Marek Saganowski: Trzy po mistrzostwo

Poprzednio jak strzeliłem trzy gole w jednym meczu, to moja drużyna zdobyła później mistrzostwo. To dobry prognostyk - mówi Marek Saganowski, który w ygranym przez Legię 7:2 derbach z Polonią strzelił jej pierwszego, trzeciego i piątego gola

Maciej Weber: Spodziewał się Pan, że będzie tak łatwo wygrać z Polonią?

- Szczerze powiem, że nie. Chyba w dziesięć minut strzeliliśmy cztery bramki i Polonia musiała się odkryć. Bardzo nam to było na rękę.

Zagrał Pan najlepiej jak potrafi, czy mógłby jeszcze lepiej?

- Zawsze mam nadzieję, że można lepiej.

Sześć goli w trzech meczach. Jest Pan wiosną najskuteczniejszym piłkarzem ligi, a selekcjoner tego nie zauważa. Powołania na mecz z USA dostali inni.

Marek Saganowski: To wybór selekcjonera. Jego rolą jest wybierać, moją grać jak najlepiej.

Ale po kontuzji Andrzeja Niedzielana w reprezentacyjnym ataku zwolniło się miejsce.

- Nawet o tym nie wiedziałem. Powtarzam, to trener wybiera. Ma świetnych, sprawdzonych napastników. Nie ma co mu się dziwić. Trzeba cierpliwie czekać na szansę i robić to, co się robi.

Dobrze gra się Panu w ataku z Piotrem Włodarczykiem?

- Znakomicie. Czasem nawet nie musimy do siebie krzyczeć, od razu wiemy co drugi zrobi.

Trzy mecze - sześć bramek. Wspaniały początek rundy wiosennej. Jesienią we wszystkich meczach strzelił Pan zaledwie trzy.

- Nigdy nie miałem takiego początku. A i w derbach też nigdy nie strzeliłem trzech bramek. Najczęściej grałem w derbach Łodzi. Z tamtych spotkań nie pamiętam żadnego tak wysokiego wyniku jaki padł dzisiaj.

Forma Legii rośnie z każdym spotkaniem.

Nadspodziewanie dobrze żeśmy wyglądali. Teraz czeka nas bardzo ciężki wyjazd na mecz z Lechem do Poznania. W takiej formie nie jesteśmy bez szans. Więcej, liczymy na zwycięstwo. Na naszym meczu będzie komplet publiczności, czyli podobnie jak w Warszawie.

Przed rozpoczęciem rundy wiosennej powiedział Pan, że chciałby strzelić 11 bramek. No, to połowa drogi zrobiona.

- Chciałbym podtrzymać skuteczność i wsadzić coś w każdym meczu. W tamtej rundzie trzy strzeliłem w całej rundzie. Wolę więc dmuchać na zimne.

Jesienią pod bramką rywali zachowywał się Pan znacznie bardziej nerwowo. Czy to dlatego, że brakowało sił, bo mało biegał Stanko Svitlica?

- Dochodziłem do sytuacji strzeleckich. Być może jednak byłem zbyt zmęczony, by je wykorzystywać. Piotrek Włodarczyk bardzo dużo mi pomaga, bardzo dużo walczy. To jest podstawa. Chociaż jak grałem w ataku ze Stanko, to poprzedniej wiosny też strzeliłem dziewięć bramek w jednej rundzie. I to bodaj w siedmiu meczach. Na pewno jednak z Piotrkiem gra mi się wygodniej. Ten człowiek pracuje na boisku tak samo jak ja.

Ile razy strzelił Pan trzy bramki w lidze w jednym spotkaniu?

Poprzednio udało mi się w 1998 roku, a więc dość dawno temu. Dokonałem tego w meczu ŁKS z Zagłębiem Lubin. I potem zdobyliśmy mistrzostwo. To chyba dobry prognostyk.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.