Dwory/Unia i Wojas/Podhale liczą na finał

- Byle tylko strzelić szybko ze dwa gole, to jedną nogą będziemy w finale - mobilizuje siebie i kolegów obrońca ?Szarotek? Rafał Sroka. - Wygraliśmy dwa mecze, ale trzeci nie będzie formalnością - przestrzega szkoleniowiec Unii Karel Suchanek. W piątek Podhale gra ze Stoczniowcem, a Unia z Tychami.

Trzeba wygrać trzy mecze. Obie małopolskie drużyny wygrały na razie po dwa. By pokonać w Tychach tamtejszy GKS, mistrzowie Polski potrzebowali serii rzutów karnych. "Szarotkom" też nie było łatwo w Gdańsku ze Stoczniowcem. - Ostatni gol, strzelony w końcówce przez Jarka Różańskiego, był kuriozalny - przypomina Sroka. Przypomnijmy, krążek wypadł z rękawicy bramkarza, odbił się od spodni Różańskiego i wpadł do siatki.

Oświęcimianie w pierwszych meczach półfinałowych mieli oparcie w bramkarzu Tomaszu Jaworskim. - Mam nadzieję, że w piątek Tomek też będzie miał swój dzień. Wypadałoby, abyśmy zapewnili sobie awans do finału, żeby zyskać czas na ostatni szlif formy - planuje trener Suchanek. Po meczu w Tychach opuścił kilka treningów Marek Stebnicki, który oberwał krążkiem w nogę. Na szczęście już w środę wrócił na lód. - Jego formacja z braćmi Laszkiewiczami to obok pierwszego ataku nasza główna siła w ofensywie - nie kryje Suchanek i liczy na przebudzenie trzeciej formacji.

W Gdańsku, w ekipie "Szarotek", nie wystąpił lekko kontuzjowany w kostkę Janusz Hajnos. Popularny "Mery" ćwiczy już od trzech dni, dzisiaj więc wystąpi przed własną publicznością. - Chcemy za wszelką cenę awansować już w piątek, żeby nie jechać już do Gdańska - mówi zdecydowanie Sroka. - Podróż nad morze to koszmar. Ostatnio jechaliśmy 14 godzin.

Spotkanie w Oświęcimiu o g. 17, w Nowym Targu o g. 18.

Walczące o utrzymanie krynickie KTH przegrało pierwsze dwa starcia z TKH i trudno liczyć na sukces w dzisiejszym starciu w Toruniu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.