ŁKS tylko zremisował z rezerwami Legii i ma już tylko pięć punktów przewagi nad wiceliderem, czyli Finishparkietem Nowe Miasto Lubawskie.
Nie wiadomo, czy bardziej determinacja działaczy ŁKS, czy raczej argumentacja delegata i obserwatora sprawiły, że spotkanie łodzian z druga drużyną mistrza Polski w ogóle doszło do skutku. Powodem było nieprzygotowanie boiska, po meczu rugbistów. W końcu jednak udało się przekonać arbitra i rozpoczął się pojedynek pierwszej z czwartą drużyną w tabeli grupy I trzeciej ligi.
Może to zamieszanie z boiskiem, a może informacja, że Widzew przegrał z Finishparkietem sprawiły, że gospodarze zaczęli grę bardzo ospale. Mieli sporo szczęścia, że po kilkunastu minutach nie przegrywali 0:2. Najpierw będącego w idealnej sytuacji Sandro Kulevicia ubiegł Paweł Pyciak, a po chwili stojący przed bramką Tomasz Nawotka chybił. Legia II to najlepsza drużyna, jaka jesienią gościła na stadionie przy al. Unii. Niektórzy legioniści w ubiegłym tygodniu zagrali z Realem Madryt (1:2) w młodzieżowej Lidze Mistrzów.
Po kwadransie gospodarze wreszcie przebudzili się. Kilka razy było blisko gola, lecz Dominika Kąkolewskiego nie opuszczało szczęście. Dobrą partię rozgrywał Patryk Bryła, a najgroźniejszy tradycyjnie był Jewhen Radionow. Dopiero w ostatniej akcji pierwszej połowy Ukrainiec udowodnił, że można na niego liczyć. Po wrzutce Bryły głową zdobył swojego dziewiątego gola w sezonie. - Pierwsza połowa to delikatna przewaga łodzian. Szkoda sytuacji z czwartej minuty, bo akcja Michalaka z Nawotką była bramkowa - żałował Krzysztof Dębek, trener gości.
Po zmianie stron ŁKS niespodziewanie stracił impet. Piłkarze zapomnieli o założeniach taktycznych, dlatego goście panowali nad wydarzeniami. Łodzianie na nadążali za rywalami. Wprawdzie czterech obrońców wspierał Mariusz Cichowlas, ale jednak to nie przeszkodziło warszawiakom w wyrównaniu. Po niemal 60-metrowym zagraniu od Mateusza Wieteski w idealnej sytuacji znalazł się Nawotka. Jego pierwsze uderzenie obronił Michał Kołba, lecz przy dobitce był bezradny.
Po stracie gola ŁKS znów się przebudził. Nacierał według sprawdzonego schematu: wrzutka w pole karne przez jednego z bocznych obrońców i walka. W 70. min po strzale Damiana Guzika piłkę zablokował jeden z obrońców. Trener Marcin Pyrdoł sięgnął po swojego dżokera, lecz tym razem Maksym Kowal nie zapewnił kompletu punktów. Wprawdzie w doliczonym czasie sędzia mógł podyktować rzut karny po faulu na nim, jednak nie dopatrzył się przewinienia.
- Uważam, że wynik jest sprawiedliwy. Zadowolony jestem z gry w drugiej połowie - podsumował szkoleniowiec gości. Również trener Pyrdoł uważa, ze remis nikogo nie krzywdzi. - W zespole rywali widać duży potencjał. Nie uważam, że po przerwie zagraliśmy słabiej. Na pewno przy 1:0 nie chcieliśmy bronić wyniku, ale Legia to silna drużyna, która postawiła nam wysokie wymagania - podkreślił.
W następnej kolejce ŁKS zagra na wyjeździe z ŁKS Łomża
ŁKS - Legia II Warszawa 1:1 (1:0)
Gole: Radionow (45.) - Nawotka (60.)
ŁKS: Kołba - Pyciak, Juraszek, Ślęzak, Rozmus - Guzik (88. Kacela), Kocot, Bryła (71. Sarafiński), Cichowlas (82. Kowal), Kopka - Radionow.
Sokół Aleksandrów Łódzki - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 1:1 (0:1).
Gole: Stępień (89.) - Olczak (42.)
Huragan Morąg - Lechia Tomaszów 0:0
Huragan Wołomin - Pelikan Łowicz 0:4 (0:2).
Gole: Głuszko (6., 21., 70.), Bujalski (89.)
Jagiellonia II Białystok - ŁKS 1926 Łomża 2:0 (Klimala 15, Łupiński 55)
MKS Ełk - Concordia Elbląg 1:3 (Świderski 78 - Otręba 31, Strach 72, 90)
Sokół Ostróda - Motor Lubawa 2:0 (Hirsz 25., Pączko 67.)
Ruch Wysokie Mazowieckie - Ursus Warszawa 0:2 (Chałas 36., Muszyński 68.).
Tabela