Girondins Bordeaux przed meczem z Groclinem Grodzisk Wlkp.

Mamy złą wiadomość dla łowców autografów: w składzie Girondins Bordeaux, który dziś pojawi się w Grodzisku Wlkp., nie ma piłkarzy o głośnych nazwiskach. Nie oznacza to jednak, że Francuzi są słabszym zespołem od wyeliminowanych już przez Groclin Herthy Berlin czy Manchesteru City.

Girondins Bordeaux to francuski zespół, z którym Groclin Grodzisk Wlkp. zagra w czwartek w 1/16 finału Pucharu UEFA. Rywal wicemistrzów Polski jest podobny do tych, których Dyskobolia już odprawiła w poprzednich rundach - Herthy BSC Berlin i Manchesteru City. Girondins Bordeaux też ma budżet kilkakrotnie większy od Groclinu, co pozwala mu na zatrudnienie naprawdę niezłych piłkarzy. Występuje też w lidze bardziej renomowanej niż polska. Wreszcie podobnie jak Niemcom z Herthy i Anglikom z City, także i podopiecznym Michela Pavona nie wiedzie się ostatnio w rozgrywkach - zremisowali dwa poprzednie mecze, a wcześniej zostali rozbici 0:5 przez Auxerre i 0:3 przez Lyon. Czy zatem Dyskobolia odprawi ich tak samo jak ich poprzedników?

Na razie wiadomo, że to Francuzi są faworytami dwumeczu.

Ile płacą bukmacherzy za każdą złotówkę postawioną na...?

czwartkowy mecz Groclin - Bordeaux

Prawdopodobieństwo wyników

O tym, że pokonanie Bordeaux może być trudniejszym zadaniem niż wyeliminowanie Herthy czy Manchesteru, przekonywał niedawno były trener Groclinu Bogusław Kaczmarek: - Francuzi mają młody zespół, który jest głodny sukcesów. Z całym szacunkiem do Robbiego Fowlera czy Nicolasa Anelki, ale to gracze, którzy wiele już osiągnęli w futbolu i nie są już tak zdeterminowani. Choć mają ogromne umiejętności. W Bordeaux jest nieobliczalna drużyna, gra bardzo dobrze taktycznie.

Mimo wielu podobieństw do Niemców i Anglików, zespół żyrondystów bardziej przypomina dziś drużynę Dyskobolii: występują w nim zawodnicy, którzy dotychczas niewiele znaczą w światowym futbolu i dla których spotkania w europejskich pucharach to najlepsza okazja na wypromowanie się.

Przed czwartkowym spotkaniem trener Pavon ma wiele zmartwień. Nie dość, że nękany kłopotami finansowymi klub nie dokonał zimą znaczących wzmocnień, to w porównaniu z jesiennymi meczami został jeszcze osłabiony. Z Bordeaux pożegnał się przede wszystkim argentyński obrońca Maurizio Pochettino, a także młodzi pomocnicy Nicolas Sahnoun i Olivier Auriac. Przed wiosennymi spotkaniami o Puchar UEFA Francuzi dodali do zgłoszonej wcześniej kadry tylko dwóch graczy. Jednym jest były zawodnik Bordeaux (mistrz Francji z 1999 r.) obrońca Kodjo Afanou, sprowadzony z klubu Al Ain ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Drugi to napastnik, niespełna 21-letni Sylvain Franco. Obu raczej zabraknie w wyjściowej jedenastce na mecz w Grodzisku.

Trener Pavon ogłosił wczoraj 21-osobową kadrę na wyprawę do Polski. Brakuje w niej najlepszego strzelca Bordeaux Jeana-Claude'a Darcheville'a, doświadczonego obrońcy Herve Alicarte oraz rosyjskiego napastnika Alekseja Kossogonowa. Cała trójka jest kontuzjowana. We Francji zostali ponadto młodzi gracze Gerald Cid i Ivan Quentin, ale oni nie są nawet zgłoszeni do europejskich pucharów. - Zabieram do Polski tylko tych piłkarzy, którzy będą mogli zagrać w Grodzisku - tłumaczy Pavon.

W tej sytuacji uwaga Groclinu powinna być skoncentrowana na marokańskim piłkarzu Marouane Chamakhu. To on zapewne będzie tworzył największe zagrożenie grodziskiej bramki, tak jak nękał bramki wielu zespołów podczas ostatniego Pucharu Narodów Afryki. Maroko grało tam rewelacyjnie, a Chamakh - obok Yusufa Hadjiego - był największą gwiazdą tego zespołu. Na Chamakha zwrócił także uwagę trener Dušan Radolsky podczas wizyty w Bordeaux w miniony weekend. Zdaniem szkoleniowca to właśnie Marokańczyk oraz inny uczestnik Mistrzostw Afryki, gwinejski piłkarz Pascal Feindouno to najsilniejsze punkty Bordeaux.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.