700 zł dotacji z miasta na działalność klubu

II LIGA SIATKÓWKI. - To jakieś kpiny! 700 zł dotacji. To oznacza koniec siatkówki w Koszalinie - tak zareagował trener Remigiusz Oszmian na proponowaną przez miasto dotację dla drugoligowych siatkarek z Koszalina.

Prawie o zawał serca przyprawili w środę trenera drugoligowych siatkarek MKS-u Koszalin radni z koszalińskiego ratusza. W proponowanych w budżecie na 2004 r. dotacjach dla klubów sportowych przy MKS -ie widnieje suma 700 zł (w ub.r. - 23 tys.). Dotacja z miasta to główna część budżetu klubu.

- To jakieś kpiny! - mówił mocno zdenerwowany Remigiusz Oszmian, trener koszalinianek. - Od 25 lat zajmuję się siatkówką w tym mieście i jeszcze takiej sytuacji nie było. 700 zł dotacji! To oznacza koniec siatkówki w Koszalinie.

- Nie ma jeszcze ostatecznej wersji podziału funduszy na kluby sportowe w tym roku - wyjaśnia Grzegorz Śliżewski, rzecznik prasowy prezydenta Koszalina. - W poniedziałek zbiera się komisja edukacji, kultury fizycznej i turystyki. Po jej uwagach prezydent Koszalina podejmie ostateczną decyzję.

I właśnie przed tym spotkaniem Oszmian próbuje dotrzeć do członków komisji, by przekonać ich o zmianie wysokości dotacji.

- Przed czterema laty dostałem od miasta medal i dyplom dla zasłużonego obywatela, który promuje siatkówkę. Teraz mam ochotę pójść na poniedziałkową komisję i oddać im ten medal - mówi Oszmian.

Kłopoty z finansami koszaliński klub ma od dawna. W ostatnich latach dotacje od miasta zamykały się w granicach 20-40 tys. zł. I tak były to sumy zbyt małe, by pokryć koszty wyjazdów, sprzętu czy stypendiów dla zawodniczek. Już w 2001 r., kiedy MKS dostał 40 tys. zł (wtedy miał jeszcze sponsora - hurtownię Agat), sąsiad zza miedzy, także drugoligowy klub siatkarek OPP Powiat Kołobrzeski, miał od miasta 70 tys. zł. MKS, który już trzeci rok z rzędu walczy o awans w play offach, nie jest w stanie awansować do I ligi. Tłumaczy to właśnie kłopotami finansowymi.

W sobotę MKS gra u siebie z Chodzieżą w play offach o miejsca 1.-4. (do trzech wygranych). Do tej pory goście wygrali dwa spotkania. Jeśli koszalinianki przegrają trzecie, odpadną z walki o awans.

- Jak powiedziałem dziewczynom tydzień temu, że to już raczej koniec i zagramy z Chodzieżą tylko w sobotę, strasznie się na mnie oburzyły, że nie ma we mnie ducha sportowej rywalizacji. Ale realia są takie, że aby mecz 21 lutego odbył się u nas, musiałem poprosić żonę o zgodę na wyjęcie z naszego wspólnego konta pieniędzy na honorarium dla sędziego - dodaje Oszmian.

Co można zrobić z 700 zł w II lidze

ok. 600 zł - opłata dla dwóch przyjezdnych sędziów za poprowadzenie w Koszalinie meczu

ok. 500 zł - wyjazd na mecz np. do Gdańska, w tym skromny obiad dla zawodniczek

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.