Rozmowa ze Zbigniewem Murdzą, napastnikiem Zagłębia Lubin

PIŁKA NOŻNA. Wiosenną rundę piłkarską w I i II lidze zainauguruje piątkowy mecz Zagłębia Lubin z Arką Gdynia, który rozpocznie się o godz. 18. Po pierwszej części sezonu Zagłębie zajmuje czwarte miejsce w tabeli, ale w Lubinie prawie wszyscy wierzą w powrót drużyny do ekstraklasy. A jak szanse awansu widzi najskuteczniejszy piłkarz Zagłębia Zbigniew Murdza?

Artur Brzozowski: W gronie głównych kandydatów do awansu fachowcy wymieniają przede wszystkim: Pogoń, Cracovię i Szczakowiankę. O Zagłębiu raczej nikt nie wspomina. Jesteście zespołem niedocenianym, czy taka sytuacja odzwierciedla Wasz rzeczywisty potencjał piłkarski?

- Na pewno te trzy kluby, które Pan wymienił, są bardzo silne kadrowo i finansowo. Może to i dobrze, że o nas mówi się mniej, bo łatwiej będzie nam zaatakować rywali zza pleców, z czwartego miejsca. Chcemy i będziemy walczyć o awans do ekstraklasy, a że układ spotkań mamy dość korzystny, to wierzę, iż wszystko dobrze się dla nas skończy. Najważniejszy jest początek rundy, dobry start. Jak udanie zaczniemy rundę wiosenną, to później będzie nam łatwiej.

Jak procentowo ocenia Pan szanse Zagłębia na awans?

- Gramy o awans i na sto procent wejdziemy do ligi!

Postawiłby Pan u bukmachera jakieś pieniądze na awans swojego zespołu?

- Oczywiście, że tak. Może nie wszystkie, jakie mam, ale trochę postawiłbym.

Czy ciągłe konflikty pomiędzy działaczami Zagłębia, dymisje trenerów, dyrektora i prezesa mają jakikolwiek wpływ na sytuację i atmosferę w drużynie?

- Myślę, że nie. Wiemy o tym, że w klubie były i są przeróżne zawirowania, ale my, piłkarze, nie patrzyliśmy na to. Mieliśmy swój konkretny plan przygotowań do rundy wiosennej i robiliśmy swoje.

Trener Drażen Besek dość ofensywnie ustawiał zespół w ostatnich sparingach, wystawiając do gry trzech napastników. Dobrze się Pan czuje w takim ustawieniu?

- Jeszcze nie wiem, w jakim ustawieniu wyjdziemy na dzisiejszy mecz przeciwko Arce Gdynia. Na ostatnim treningu szkoleniowiec ustawił nas dwójką w ataku i myślę, że tak zagramy w piątek. Ale chcemy wygrywać i myślę, że w wielu pojedynkach będziemy grali trzema napastnikami. Szczególnie wtedy, gdy rywal wyjdzie w ustawieniu 4-4-2, a mecz rozgrywany będzie u nas w Lubinie. Walczymy o awans i to oczywiste, że musimy grać ofensywnie.

Znalazł się Pan w tej treningowej dwójce napastników, która ma zagrać z Arką?

- Tak, ale więcej szczegółów nie chciałbym zdradzać. Musimy przecież czymś rywala zaskoczyć.

Po pierwszej rundzie wasz piątkowy rywal Arka znajduje się nisko w tabeli, ale po kilku wzmocnieniach personalnie zespół ten prezentuje się jak na drugą ligę bardzo przyzwoicie.

- Zdecydowanie tak. Do Arki doszło kilku ciekawych graczy, takich jak Dymkowski czy Krupski. Ale przez te wszystkie zmiany i wycofanie się dwóch zespołów z rozgrywek oni stracili aż 6 punktów i spadli w tabeli. Ale to silna drużyna. Na pewno przyjadą do Lubina, aby wywalczyć jakąś zdobycz punktową, ale nie zakładam, aby od początku zagrali odważnie i mocno nas zaatakowali. Sądzę, że spróbują nas zaskoczyć z kontry.

Co Pana zdaniem jest najmocniejszą, a co najsłabszą strona Zagłębia?

- W drugiej lidze liczy się przede wszystkim niesamowita walka. W czasie okresu przygotowawczego udało nam się stworzyć w zespole monolit, w którym obowiązuje zasada - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Wcześniej tak nie było. Niewątpliwie poprawiła się też atmosfera wewnątrz drużyny. Naprawdę jest super. Natomiast ciężko jest mi mówić o słabych stronach zespołu. Mamy w kadrze kilku nowych graczy i dopiero w meczach ligowych zobaczymy, jak wkomponują się w nasz skład.

W ostatnich miesiącach w klubie było mnóstwo zmian i roszad. Kogo trzeba będzie w Zagłębiu zmienić, jeśli w tym sezonie Zagłębiu nie uda się awansować do ekstraklasy?

- [Po długim westchnieniu] Nie chciałbym się na łamach prasy na ten temat wypowiadać. W Zagłębiu są od tego konkretni ludzie i niech oni mówią na ten temat i podejmują decyzje.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.