Cracovia - Stasiak KSZO Celsa Ostrowiec 2:1

Po błotnistej mordędze Cracovia wygrała ze Stasiakiem KSZO Celsa 2:1, ale gospodarze strzelili bramki dopiero wtedy, gdy grali z przewagą jednego piłkarza. Po meczu obrażony trener gości wyszedł z konferencji prasowej, winiąc za porażkę sędziego

- W meczu wystarczają dwa gwizdki, jeden nieodgwizdany rzut karny, potem dwie żółte i mecz się sam potoczył - skomentował krótko trener gości Mariusz Łaski i, nie czekając na pytania dziennikarzy, opuścił salę konferencyjną. Co tak rozwścieczyło trenera Stasiaka? Przy stanie 1:0 dla gości pomocnik drużyny z Opoczna Dariusz Preis (15.) uciekł Markowi Basterowi. Lewy obrońca Cracovii dogonił Preisa w polu karnym i sfaulował go, jednak sędzia główny nie dopatrzył się przewinienia. W 29. min Krzysztof Majda ujrzał drugą żółtą kartkę za faul na Łukaszu Skrzyńskim. Kłopot w tym, że nim do niego doszło, Majda był sam wyraźnie faulowany. - Najtrudniejszą sytuację miał sędzia, bo musiał podjąć decyzję natychmiast. Był bliżej, widział lepiej. Jeżeli Marek faulował, sędzia powinien zareagować inaczej - replikował trener "Pasów" Wojciech Stawowy. Krakowski szkoleniowiec odniósł się także do kontrowersyjnej sytuacji, w której wyrzucono Majdę. - Gracz Ceramiki zasłużył na obydwie żółte kartki. Szkoda, że trener Łaski nie był w poprzedniej rundzie w Opocznie. Przekonałby się, co to znaczy być skrzywdzonym przez sędziego - tłumaczył.

Rozkojarzona Cracovia straciła gola już na początku spotkania. Majda zacentrował z rzutu rożnego tak mocno, że z piłką minął się wysoki Węgrzyn. Akcję zamknął Tomasz Lenart, który dokładnie podał na głowę Arkadiusza Maciejewskiego i było 0:1.

Przez pół godziny gospodarzom nic nie wychodziło. Zbyt dużo było błędów, niecelnych podań i nerwowości w grze. Dość powiedzieć, że pierwszy celny (i sygnalizowany) strzał Stanisław Wróbel oddał dopiero w 37. min. Kilkanaście sekund później był jednak remis. Krzysztof Radwański (obok strzelca dwóch bramek Marcina Bojarskiego najlepszy na boisku) idealnie zacentrował w pole karne, co skrzętnie głową wykorzystał "Bojar".

W przerwie na stadionie zapanowała atmosfera euforii, bo na boisko meleksami wjechali hokeiści Cracovii, którzy dwa dni wcześniej wywalczyli awans do ekstraklasy. Profesor Janusz Filipiak, szef firmy Comarch, głównego sponsora "Pasów", trzymał wysoko uniesiony kij hokejowy, jak przystało na szczęśliwego darczyńcę.

Na błotnistej mazi (chwilami piłkarze walczyli, by utrzymać równowagę) Cracovia udowodniła swoją wyższość w 58. min. Płaskie podanie Piotra Gizy wykorzystał z zimną krwią Bojarski, strzelając trzeciego gola w dwóch meczach. Od tego momentu goście ruszyli odważniej do przodu, ale tylko raz zagrozili bramce Sławomira Olszewskiego. Marcin Kaczmarek z woleja strzelił obok słupka. Za to Cracovia nie wykorzystała kilku dogodnych sytuacji - najlepszej w 69. min Wróbel, który z pięciu metrów nie trafił do pustej bramki.

BRAMKI

Cracovia: Bojarski 2 (37., 58.)

Stasiak KSZO Celsa: Maciejewski (5.)

Sędziował: Tomasz Witkowski (Warszawa)

Widzów: 6000

Cracovia: Olszewski - Radwański, Skrzyński, Węgrzyn (46. Świstak), Baster - Bojarski, Baran, Giza Ż, Makuch Ż (69. Przytuła) - Dudziński (46. Bania), Wróbel

Stasiak KSZO Celsa: Gubiec - Janicki (38. Mrózek), Czerbniak, Drąg - Preis, Sobczyński, Lenart (61. Miklosik), Majda Ż+Cz (29.), Kaczmarek - Podstawek (80. Sojka), Maciejewski

Copyright © Agora SA