GKS Katowice po roku przerwy wraca do ligowej rywalizacji. Na rynku brakuje zawodników, ale znając realia polskiego hokeja chętnych do gry w stabilnej finansowo i w pełni wypłacalnej GieKSie na pewno nie zabraknie.
ŚLĄSK.SPORT.PL na Twitterze. Obserwujesz? >>
Jacek Płachta: - Chcemy dobrze zorganizowany, profesjonalny zespół. Z dużą ilością zawodników, bo to rodzi konkurencję i szansę na poprawę jakości i umiejętności.
Chcemy dużo, ale nasza sytuacja jest trudna. Większość klubów jest o cztery, pięć tygodni przed nami. Na rynku jest mało polskich graczy bez kontraktów. Tymczasem my dopiero zaczynamy pracę. Wertujemy notesy. Szukamy wartościowych nazwisk.
- W naszym hokejowym świecie, to dużo. Zawodnicy większości klubów nie wiedzą co to stabilizacja. Ich głowy zaprząta nie tylko trening. U nas ma to wyglądać inaczej. Gwarantuje to opieka i wsparcie finansowe miasta. Tak, to może być atut, który sprawi, że będziemy konkurencyjni. Tyle, że musimy mieć też świadomość miejsca, z którego ruszamy. Nie ma domu. Stawiamy pierwszą cegłę. Przed nami naprawdę bardzo trudny sezon.
- To jest problem, ale nie wyobrażam sobie, żeby na rynku byli zawodnicy - nawet bez klubów - którzy nie pracowaliby nad formą indywidualnie. Sam na pewno bym tak zrobił. Jeżeli ktoś chce się utrzymywać z gry w hokeja, to musi w siebie inwestować - nawet wtedy, jeżeli z żadnym klubem nie łączy go profesjonalna umowa. Stawiam więc, że sięgniemy po zawodników, którzy mają tego świadomość i pracowali indywidualnie.
- Rzeczywiście jest grono hokeistów, którzy kończą SMS i nie trafią do najlepszych klubów. Ambicje największych widać przerastają możliwości tych graczy. Chętnie na takich zawodników postawimy. To będzie również inwestycja w polskich hokej. GKS - za mojej wcześniejszej pracy w tym klubie - stawiał odważnie na takich zawodników, którzy z czasem stali się pełnoprawnymi członkami reprezentacji Polski.
- Przede wszystkim podziękowania należą się Dawidowi Chwałce, prezesowi PZHL-u, że na to pozwolił. Da się to pogodzić, ale do tego rzecz jasna potrzebna będzie pomoc współpracowników. Pracujemy nad sztabem trenerskim GKS-u, który przejmie moje obowiązki na czas, gdy będę poświęcał się kadrze.
- Jeżeli go powołam... A tak na poważnie, to może być o to ciężko. Na rynku pozostał aktualnie jeden kadrowicz bez ważnego kontraktu, czyli Kacper Guzik. Zobaczymy. Teraz będzie czas na rozmowy i decyzje.
Myślę jednak, że raczej będziemy wychowywać kadrowiczów, niż po nich sięgać.
- Na pewno będziemy chcieli wzmocnić się obcokrajowcami. GKS był pierwszym polskim klubem, który tak odważnie stawiał na zawodników z Kanady i USA, ale z polskimi korzeniami. Warto iść tą drogą. Pamiętamy jednak o tym, że tacy zawodnicy też mają swoje wymagania i finansowe oczekiwania. A my w pierwszym sezonie na pewno nie będziemy się mogli równać z wielkimi tej ligi, czyli GKS-em Tychy i Cracovią.
- To dobre pytanie, ale niestety na razie bez odpowiedzi. Szkoda, bo czasu coraz mniej. Ciągle słyszę o tym, że ma dojść do rozmów, konsultacji. Konkretów jednak wciąż brak. Fatalnie, że tak jest bo ja także - już jako trener kadry - chciałbym usłyszeć od przedstawicieli klubów, jakie są ich pomysły na ligę, na przerwy w rozgrywkach, które będziemy poświęcać na zgrupowania i mecze reprezentacji.
Swoje oczekiwania na pewno zgłoszą GKS Tychy i Cracovia, które będą nas reprezentować w europejskich pucharach. Lepiej się spotkać, porozmawiać, niż potem się denerwować i słuchać o buntach.