- Chcemy wygrać, by nie być podejrzewanymi o jakieś układy, po drugie teoretycznie rywale mogą nas jeszcze pozbawić miejsca w ósemce. Nie kalkulujemy, gramy i tyle - mówi Włodzimierz Madej, trener NKS Nysa. Jego podopieczni, skazywani przed sezonem na spadek, mają szanse na zajęcie szóstego miejsca.
- Już przed meczem z Bielskiem mówiło się, że zespoły się dogadały. Wygraliśmy, by przeciąć jakiekolwiek spekulacje - mówi nyski środkowy Jakub Markiewicz. - Teraz też gramy o komplet punktów. To prawda, że rywale są w trudniejszej sytuacji i potrzebują punktów, ale my walczymy o jak najlepsze miejsce przed play off. W nich nie mamy nic do stracenia, swój cel, czyli utrzymanie, właściwie osiągnęliśmy, ale na tym nie poprzestaniemy.
Treningi wznowił atakujący Adrian Patucha, jednak zagra dopiero w meczu z Kędzierzynem. Jest to o tyle istotne, że nysanie posiadają bardzo krótką ławkę rezerwowych. Nie mają zmienników na pozycję atakującego i środkowego.
NKS Nysa - Politechnika Warszawa
Sobota, godz. 17, hala przy ul. Głuchołaskiej