W sobotnie popołudnie przewaga mistrzów Polski nad "siódemką" z Kwidzyna bardzo była widoczna. Goście przyjechali do Kielc bez kontuzjowanego Piotra Frelka (złamany nos), zaś wśród gospodarzy zabrakło odpoczywającego Jarosława Sieczki. Brak tego pierwszego bardzo był widoczny, choć w kieleckiej obronie nieobecność starszego z braci Sieczków kilka razy także dało się odczuć.
Gospodarze szybko objęli kilkubramkową przewagę, a goście nie mieli atutów, by im w tym przeszkodzić - jedynie w bramce Artur Gawlik miał kilka udanych interwencji. Jak zwykle twardo grająca obrona Vive nie pozwoliła na wiele młodym rozgrywającym MMTS. Do tego bardzo dobrze grał w bramce Rafał Bernacki. W ataku na przemian bramki zdobywali Karol Bielecki i Filip Kliszczyk - ten pierwszy był nie do pokonania z dystansu, drugi nie mylił się przy rzutach karnych. Wprawdzie po kwadransie Vive wygrywało tylko 8:6, ale szybko zrobiło się 10:6, w 23. min 14:7, a goście dziewięć minut nie rzucili bramki. Dobą zmianę dał Wojciech Zydroń, skutecznie kontrował Patryk Kuchczyński. Roman Makul, trener MMTS, musiał wziąć czas. - Vive walczy o mistrzostwo i to jest jej cel. My już celu nie mamy i to było dziś widać. Nasz styl był żenujący - denerwował się po meczu.
W przerwie rozlosowano nagrody w konkursie "Vive mistrz" - samochód KIA Rio wygrał Michał Piątek z Podzamcza.
W drugiej połowie przewaga kielczan była jeszcze większa. Już w 37. min po trzech bramkach Pawła Sieczki gospodarze prowadzili 21:11. Goście już nie podjęli walki, no może poza Danielem Urbanowiczem i Markiem Boneczko. Nadal bardzo dobrze bronił Bernacki, potem równie udanie zastąpił go Jarosław Tkaczyk. Widząc pewną wygraną w ataku kielczanie nieco spuścili z tonu. - Kwidzyn nie postawił nam dziś wysokich warunków, no i chłopcy z tego skorzystali - tłumaczył swój zespół trener Daniel Waszkiewicz.
Wielkie emocje rozpoczęły się w ostatnim kwadransie. Wówczas z Płocka nadeszła wiadomość, że do przerwy Wisła niespodziewanie przegrywa ze Śląskiem Wrocław 9:12. Już do końca meczu w Kielcach był to główny temat rozważań na trybunach. A na parkiecie nic się nie zmieniało - gospodarze wysoko prowadzili (minutę przed końcem nawet 35:23).
Wielu kibiców długo nie wychodziło z hali przy ul. Krakowskiej czekając na wieści z Płocka. Tam Wisła sensacyjnie uległa Śląskowi 26:27. To była pierwsza porażka płocczan w ligowym meczu u siebie od 21 listopada 2001 roku, kiedy ówczesny Orlen uległ Warszawiance 22:27. Wygrana Śląska dała Vive samotne przodownictwo w tabeli, które może okazać się bezcenne przy walce o mistrzostw Polski.
Teraz w rozgrywkach ekstraklasy nastąpi tygodniowa przerwa na zgrupowanie kadry narodowej. Do Białej Podlaskiej na sparingi z Białorusią nie pojedzie Bernacki, który ma kłopoty z barkiem. - Ta kontuzja długo się ciągnie. Potrzebne są zabiegi i odpoczynek - powiedział nam bramkarz Vive. Na grupowanie kadry pojadą więc Radosław Wasiak, Karol Bielecki i Piotr Grabarczyk.
Kolejne dwa spotkania kielczanie rozegrają z PZU Życie Zagłebie Lubin - w środę 31 marca w Kielcach w półfinale Pucharu Polski, a trzy dni później w Lubinie spotkanie ligowe.
VIVE KIELCE - MMTS KWIDZYN 36:25 (16:9)
Vive: Bernacki, Tkaczyk - Kliszczyk 7 (5), Zydroń 4, Bielecki 4, Kuchczyński 3, Hiliuk 3, Bystram 3, P. Sieczka 3, Nowakowski 3, Wasiak 2, Grabarczyk 2, Litowski 2, Janyst. MMTS: Gawlik, Wolański - Boneczko 7, Urbanowicz 7, Mroczkowski 3, Ivlev 3, Jaśkiewicz 1, Cielątkowski 1, Balmas 1, Kawczyński 1, Godzina 1, Płosiński, Cieślak, Janiszewski. Sędziowali: Bogdan Lemanowicz (Płock) i Marek Baranowski (Warszawa). Kary: 2 i 8 minut. Widzów: ok. 1000.
Przebieg meczu: I połowa: 2:0, 2:1, 4:1, 4:2, 6:2, 8:4, 8:6, 10:6, 10:7, 14:7, 15:9, 16:9; II połowa: 16:10, 17:11, 21:11, 21:13, 22:14, 24:14, 24:16, 26:16, 27:18, 29:18, 29:21, 32:21, 32:23, 35:23, 36:25
DLA GAZETY
Bertus Servaas
prezes Vive
Często słyszę pretensje kibiców do zawodników, ale po dzisiejszym meczu to chyba do widowni drużyna powinna mieć żale. Tak cicho na trybunach nie było już dawno. Dobrze, że kibice wymagają jak najlepszej gry od zespołu, ale niech choć trochę pomogą drużynie. Chłopakom na pewno grałoby się lepiej.