Krzysztof Wilangowski: Dużo jest takich rzeczy i sytuacji, kiedy wszystko wydaje się poukładane, a nagle jedna, dwie akcje nie wyjdą i wszystko się wali. Tak było z nami w sobotę. To nie był pierwszy taki mecz ze słabą końcówką i wiem, że zanim ja dołączyłem do Astorii, też takie mecze się zdarzały. Brakuje koncentracji w końcówce.
- Coś w tym jest, ale z drugiej strony nie można mówić, że jeden facet zadecydował o losach spotkania. Na parkiecie nie był tylko jeden Wilangowski, czy O'Bannon. Gdyby wszyscy z drużyny podeszli do końcówki tak skoncentrowani, jak przed pierwszą i trzecią kwartą, to w ogóle mało byłoby przeciwników w lidze, którzy mogliby nam ustać. Mamy ogromny potencjał w tym zespole, ale nie do końca wiemy, jak to wykorzystać. Trzeba znaleźć ten haczyk. Dopóki tego nie będzie, to nadal będzie ciężko o zwycięstwa.
- Każdy z zawodników potrzebuje jednego, dwóch meczów udanych, by złapać rytm, dostać wiatr w plecy. Mam nadzieję, że warszawski występ pomoże mi wyjść z dołka, jaki miałem.
- Łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Taka jego rola. Uważam jednak, że kibic powinien być z drużyną na dobre i na złe.
- Nie wiem. Na pewno będę starał się grać dobrze. Wszyscy mamy dosyć przegrywania.