Rusza półfinał hokejowej ekstraklasy

W niedzielę w Oświęcimiu o g. 17 Dwory/Unia podejmują GKS Tychy. W Nowym Targu godzinę później Wojas/Podhale zmierzy się ze Stoczniowcem. Trzeba wygrać trzy mecze, by trafić do finału. Reszta się nie liczy.

Faworytami półfinałowej rywalizacji są Małopolanie. - Play-off to play-off, tu wszystko może się zdarzyć - przestrzega kapitan "Szarotek" Jarosław Różański. On i jego koledzy wiedzą najlepiej, że choć gdańszczanie mają słabszy skład, to dzięki uważnej grze obronnej i interwencjom bramkarza Tomasza Wawrzkiewicza są w stanie sprawić niespodziankę.

Bliżej do Tychów

- Stoczniowiec i GKS Tychy to zespoły o porównywalnym poziomie, dlatego cieszę się, że w półfinale zagramy z tyszanami - nie kryje skrzydłowy Dworów/Unii Leszek Laszkiewicz, który wyrasta na hokeistę numer jeden Polskiej Ligi Hokejowej. - Z Oświęcimia do Gdańska trzeba się tułać autobusem wiele godzin, a do Tychów dotrzemy za pół godziny.

"Laszka" z łatwością wylicza silne i słabe strony półfinałowych rywali Dworów i Wojasa: - Siła Stoczniowca jest oparta na bramkarzu Wawrzkiewiczu i znakomitej grze defensywnej. Tyszanie natomiast mają nieźle rozumiejące się ataki, ale dziurawą obronę.

W tym sezonie oświęcimianie wygrali z GKS-em trzy mecze (u siebie 9:1 i dwa na wyjeździe 5:1, 4:2). Przegrali tylko raz w Oświęcimiu - 5:6. - Nasz bramkarz Tomek Jaworski nie miał wtedy swego dnia - mówi Leszek Laszkiewicz.

Obronić koronę

Dla oświęcimian, którzy odpadli szybko w Interlidze i Pucharze Polski, mistrzostwo Polski ma ogromne znaczenie. Trener Karel Suchanek zaaplikował drużynie forsowne treningi. Od niedzieli kibice mają oglądać nowe wcielenie Unii. - Nie mogę mówić za cały zespół, ale moja formacja jest "w gazie" - zapewnia Leszek, który nie musi narzekać na Interligę, bo został najlepszym hokeistą tych rozgrywek.

- Po zeszłym sezonie spędzonym w ekstralidze czeskiej i miesięcznym zgrupowaniu w Rosji powiedziałem sobie: teraz udowodnię w Polsce, na co mnie stać. Spróbuję z Unią obronić mistrzowską koronę, a później znowu poszukam szczęścia za granicą - zdradza "Laszka".

Młodszy z braci Laszkiewiczów (Leszek ma 26 lat, a Daniel 28) nie przejął się zbytnio wysoką porażką w Nowym Targu (3:8). - Po takich meczach nie mogę się doczekać następnego, żeby zatrzeć złe wrażenie - tłumaczy i podkreśla, że w dzisiejszym hokeju w pojedynkę niewiele można zdziałać. - W Unii na szczęście rozumiem się z bratem, a na środku mamy prawdziwego profesjonalistę - Marka Stebnickiego - podkreśla.

As z rękawa

Kolejny kandydat do mistrzostwa, Wojas/Podhale, pokazuje ostatnio, na czym polega siła hokeja: zadziorność, szybkość, przebojowość. Jednak w trakcie sezonu zasadniczego każdy mecz ze Stoczniowcem był dla podopiecznych Andrzeja Słowakiewicza twardym orzechem do zgryzienia. "Szarotki" wygrały dwa razy po 4:2 (u siebie i na wyjeździe), ale też dwukrotnie minimalnie przegrały: 2:3 (Gdańsk) i 3:4 (ostatnio w Nowym Targu).

- Zrobiliśmy wszystko, żeby zespół w niedzielę był w jak najwyższej dyspozycji - zapewnia drugi trener podhalan Tadeusz Kalata. - Wyciągamy asa z rękawa: po wyleczeniu kontuzji oka wraca do gry napastnik Janusz Hajnos. To rutynowany zawodnik. Liczymy na jego skuteczność.

Mocną stroną "stoczniowców" jest taktyka. Ich trenerem jest góral Marian Pysz, który zna słabsze strony Podhala i na pewno zrobi wszystko, by jego podopieczni po raz pierwszy w historii zagrali o mistrzostwo Polski.

Trzecia małopolska drużyna - outsider ligi KTH Krynica - w niedzielę zagra o utrzymanie w Toruniu z piątym w tabeli TKH. Kto wygra trzy mecze, będzie miał komfort rywalizacji o piąte miejsce. Przegranemu przyjdzie walczyć o pozostanie w ekstraklasie z gorszym zespołem drugiej pary: Orlik Opole - GKS Katowice.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.