Mariusz Stępiński jedzie na Euro do Francji!

No i kto by się tego jeszcze rok temu spodziewał?! Mariusz Stępiński po dobrym sezonie w Ruchu Chorzów zapracował na wyjazd na mistrzostwa Europy!

Adam Nawałka, selekcjoner reprezentacji Polski ogłosił w poniedziałkowy wieczór nazwiska 23 szczęśliwców, którzy będą reprezentować nasz kraj podczas mistrzostw Europy.

Szansę na wyjazd miał tylko jeden reprezentant śląskiego klubu. Mariusz Stępiński tę szansę wykorzystał! Euro zobaczy więc przed telewizorem Artur Sobiech - były gracz Ruchu, a ostatnio zawodnik Hannoveru - który był bezpośrednim konkurentem Stępińskiego w walce o miejsce w kadrze na turniej.

Napastnik niebieskich zapracował na wyjazd na Cichej. Gdy rok temu Ruch decydował się na jego transfer wiele osób krytykowało tę decyzję. Na internetowych forach pojawiały się wpisy fanów Wisły Kraków, dla której grał wtedy Stępiński. "To statysta", "Ruch tylko na tym straci" - powtarzało się.

Waldemar Fornalik, szkoleniowiec chorzowskiej drużyny były jednak zdecydowany na transfer. Za namową trenera niebiescy wykupili Stępińskiego z niemieckiej Norymbergi, która wcześniej wypożyczyła tego gracza do Wisły.

W Chorzowie Stępiński powoli wracał do wysokiej formy. Znowu nie wszyscy w niego wierzyli. Pamiętamy mecz z Koroną Kielce, który komentował na antenie Eurosportu Tomasz Hajto.

Gdy zawodnik niebieskich był gotowy do zmiany Hajto skrytykował ten transfer. Twierdził, że Stępiński to niewypał. Tymczasem napastnik potrzebował raptem dziesięciu minut gry, żeby strzelić bramkę na wagę wygranej. W całym sezonie trafił 15 razy, co uczyniło go najbardziej skutecznym polskim graczem Ekstraklasy.

Pytania o Euro zaczęły już jesienią minionego roku. - Wiele osób mnie o to pyta. To takie pytanie o marzenia. No i ja też mam marzenia.... Na razie jednak skupiam się na grze w młodzieżówce. Rzeczywiście, znaczę dla tej drużyny coraz więcej, a stało się tak dlatego, że gram regularnie w lidze. I to kolejny plus przeprowadzki do Chorzowa. Żeby stać się ważnym ogniwem reprezentacji, trzeba być ważnym ogniwem w klubie. Wierzę, że jeżeli będę pracował solidnie, to przyjdzie i czas na moją grę w seniorskiej kadrze. Pewnie, że chciałbym, żeby stało się to jak najszybciej. Chciałbym zaskoczyć sam siebie. Na razie jednak międzynarodową imprezą numer jeden są dla mnie młodzieżowe mistrzostwa Europy, które odbędą się w Polsce za niecałe dwa lata - odpowiadał zawodnik, który debiutował w lidze w barwach Widzewa.

Zimą zaczęło się "polowanie" na Stępińskiego. Na transfer tego gracza mocno naciskał Lech Poznań. Potem zaczęły się pojawiać oferty kolejnych klubów: Rubin Kazań, Dynamo Moska, Panathinaikos Ateny, FC Koeln. Na Cichą przyjeżdżali skauci klubów z Włoch, Hiszpanii i Francji. Po zakończeniu rozgrywek do rywalizacji o napastnika Ruchu przystąpiła też Legia Warszawa. Na Cichej twierdzą, że Stępiński jest wart przynajmniej dwa miliony euro.

- To olbrzymie wyróżnienie dla klubu. Szkoda tylko, że nasz obecny zawodnik jedzie na Euro kosztem naszego byłego gracza - zaznacza prezes Dariusz Smagorowicz, który docenia również wartość ekonomiczną takiego powołania. I wcale nie chodzi w tym przypadku tylko o rosnącą wartość gracza. Od 2008 r. UEFA i FIFA wypłacają rekompensaty za udział piłkarzy w mistrzostwach Europy i świata. Czołowe kluby walczyły o to, argumentując, że opłacane przez nie gwiazdy zamiast odpoczywać, przechodzą intensywne przygotowania, grają ważne mecze w krótkim czasie, ryzykują kontuzje. I od ośmiu lat zwalnianie zawodników kosztuje europejską i światową federację coraz więcej. Na walce dużych klubów korzystają też polskie.

Za każdy dzień piłkarza na Euro 2016 klub, który ma z nim ważną umowę, dostanie nawet 7 tys. euro. UEFA pokrywa też okres dwóch tygodni poprzedzających turniej. Za obecność w kadrze Stępińskiego podczas zgrupowania i fazy grupowej Ruch otrzyma ok. 175 tys. euro. Jeśli Polacy wyjdą z grupy, wyceniany będzie każdy kolejny dzień udziału w turnieju. - To są dla nas duże sumy - w granicach miesięcznego budżetu klubu - podkreśla prezes.

Więcej o:
Copyright © Agora SA