22-letni bramkarz Ruchu Chorzów po swoim debiucie w Ekstraklasie: Miałem trochę pecha

- W poprzednich trzech spotkaniach straciliśmy aż osiem bramek, stąd decyzja o zmianie bramkarza. A Kamil Lech wyglądał na treningach bardzo dobrze - w ten sposób Waldemar Fornalik, trener Ruchu Chorzów, tłumaczył wstawienie 22-latka do bramki na mecz z Wisłą Płock.

52. zawodnik, który stanął w bramce Ruchu Chorzów w meczu Ekstraklasy. Tak po spotkaniu z Wisłą Płock może mówić o sobie Kamil Lech. Wcześniej między słupkami pierwszej drużyny niebieskich zameldował się bowiem tylko raz - w sierpniu 2014 roku, kiedy to w trakcie dogrywki meczu eliminacji Ligi Europy z Metalistem Charków czerwoną kartkę zobaczył Krzysztof Kamiński.

- W poprzednich trzech spotkaniach straciliśmy aż osiem bramek, stąd decyzja o zmianie bramkarza. A Kamil wyglądał na treningach bardzo dobrze - tak swoją poniedziałkową decyzję tłumaczył Waldemar Fornalik, trener Ruchu. Jaki przyniosła skutek? 22-latek zaliczył kilka odważnych i skutecznych interwencji, choć nie ustrzegł się również błędów. Na pewno było takim wyjście do piłki z 44. minuty. Lech piłki nie sięgnął, ale co innego Jose Kante, napastnik Wisły...

Podzielone opinie towarzyszą natomiast akcji, po której goście zdobyli swoją drugą bramkę. - Na przedpolu gram ryzykownie. Chciałem wybić piłkę, a skończyło się tak, że nabiłem przeciwnika. Miałem przy tym trochę pecha, bo gdyby futbolówka poszła obok słupka, to nie byłoby sprawy... - podkreślał golkiper Ruchu. W obronę wziął go Fornalik: - Sytuacja na styku. Bardziej zawinili nasi obrońcy, Kamila trudno winić. Przez większość spotkania spisywał się bardzo poprawnie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.