Przed meczem Wisła Płock - AZS AWF Biała Podlaska

Szczypiorniści AZS AWF Biała Podlaska grają w sobotę w Płocku z liderem ekstraklasy i pogromcą mistrza Polski siódemką Wisły

Zespół z Płocka w środę pokonał w Kielcach mistrza Polski Vive 30:25. Bialczanie natomiast doznali najwyższej w tym sezonie porażki, w stolicy ulegli Warszawiance 19:42. Z dorobkiem siedmiu punktów AZS jest na przedostatnim, 11. miejscu.

W pierwszym spotkaniu obu drużyn w Białej Podlaskiej zwyciężyli wiślacy ośmioma bramkami (38:30). Wszystko wskazuje na to, że w dzisiejszej rywalizacji gospodarze nie zagrają w najsilniejszym składzie. Trener Bogdan Kowalczyk oszczędza niektórych graczy na środowy ciężki mecz w Lubinie z Zagłębiem. Akademików zaś w następnej kolejce czeka spotkanie na własnym parkiecie z będącą w ich zasięgu Olimpią Piekary Śląskie.

Po dwóch dobrych meczach - wygranej z MOSIR Zabrze i remisie w Opolu z Gwardią - ostatnia wyprawa do Warszawy nie udała się zawodnikom trenera Leszka Siejwy.

- O tym meczu chcemy jak najszybciej zapomnieć - mówi kierownik AZS Wojciech Horeglad. - W Płocku musimy zaprezentować się zdecydowanie lepiej. Zdecydowanym meczu jest Wisła, która ma ogromne szanse na mistrzostwo kraju. My musimy zagrać mocno w obronie, nie popełniając takich błędów jak w Warszawie. Do Płocka nie pojadą kontuzjowani Łukasz Kandora, Konrad Rurarz oraz pauzujący za przewinienia Rafał Niećko. Na pewno nie będzie nam łatwo nawiązać walkę z wicemistrzem Polski. Warto przypomnieć, że wiślacy mają z nami stare porachunki. Za naszej pierwszej bytności w ekstraklasie płocczanie, grający wówczas pod nazwą Petrochemii, zremisowali i przegrali z nami, a do zdobycia tytułu mistrzowskiego zabrakło im wówczas jednego punktu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.