy przewagę własnego boiska i publiczności. Ale koszykarze Hoopu sporo problemów stworzyli nam swoją obroną strefową. Boisko we Włocławku jest mniejsze i taka taktyka bardzo utrudnia nam grę. W Pruszkowie nie dawaliśmy sobie rady z Mariuszem Bacikiem. Dla wysokich zawodników Anwilu jest chyba za szybki. Może powinien go pokryć Roman Prawica, który jest niższy. Spodziewamy się, że będzie ciężko. Wynik meczu będzie zależał od dyspozycji, w jakiej zawodnicy obu zespołów znajdą się danego dnia.

W Pruszkowie bardzo szybko popełnił Pan pięć fauli. Czy tak zaciętą końcówkę meczu trudno ogląda się z ławki rezerwowych?

- To bardzo denerwujące. Siedząc na ławce, człowiek jeszcze bardziej się denerwuje niż wtedy, kiedy gra. A te faule były konsekwencją bardzo aktywnej gry Mariusza Bacika. Chyba wszystkie moje przewinienia na nim zostały odgwizdane.

Czy na grę Anwilu mają wpływ częste zmiany trenera?

- Faktycznie, może za dużo było zawirowań. Stevan Tot to w ciągu ostatniego miesiąca nasz trzeci trener. Wiadomo było, że żadnej rewolucji nie zrobi, ale wprowadza pewne korekty, poprawki. To nie służy konsolidacji, zgraniu. Ale cel uświęca środki. Jest piąty mecz, który jak sądzę wygramy i wszystko będzie dobrze.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.