Koszykówka. Porażki Legii w Zgorzelcu

Koszykarze Legii Warszawa przegrali dwa razy z Turowem w Zgorzelcu w pierwszej rundzie play-off o awans do ekstraklasy. Następna porażka eliminuje legionistów z dalszych gier

Sobotnie spotkanie miało jednostronny przebieg. Przewaga Turowa była wyraźna, legioniści grali chaotycznie i nie potrafili znaleźć sposobu na sforsowanie dobrej obrony rywali. Słabo spisywali się Kamil Sulima (trafił zaledwie trzy z 12 rzutów z gry) oraz Krzysztof Dryja, który wyróżnił się jedynie tym, że trafił za trzy punkty i popełnił pięć przewinień w ciągu zaledwie 16 min.

- Mam pretensje do sędziów, bo nie pozwalali na twardą grę, a do tego gwizdali w jedną stronę - złościł się trener Legii Jacek Łączyński. Do przerwy Turów miał w sumie sześć fauli, legioniści 16.

Gospodarze mieli poza tym rewelacyjną skuteczność rzutów z gry - w pierwszych dwóch kwartach trafili ponad 60 proc. - Oni trafiali, a my nie. Po meczu nawet drugi trener Turowa Mirosław Kabała przyznał, że niektórym zawodnikom ze Zgorzelca tak dobre mecze udały się po raz pierwszy w tym sezonie - mówił Łączyński.

W niedzielę Legia zagrała lepiej, ale nie na tyle, żeby wygrać. - Zaczęliśmy dobrze i już do przerwy powinniśmy wygrywać dziesięcioma punktami - twierdzi Łączyński. Świetnie w pierwszej kwarcie spisywał się Dryja, który był nie do powstrzymania pod tablicami. Jak zwykle gorzej było w obronie - już na początku drugiej kwarty środkowy Legii miał cztery faule.

Gospodarze zdobyli przewagę pod koszem, ale odskoczyć na większy dystans nie zdołali. Świetnie w ekipie gości spisywał się bowiem rozgrywający Dominik Czubek, który trafiał za trzy z niesamowitych pozycji. Kilka celnych rzutów oddał z dziesiątego metra! W sumie trafił pięć z 11 prób.

- W końcówce drugiej kwarty było kilka kontrowersyjnych gwizdków, a poza tym powstało małe zamieszanie, bo "szef" porządkowych pchał mnie na ławkę rezerwowych - opowiada trener. - Dlatego po dwóch kwartach przegrywaliśmy jednym punktem. Ostrzegano nas przed "kotłem" w Zgorzelcu, ale takich sytuacji się nie spodziewaliśmy.

Po przerwie przyszedł czas na żelazny punkt programu w meczach Legii. Przestój. Trzecią kwartę warszawiacy przegrali 13:26, a w ostatnich dziesięciu minutach nie potrafili pokrzyżować planów mądrze grającym rywalom. - Próbowaliśmy różnych wariantów obrony, ale co można zrobić, jeśli w ogóle nie zbiera się piłek z tablic - rozkładał ręce Łączyński. Legia przegrała walkę o zbiórki 18:43. Dwaj środkowi - Dryja i Michał Polanowski - mieli w sumie tylko dwie zbiórki!

Rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw. Kolejny mecz rozegrany zostanie w sobotę w Warszawie. - Pokazaliśmy w drugim meczu, że możemy postraszyć Turów, który niewątpliwie jest od nas mocniejszy - mówi Łączyński. - Oczywiście, że jesteśmy w stanie wygrać oba mecze. Musimy tylko zagrać na maksimum możliwości - dodaje trener.

TURÓW ZGORZELEC - LEGIA WARSZAWA 101:77. Kwarty: 25:18, 33:19, 18:19, 25:21; 85:75. Kwarty: 23:22, 18:18, 26:13, 18:22. Legia: Sinielnikow 11 (1) i 1, Dryja 11 (1) i 10, Sulima 7 (1) i 12 (2), Pacocha 4 i 14, Bochenek 2 i 2 oraz Czubek 12 (3) i 21 (5), Polanowski 11 i 4, Błaszczyk 7 (1) i 9 (1), Trojanowski 6 i 0, Leśniak 4 i 2, Wilczek 2 i 0, Malewski 0. Stan rywalizacji 2-0.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.