Opolscy żużlowcy wyjechali na tor

Opolscy żużlowcy po raz pierwszy w tym roku wyjechali w czwartek na tor przy ul. Wschodniej. Wcześniej uzyskał on weryfikację

- Za drugim razem, ale za to na dwa lata - ironizował Jerzy Drozd, prezes Kolejarza. We wtorek weryfikator miał zastrzeżenia do stanu nawierzchni toru i dopiero wczoraj, za drugim podejściem, dokonał jego odbioru.

Mimo że wymiana bandy wreszcie się zakończyła, to działaczom nie brak problemów. - Trudno w to uwierzyć, ale w mieście wojewódzkim jest jedna polewaczka, a kierowca ją obsługujący zachorował i nie było skąd pożyczyć sprzętu. Pomogli nam strażacy z Grudzic - mówił Czesław Sawicki, wiceprezes Kolejarza. Niestety, po kilkunastu minutach tor był już za suchy.

- Spokojnie i nie przy krawężniku - udzielał ostatnich rad swoim podopiecznym Piotr Żyto, trener Kolejarza.

W treningu wzięli udział podstawowi zawodnicy z wyjątkiem Sebastiana Kowolika. - Do końca nie wiedzieliśmy, czy otrzymamy weryfikację, dlatego jeszcze dziś nie kazaliśmy mu przyjeżdżać - tłumaczył nieobecność żużlowca wiceprezes Sawicki.

Pierwsi na tor wyjechali Sławomir Dudek i Adam Czechowicz. - Momentami jest za miękko, motocykl się po prostu zapada, jest bardzo ciężki - narzekał Czechowicz. - Na jazdę we czterech na razie jest za wcześnie - dodał.

- Gdybyśmy się do takiego toru przyzwyczaili i podejmowali na nim rywali, to nikt by tu z nami nie wygrał - śmiał się doświadczony Dudek. Słuchającym tego Pietraszce i Czechowiczowi pomysł jakoś mniej się podobał.

- Przy remoncie bandy na tor wjechał ciężki sprzęt i teraz są tego efekty. Z czasem nawierzchnia się ułoży - mówił Żyto. Co nie przeszkadzało mu, by pożartować z zawodników. - No i co tak tobą, Adasiu, targało po torze? - pytał Adama Pietraszkę.

- Nawierzchnia jest niedobra - odpowiadał z uśmiechem żużlowiec, który w opinii trenera dysponuje bardzo dobrym sprzętem. - Tak naprawdę brak nam jeszcze objeżdżenia, na dziś mamy przerost ambicji nad możliwościami. Potrzebujemy kilku treningów i będzie dobrze - podkreślał Pietraszko.

- Ciągle coś nie tak, jak nie ukradną pulpitu sterowniczego, to trzeba wymienić bandę, a teraz ta polewaczka. Naprawiamy swoją beczkę i nią będziemy lali tor, bo jest za sucho. Do pierwszego meczu musimy ten kłopot jakoś rozwiązać - narzekał Drozd.

- Taki jest urok Opola, tu zawsze się musi coś dziać - dorzucił Czechowicz.

Na stadionie pojawił się także najnowszy nabytek opolan - młodzieżowiec Ronni Jamroży z Wrocławia.

Opolanie pierwszy mecz jadą 12 kwietnia z Rawiczem na własnym torze.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.