Karol Jabłoński zaczyna sezon

U Karola Jabłońskiego już po zimie. Siedmiokrotny mistrz świata w bojerach wprost z lodu Śniardw przeniósł się bowiem na ciepłe wody w Morza Śródziemnego. W kwietniu umówił się zaś na wspólne żeglowanie z Juanem Carlosem, królem Hiszpanii

Tegoroczny sezon lodowy nie był dla Karola najszczęśliwszy, a to głównie ze względu na miejsce rozgrywania mistrzostw świata i Europy w klasie DN. Węgrzy nie popisali się bowiem sprawnością organizacyjną, a i Balaton, na którym żeglarze z całego świata więcej stali, czekając na sprzyjające warunki, niż jeździli, okazał się wyborem, najdelikatniej mówiąc, nietrafionym. Mimo tych przeciwności Karol Jabłoński wywalczył tam tytuł wicemistrza świata, dorzucając jeszcze w sezonie zwycięstwa w prestiżowych mistrzostwach Niemiec i mistrzostwach Polski. Na tych ostatnich regatach, rozgrywanych w znakomitych warunkach na jeziorze Śniardwy, Karol pokonał Michała Burczyńskiego, mistrza Europy w klasie DN

Po zimowej przerwie...

Mimo że w Polsce zaplanowane są jeszcze regaty bojerowe, odbędą się one już bez udziału Karola, który ciałem jest już w sezonie letnim, a konkretnie w Marsylii. Tam bowiem lider światowego rankingu sterników ISAF Jabłoński zainauguruje dziś sezon żeglarski startem w Marseille International Match Race. Jablonski Sailing Team z Karolem jako sternikiem wystartuje w barwach włoskiego syndykatu Toscana Challenge, a w załodze będą Grzegorz Baranowski, Piotr Przybylski i Jacek Wysocki. A to trójka wytrawnych żeglarzy, z którymi Karol zdobywał złoty oraz brązowy medal mistrzostw świat w match racingu.

- Wystartujemy po długiej zimowej przerwie, mając zaliczone zaledwie dwa dni treningów - mówi karol Jabłoński. - W Marsylii zmierzymy się ze światową czołówką żeglarstwa matchracingowego.

Tak było w Marsylii...

Przed rokiem, i też w połowie marca, Karol również startował na organizowanych przez Yacht Club Pointe Roug, pierwszych regatach sezonu meczowego. I wówczas do Marsylii zjechało dziesięciu czołowych sterników świata; każdy liczył na punkty do rankingu International Sailing Federation. Karol wsiadł do łódki J80 po czterech miesiącach przerwy zimowej, którą w całości poświęcił startom na lodzie w regatach bojerowych. Załoga też nie miała okazji "powąchać" morskiej wody. A rywale trenowali na ciepłych wodach i niektórzy mieli tuż za sobą start w Pucharze Ameryki. Karol dotarł do rundy finałowej, mając w niej za rywali załogę Francoisa Brenaka, mistrza świata w łodziach kilowych. I tylko w pierwszym z trzech wyścigów Francuz był lepszy od Karola. W pozostałych dane mu już było oglądać plecy matchrancigowego mistrza świata.

- Francuz przegrał, bo sam sobie zamknął drogę do zwycięstwa - mówi Karol. - Patrzyłem mu w oczy i widziałem, że był przerażony, po prostu się bał. Ja byłem spokojny i z takim nastawieniem do walki stanąłem na starcie. On zaś chciał za wszelką cenę wygrać, bo we Francji organizował się nowy syndyk żeglarski, w którym chciał być sternikiem. Francuz chciał więc pokazać, że potrafi wygrać z żeglarzem numer jeden na listach światowych. On bardzo chciał, ale nie mógł, bo mety nie można oglądać przez pryzmat przyszłych zysków - wówczas najczęściej przesadza się z motywacją.

Król nie tylko poluje...

Karol zaczyna co prawda sezon w podstawowym składzie, a więc z Baranowskim, Przybylskim i Wysockim, ale w trakcie jego trwania będą następowały roszady personalne na jachcie.

- Na pewno wystartuje z nami Markus Wieser, który będzie taktykiem - mówi Karol Jabłoński. - Będzie to olbrzymie wzmocnienie dla naszego teamu. Przypomnę, że na początku naszej przygody z match racingiem to właśnie od Markusa uczyliśmy się tajników tej bardzo skomplikowanej formy żeglarstwa. Później byłem taktykiem w jego załodze. Teraz zamieniamy się rolami. Jeżeli wszystko będzie funkcjonowało dobrze, to są duże szanse, że Markus obejmie funkcje taktyka lub stratega na dużym jachcie Toscana Challenge. Z Wieserem jako taktykiem Karol wystartuje w serii regat na Morzu Śródziemnym, i to na nowo skonstruowanym i wybudowanym jachcie klasy Bawaria 42. Pierwsze regaty to start na Majorce w kwietniowych Princesa Sofia Trophy.

- I wtedy gościem na pokładzie jachtu będzie król Juan Carlos, który jest również doskonałym żeglarzem, a nie tylko myśliwym - mówi Karol, który nie raz już miał okazję widywać się z koronowanymi głowami. Podczas Admiral's Cup kilkakrotnie ściskał dłoń Elżbiecie II i miał przyjemność spotkać się z królem Norwegii Haraldem, a także Juanem Carlosem właśnie.

- Tak się bowiem składa, że obaj królowie są pasjonatami żeglarstwa i od wielu lat startują w regatach - mówi Karol . - Siedziałem z nimi przy jednym stole w sali królewskiego jacht klubu na Majorce podczas zebrania właścicieli jachtów ILC 40 i ich reprezentantów. Rozmawialiśmy o przyszłości tej klasy. Było nas zaledwie kilka osób. Atmosfera była luźna, pamiętam, że każdy zwracał się do nich per "Wasza Wysokość".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.