Rozmowa z Edytą Koryzną, koszykarką CCC Aquaparku Polkowice

KOSZYKÓWKA. Myślę, że szczyt formy jest dopiero przed nami - mówi koszykarka CCC Aquaparku Polkowice Edyta Koryzna

Koszykarki CCC Aquaparku zapewniły już sobie udział w półfinale mistrzostw Polski. W środę po raz drugi pokonały ŁKS Łódź. Zwyciężyły na wyjeździe i to różnicą aż 20 punktów. Najskuteczniejszą koszykarką tego meczu była Edyta Koryzna, która już drugi sezon występuje w barwach polkowickiego klubu

Dariusz Kopeć: Spodziewała się Pani wcześniej, że rywalizacja z ŁKS-em skończy się zaledwie po dwóch meczach?

Edyta Koryzna: Bardzo chciałyśmy, aby już w drugim meczu zapewnić sobie awans. Trzeci mecz często jest loterią, większą rolę odgrywa wówczas psychika zawodniczek niż umiejętności koszykarskie. Nie można jednak powiedzieć, że wygrana z łodziankami przyszła nam łatwo. Choć w drugim meczu wygrałyśmy różnicą 20 punktów, to taką przewagę wypracowałyśmy sobie dopiero po przerwie. Najpierw świetnie w naszym zespole funkcjonowała obrona strefowa, a później gdy wynik był już przesądzony na naszą korzyść, trener ŁKS-u dał pograć zawodniczkom rezerwowym, dzięki czemu jeszcze zwiększyliśmy dystans.

Trener Wojciech Spisacki żartował po meczu z ŁKS-em, że dla waszego zespołu mecz powinien rozpoczynać się od trzeciej kwarty, gdyż ostatnio do przerwy gracie fatalnie, a dopiero w drugiej połowie łapiecie właściwy rytm gry.

- Rzeczywiście tak jest. Po prostu wolno się rozkręcamy. Mam wrażenie, że to wynik naszej pracy, jaką wykonałyśmy podczas obozu przed play off. Wówczas przygotowywałyśmy się pod względem wytrzymałościowym, szybkościowym i dzięki temu teraz lepiej fizycznie zniosłyśmy od rywalek trudy meczu. Po prostu dopiero w drugiej połowie czujemy, że moc jest z nami. Myślę jednak, że szczyt formy dopiero przed nami, a na mecze o brązowy medal, które prawdopodobnie rozegramy z zespołem z Poznania, będziemy jeszcze lepiej przygotowani.

Ale przecież teraz czekają was mecze o finał z Lotosem Gdynia?

- To prawda, ale nie ma się co oszukiwać, szanse nasze w pojedynku z gdyniankami są znikome. Oczywiście, nie zamierzamy się położyć na parkiecie przed mistrzyniami Polski, ale staramy się myśleć realnie. Żeby wygrać choć raz z gdyniankami, trzeba zagrać nie tak jak ŁKS-em, ale na dużo wyższym poziomie. Trzeba wybić się ponad przeciętność.

Pani zespół stać na to?

- Mam nadzieję, że tak. Dopóki sędzia nie gwizdnie koniec meczu, wszystko jest możliwe.

Prezes polkowickiego klubu Krzysztof Korsak zapowiadał, że celem zespołu jest szóste miejsce. Dziś już wiadomo, że zajmiecie co najmniej czwartą pozycję. Czy zatem klub przeznaczył dla Was jakieś dodatkowe premie?

- Nie wiem, zresztą staram się o tym nie myśleć. Nigdy nie stawiam przed sobą celów minimalistycznych, jakim jest szóste miejsce, które właściwie nic nie daje. Chcę wygrywać, zwyciężać. Przeciętność mnie nie interesuje. Myślę, że stać nas na zdobycie medalu, i zrobimy wszystko, aby to uczynić.

Po zakończeniu ostatnich mistrzostw świata zapowiadała Pani zakończenie kariery reprezentacyjnej, tymczasem zagrała Pani w barwach Polski w meczach przeciwko USA. Czy zatem zmieniła Pani decyzję?

- Długo rozmawiałam na ten temat z nowym trenerem kadry Arkadiuszem Konieckiem. Poprosił mnie i inne doświadczone koleżanki, abyśmy wspomogły reprezentację w eliminacjach do mistrzostw Europy. Argumentował, że bez naszej pomocy o awans będzie dużo trudniej. Mówił, że oprócz Agnieszki Bibrzyckiej wciąż brakuje w Polsce młodych koszykarek, które już dziś byłyby w stanie udźwignąć ciężar gry w kadrze. Zgodziłam się zatem zostać, choć przyznaję, że jestem już zmęczona grą w reprezentacji. Wspomogę zespół w eliminacjach, a potem odejdę. Mam nadzieję, że wówczas reprezentacja będzie na tyle silna, że nie odczuje braku kilku doświadczonych zawodniczek.

Co Pani sądzi o tym, że jednym z asystentów trenera Konieckiego jest Tomasz Herkt, pod którego kierunkiem reprezentacja przegrała ostatnio rywalizację o udział w igrzyskach olimpijskich?

- Trudno jest mi odpowiadać na to pytanie. Po ostatnich mistrzostwach twierdziłam, że w kadrze potrzebne są zmiany, i zdania nie zmieniłam. Mam nadzieję jednak, że one nastąpią i reprezentacja zacznie w końcu odnosić znaczące sukcesy. Obecnemu układowi trenerskiemu życzę jak najlepiej.

Copyright © Agora SA