Dados do szpitala trafił w ubiegłym tygodniu po kolejnej, trzeciej próbie samobójczej. W ostatnich dniach jego stan lekarze określali jako ciężki, zawodnik cały czas leżał pod respiratorem, nie odzyskawszy przytomności.
Dados trafił do Wrocławia na początku 2001 roku, w kolejnym sezonie był już jednym z liderów Atlasu. Zyskał też wielką sympatię wrocławskich kibiców. Jak wielką, okazało się, gdy szefowie Atlasu rozpoczęli dwa lata temu sprzedaż czapeczek z naszytymi nazwiskami żużlowców. "Dadi" bezapelacyjnie triumfował, czapeczek z jego nazwiskiem rozeszło się około tysiąca...
Później jednak żużlowiec nie mógł sobie poradzić z problemami osobistymi. Na początku 2003 roku po dwóch próbach samobójczych trafił pod opiekę psychiatrów. Atlas umożliwił mu jednak powrót na tor. Dados znów mógł się ścigać, ale w połowie ubiegłego roku ponownie zrobiło się o nim głośno. Najpierw zniknął, nie dając znaku życia, w Szwecji, potem ukradł paliwo na stacji benzynowej w Zielonej Górze. Szefowie Atlasu po sezonie wypożyczyli go do Lublina, tam miał wrócić do wielkiej formy...
Zostawił żonę Agnieszkę i siedmioletniego Denisa.