Spotkanie w Pruszkowie było trzecim obu drużyn w ostatnim czasie.
- Zespołom zależało na nienagłaśnianiu tego sparingu, bo ćwiczyły schematy taktyczne przed turniejami półfinałowymi - tłumaczy Jacek Zaniewski, wiceprezes Żubrów. - Można powiedzieć, że mecz odbył się przy drzwiach zamkniętych na klucz.
Białostockiemu trenerowi zależało z kolei, aby całe spotkanie było wyrównane. Gdy Żubry zyskiwały większą przewagę, Jerzy Karpiuk na parkiet wpuszczał zawodników rezerwowych.
- Chcieliśmy spokojnie popracować nad elementami, które jeszcze nie wychodzą, bez podgrzewania emocji związanych z obecnością na meczu kibiców - wyjaśnia Karpiuk. - Mniej interesował mnie wynik. Czeka nas trzydniowy, trudny turniej. Dlatego każdy z koszykarzy musi być gotowy do gry.
W meczu ze Zniczem Grzegorz Szulc zdobył 26 punktów, a Tomasz Kujawa i Marcin Krajewski odpowiednio po 18 i 16. Barierę dziesięciu oczek przekroczyli Bartosz Matejczuk i Przemysław Zadykowicz. Na uraz stopy narzekał ostatnio Paweł Czech, ale trener Karpiuk jest przekonany, że do pierwszego piątkowego meczu z Harmattanem Gniewkowo zawodnik wróci do optymalnej formy.