AZS Koszalin - Start Lublin 109:90

ERA BASKET LIGA. O sukcesie koszalinian przesądziła znakomita dyspozycja rzutowa Brenta Darby'ego, który wygraną zadedykował synkowi obchodzącemu w sobotę drugie urodziny.

Akademicy, pokonując Start, prawdopodobnie zapewnili sobie utrzymanie w ekstraklasie, za to sytuacja lubelskiej drużyny w grupie spadkowej staje się dramatyczna.

Zaczęło się od mocnego uderzenia gospodarzy, którzy prowadzili po pięciu minutach 21:6... po czym zupełnie stanęli. W AZS-ie - nie pierwszy raz - nie było komu rozgrywać (z niewnoszącym nic do gry Zoranem Popoviciem nie przedłużono kontraktu, który obowiązywał do końca walki o play off). Grający dużo lepiej w końcówce sezonu Tomasz Celej (19 punktów do przerwy) był nie do zatrzymania. Jeszcze w pierwszej kwarcie goście odrobili znaczną część strat i wyraźnie dominowali w drugiej odsłonie.

AZS miał ogromne problemy z presingiem Startu i często nie potrafił przenieść akcji nawet na połowę rywala. Po akcjach Earla Browna i Celeja w 12. minucie Start objął pierwsze prowadzenie (33:31), a przed przerwą kilka razy uciekał rywalowi na kilka punktów (47:41 po kontrze i efektownym wsadzie Celeja). Trudno było nie zauważyć, że Brent Darby i Andrzej Karaś grają o wiele lepiej, kiedy oddzielnie przebywają na boisku, co znacznie ograniczało pole manewru trenera Jarosława Zyskowskiego.

Na dodatek dla Souleymane'a Wane'a nie był to udany dzień pod względem skuteczności. Sobota należał za to do Darby'ego, który był bohaterem meczu, a zwłaszcza trzeciej kwarty, w której trafiał za trzy punkty, rzucając z nieprawdopodobnych pozycji. Amerykanin w zasadzie w pojedynkę rozstrzygnął w tym czasie o losach spotkania. Goście nie znaleźli odpowiedzi na tę skuteczność. Start za bardzo zaufał "swojemu rzutowi", a Brown i Celej, mimo że najlepsi w swoim zespole, grali nazbyt indywidualnie. Gorzej niż w poprzednim meczu tych drużyn zagrali lubelscy podkoszowi: Jacek Olejniczak, Denis Vrsaljko, a zwłaszcza Chris Jackson, choć z drugiej strony nie otrzymywali zbyt wielu dobrych piłek od partnerów. W dodatku koszykarze Startu wyraźnie nie wytrzymali fizycznie trudów spotkania. Mieli kilka przestojów w grze, którą koszalinianie bezlitośnie wykorzystali. Start postawił wszystko na jedną kartę w meczach o play off z Unią Wisłą Kraków, co było odważnym posunięciem, ale w konsekwencji mogło być jednak błędem. Lublinianie do utrzymania się potrzebują odrobienia strat trzech meczów w pięciu kolejkach, które zostały do końca rozgrywek. A z tyłu naciska również Spójnia Stargard. Wydaje się to graniczyć z cudem.

Kwarty: 29:26, 22:27, 33:18, 25:19

AZS: Darby 37, Wane 17, Karaś 13, Tomaszewski 11, Briegmann 10, Klocek 8, Dąbrowski 8, Balcerzak 5, Rajkowski 0, Kowalczuk 0.

Start: Celej 29, Brown 23, Olejniczak 9, Bielak 7, Jackson 7, Marciniak 5, Kurilie 4, Pelczar 2, Vrsaljko 2, Łuszczewski 2.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.