Ekstraklasa w Sport.pl. Kamil Vacek, pomocnik jakiego nie ma nikt

- To wokół niego zbudowałem swój zespół - mówi Radoslav Lata, szkoleniowiec lidera ekstraklasy. Kamil Vacek w Piaście Gliwice dostał szansę na odnowienie swojej kariery, zdobycie rozgłosu i przypomnienie o talencie, którym dziesięć lat temu zachwycił europejskich skautów.

Niektórzy twierdzą, że nie było w obecnym sezonie piłkarza lepszego od Kamila Vacka. Pomimo doskonałej formy strzeleckiej Nemanji Nikolicia, zaskakującym rozwoju Mariusza Stępińskiego, skuteczności i kreatywności Mateusza Cetnarskiego, więcej niż solidności Michała Pazdana oraz błyskotliwości Bartosza Kapustki. Jednak środkowy pomocnik Piasta Gliwice wniósł do ligi coś więcej - nie chodzi tylko o jego jakość, ale przede wszystkim piłkarski profil.

Niski przebieg

- Pamiętam jego debiut w Sigmie Ołomuniec - mówi Michal Petrak, czeski dziennikarz. - Znalazł się w kadrze na mecz pucharu Intertoto z Borussią Dortmund. Na boisku pojawił się niespodziewanie w 41. minucie i od razu wpadł w oko. Był rewelacją, pomimo młodego wieku grał bezczelnie, miał świetną kontrolę nad piłką, podawał dokładnie i kreatywnie - dodaje. Sigma tamto spotkanie z 2005 roku zremisowała bezbramkowo, na wyjeździe już bez udziału 18-letniego Kamila Vacka strzeliła gola i sensacyjnie awansowała. Ale to młody pomocnik znalazł się w niejednym notesie skautów, był coraz częściej obserwowany i ostatecznie trafił do Arminii Bielefeld.

Jego dalsza kariera raczej przypomina historie, które są powtarzane o polskich utalentowanych zawodnikach. Wyjazd za granicę, zderzenie się z barierą, szybki powrót do kraju, odbudowa, znów promowanie się, kolejny transfer, kontuzja i znów bilet do domu. W przypadku Vacka ta droga prowadziła przez Bielefeld, Pragę, Chievo i znów do czeskich klubów. - Z Włoch wrócił jako kompletnie inny piłkarz. Przygaszony, bez atutów, które widzieliśmy, gdy był młody - tłumaczy Petrak. Jak na swój potencjał grał mało i w Sparcie, i w Mladzie Bolesław.

Stąd można odnieść wrażenie, że w Gliwicach ratuje swoją karierę. Jak na 28-latka występów ma niewiele, po kilku poważniejszych kontuzjach nie widać śladu. Słowem: jego piłkarski "przebieg" jest bardzo niski jak na rocznik. Jego koledzy podkreślają, że Kamil Vacek jest pełen entuzjazmu, szybko poczuł się liderem drużyny. Kluczem do jego sukcesu, czyli powrotu do kadry niemal w połowie rundy jesiennej ekstraklasy jest jednak Radoslav Latal, szkoleniowiec Piasta Gliwice.

Waleczny jak Czech

- Nie chcę narzekać na innych zawodników, ale np. taki Konstantin Vassiljev (grał w Piaście w poprzednim sezonie - przyp.red.) był super technicznie, ale grał pod siebie.- mówi Latal. - Nie był takim liderem, jakiego potrzebowałem. I teraz widać, że zespół jest zbudowany wokół Kamila, wszyscy go lubią. Ale też on sam wie, że trochę na nowo stworzyła go drużyna. Więc nawet gdy w reprezentacji grał przeciwko Polsce, to w Piaście jemu kibicowaliśmy najbardziej.

Porównanie z Vassiljevem jest bardzo interesujące, bo w Gliwicach doskonale wiedzą, że to dzięki Estończykowi utrzymali się w lidze w poprzednim sezonie. Jego gole dawały punkty w kluczowych momentach rozgrywek, asysty pozwalały drużynie odetchnąć po kiepskim okresie gry na początku wiosny. Jednak Latal nie był przekonany co do wydajności Vassiljeva. Szukał rozgrywającego bardziej dynamicznego, ciężej pracującego w defensywie. Vacek nie jest tak skuteczny (Estończyk strzelił już 7 goli w tym sezonie, Czech tylko 3), ale łączy inne cechy. Cenniejsze dla Piasta.

W ekstraklasie na przygaszonego nie wygląda. Niedawno, przeciwko Jagiellonii w Białymstoku miał pięć prób dryblingów, cztery udane. Z Wisłą Kraków na początku października zaliczył dziesięć na dwanaście "kiwek". Zresztą patrząc na ofensywnych pomocników polskiej ligi, to jedynie Ondrej Duda może w średniej dryblingów równać się Vackowi. Jednak żaden z innych czołowych rozgrywających klubów ekstraklasy nie jest równie aktywny w defensywie. To właśnie Czech ma najwyższą średnią pojedynków w defensywie (9 na mecz).

Jak Szymkowiak z Vukoviciem

Wynika to z taktyki Radoslava Latala. O Piaście już wiecie, że potrafi zmieniać ustawienia w trakcie spotkań i to po kilka razy. Liczy się uniwersalność zawodników, a Vacek jest tego najlepszym przykładem - indywidualnie robi przewagę w ofensywie (śr. 4,8 dryblingów na spotkanie) oraz bardzo wspiera kolegów w obronie (średnio 2,4 odbiorów na mecz, dwunasty najczęściej faulujący zawodnik w lidze). Tych pojedynków w meczach Piasta jest niemal najwięcej w ekstraklasie. Latal wymaga od piłkarzy pressingu, często zaczynającego się już od połowy rywali. Doskonale wiedzą, kto do którego z przeciwników powinien doskoczyć w danej strefie boiska.

Dawno już Ekstraklasa nie miała piłkarza na tej pozycji i o takiej roli - w Anglii Vacek pewnie byłby określany bardziej mianem pomocnika typu "box-to-box", czyli biegającego od jednego do drugiego pola karnego - który łączyłby drybling z aktywnością w defensywie. To zupełnie tak, jakby połączyć Ariela Borysiuka (defensywnego pomocnika Lechii, również ze średnią 9 pojedynków w obronie) z Szymonem Pawłowskim (skrzydłowy Lecha Poznań, jedyny w lidze z nieco wyższą średnią dryblingów i podobną skutecznością). Albo zaczerpnąć cechy zawodników polskiej ligi z ostatnich kilkunastu lat - Mirosława Szymkowiaka (kreatywność) oraz Aleksandara Vukovicia (nieustępliwość).

Warto również zwrócić uwagę na to, jak ważny jest Kamil Vacek dla drużyny już jako nieformalny lider. Często rozgrywający mają charakter niemal narcystyczny, na pewno nie są tymi najgłośniejszymi na boisku czy na treningach. Oczywiście Czech też nie krzyczy, ale bardzo pomaga ustawiając kolegów. - Kamil jest tak dobry, że chce z innymi rozmawiać, przede wszystkim z młodymi. Mówi im, gdzie mają biegać, czego nie powinni na boisku robić - tłumaczy Latal i znów porównuje do Vassiljeva, który praktycznie z nikim nie rozmawiał. A Vacek dzieli się doświadczeniami, które podpatrzył w silniejszych ligach. Wtedy był obserwatorem, dziś jest liderem. Latal twierdzi, że jego piłkarz to naturalny materiał na trenera.

Pytanie, co dalej - Piast bardzo chce go zatrzymać w Gliwicach, ale oferty innych mogą być znacznie bardziej atrakcyjne dla Sparty Praga. Poza tym nie do końca wyjaśniona jest kwestia tego, czy suma odstępnego jest wpisana w umowę wypożyczenia czeskiego piłkarza. Jeśli nie, to tym bardziej skorzystać mogą kluby silniejsze i większe niż obecny lider ekstraklasy. Latal wie, jak istotny jest Vacek dla jego zespołu, nie tylko jako kreator gry, ale też osobowość. W wywiadzie dla Sport.pl szkoleniowiec Piasta mówił , że po rundzie będzie rozmawiał z prezesem klubu o przyszłości drużyny, zimowych ruchach transferowych. Jednak tematem głównym ma być to, jak nie dopuścić do tego, by na wiosnę Vacek już w Gliwicach nie grał.

Więcej o:
Copyright © Agora SA