Dlaczego Wisła przegrała ze Śląskiem?

Płoccy szczypiorniści cały czas zadają sobie pytanie, dlaczego w sobotę przegrali ze Śląskiem Wrocław. Konsekwencją tej porażki może być pożegnanie się z mistrzostwem kraju.

To oczywiście nie koniec walki Wisły o złoty medal, ale będzie o to bardzo trudno. Oczywiście najbardziej zadowoleni z przegranej ze Śląskiem 26:27 byli w Kielcach. Dzięki wpadce Wisły Vive zostało liderem z dwoma punktami przewagi nad nafciarzami. Kielczanie po cichu zacierają już ręce i cieszą się z obrony tytułu mistrzowskiego. Czy Wisła może popsuć te dobre humory? Tak. Ale nafciarze nie mogą sobie już pozwolić na tracenie punktów. Sztuka wcale nie będzie łatwa. Bo następny mecz grają w Kwidzynie z MMTS. Już w tym sezonie Wisła straciła tam punkty, a remis z poprzedniego sezonu był jedną z przyczyn niezdobycia złota. Później czeka płocczan we własnej hali mecz z Zagłębiem Lubin. To będzie równie ciężkie spotkanie, bo lubinianie cały czas mają ochotę na brązowy medal. W Płocku postarają się więc o taką niespodziankę jak Śląsk. I na koniec trzeciej rundy 17 kwietnia Wisła jedzie do Kielc. - Trzeba ten mecz wygrać - mówi rozgrywający Wisły Damian Wleklak. - A to nie będzie łatwe. Co prawda miesiąc temu wygraliśmy w Kielcach, ale wtedy była zupełnie inna sytuacja. To Vive musiało wygrać ten mecz. My graliśmy na luzie i z pewnością to nam pomogło w zwycięstwie. Teraz role się odwrócą.

Nafciarze mogą jeszcze patrzeć w stronę Lubina. Bo Vive gra tam 3 kwietnia. Jeśli przegra, sytuacja w tabeli wróci do normy. Jeśli natomiast kielczanie zwyciężą w Lubinie i u siebie z Wisłą, jeszcze przed czwartą rundą złoto mają niemal w kieszeni.

Dlaczego Wisła przegrała w sobotę i tak bardzo skomplikowała sobie życie? Zaraz po meczu trener nafciarzy Bogdan Kowalczyk mówił, że jego zespół zagrał "nie najmądrzej", że brakowało Michała Zołoteńki i Rafała Kuptela, że drużyna popełniła zbyt wiele prostych błędów.

- Sam nie wiem, dlaczego tak źle zagraliśmy. Nikt z nas nie zagrał na w miarę przyzwoitym poziomie - mówi Wleklak. Wtóruje mu kapitan drużyny Andrzej Marszałek: - Za dużo błędów popełniliśmy w końcówce. Słabo było też ze skutecznością.

Jednak na parkiecie widać było, że nafciarze są wolniejsi od swoich rywali. Ale z tą opinią nie zgadza się trener Kowalczyk. Pytany o to na konferencji prasowej stwierdził: - Przecież w pierwszej połowie zdobyliśmy dziewięć bramek, a w drugiej 17. Więc nie ma mowy o zmęczeniu.

Tyle tylko, że tajemnicą poliszynela jest, że nafciarze trenują bardzo ciężko. W tygodniu mają osiem treningów, z których każdy trwa przeciętnie blisko dwie godziny, a często i dłużej. Do tego dochodzą mecze. Dla porównania w Vive środa jest wolna.

Copyright © Agora SA