Rozmowa z Dariusem Maskoliunasem przed trzecim meczem półfinału Lech Basket Ligi

W sobotę Prokom-Trefl Sopot zagra w trzecim meczu półfinału play off z Zepterem-Idea Wrocław. Na niedzielę przełożony został trzeci mecz Hoopu-Blachy Pruszyński z Anwilem Włocławek. Po dwóch meczach Zepter i Anwil prowadzą 2:0

Rozmowa z Dariusem Maskoliunasem przed trzecim meczem półfinału Lech Basket Ligi

W sobotę Prokom-Trefl Sopot zagra w trzecim meczu półfinału play off z Zepterem-Idea Wrocław. Na niedzielę przełożony został trzeci mecz Hoopu-Blachy Pruszyński z Anwilem Włocławek. Po dwóch meczach Zepter i Anwil prowadzą 2:0

Oba trzecie spotkania półfinałowe miały być rozegrane z sobotę, ale w związku z tym, że TVP zaplanowała transmisję z meczu niedzielnego (czyli czwartego, do którego w przypadku wygranych Zeptera i Anwilu może nie dojść) konfrontację Hoopu z Anwilem przełożono na niedzielę. Jeśli Hoop wygra w niedzielę, to czwarty mecz zostanie rozegrany w poniedziałek. W przypadku drugiej wygranej Hoopu piąte spotkanie we Włocławku zaplanowane jest na czwartek.

Równie ciekawie jak mecze w Pruszkowie zapowiada się rywalizacja w Gdańsku pomiędzy Prokomem i Zepterem. Zespół Eugeniusza Kijewskiego, grając nawet bez Rafała Bigusa, w obu pierwszych meczach bliski był wygranej we Wrocławiu. Czy w sobotę koszykarze z Sopotu sprawią, że Zepter po raz pierwszy w tym sezonie przegra? Jeśli tak, kolejny mecz w niedzielę, także w Gdańsku.

Grzegorz Kubicki: W dwóch pierwszych meczach półfinałowych byliście bardzo blisko sprawienia niespodzianki. Czego zabrakło?

Darius Maskoliunas, skrzydłowy Prokomu-Trefl: Przede wszystkim szczęścia. Przy tak wyrównanej końcówce o sukcesie decyduje każda sekunda danej akcji - podanie, rzut, zbiórka, zasłona. Zepter wygrał, bo ma bardziej doświadczonych graczy. O naszej porażce zdecydowała również przegrana walka na tablicach i praca sędziów. Nigdy nie wypowiadam się na temat sędziowania, ale to, co spotkało nas we Wrocławiu to lekka przesada. To nie był sport.

Przed rozpoczęciem półfinałów dawano wam małe szanse na nawiązanie walki z Zepterem. Zwłaszcza, że nie może grać Rafał Bigus.

- Chyba nikt w Polsce nie spodziewał się tak wyrównanych spotkań we Wrocławiu. My wiedzieliśmy, że nawet bez Rafała stać nas na wyrównaną walkę. W efekcie zabrakło jego centymetrów, zbiórek w najważniejszych momentach. Do sensacji było jednak blisko. Zepter gra pod dużo większą presją. Oni muszą wygrać, my możemy. Jeśli wygramy będzie sensacja. Jeśli przegramy, nikt nam głowy nie urwie.

Jak pokonać Zepter w dzisiejszym meczu?

- Na pewno będzie to bardzo trudne, choć jak pokazały pierwsze dwa mecze, możliwe. We Wrocławiu pechowo przegraliśmy, ale w naszej hali może być zupełnie odwrotnie. Chciałbym, aby to nasi kibice jako pierwsi w Polsce świętowali pokonanie mistrza kraju. Uważam, że jest to bardzo możliwe. Kto wie, czy w tygodniu nie wrócimy jeszcze do Wrocławia.

Transmisja z niedzielnego meczu Hoopu z Anwilem w 1TVP o godz. 14.45

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.