Idea Śląsk gra z Benettonem

EUROLIGA KOSZYKARZY. Na kogo liczymy? Na siebie. Najpierw musimy zrobić swój krok, pokonując Benetton, a później możemy dopiero patrzeć na to, co się dzieje w innych meczach - mówi Adam Wójcik przed meczem kończącym pierwszą fazę rozgrywek

Czy będzie to również ostatnie spotkanie wrocławian w tym sezonie w Eurolidze, czy też po dzisiejszym dniu wywalczą awans i przejdą do historii? Nie wszystko zależy od nich. Aby grać dalej, muszą bowiem nie tylko pokonać Benetton, ale jeszcze liczyć na porażkę Olympiakosu z Albą (w Berlinie) bądź dzień później Żalgirisu z CSKA (w Kownie). Alba i CSKA grają wyłącznie o prestiż, ale chyba bardziej można liczyć na Niemców. W drugim przypadku porażka Żalgirisu oznaczałby odpadnięcie z rozgrywek Arvydasa Sabonisa, którego sama obecność w Eurolidze ma olbrzymie znaczenie marketingowe. Na kogo zatem bardziej liczą w Śląsku?

- Na siebie. Wystarczy zresztą sobie przypomnieć przysłowie - podkreśla Adam Wójcik. - Najpierw my musimy zrobić ten krok, pokonując Benetton. Później dopiero możemy patrzeć ma to, co się dzieje u innych.

- Uważam, że Euroliga źle postąpiła, organizując mecze w różnych dniach i godzinach. W ostatniej kolejce nie powinno dochodzić do takich sytuacji - podkreśla trener Idei Muli Katzurin. - Inna sprawa, że to nie powinno mieć wpływu na nasz mecz i naszą grę. Potrzebujemy tego zwycięstwa, więc musimy najpierw zrobić swoje. Nie patrzeć na wyniki innych spotkań, na które i tak nie mamy wpływu. W Eurolidze wszystko jest możliwe, każdy może wygrać z każdym, a czynników, które mają wpływ na przebieg spotkania, jest tyle, że nawet nie ma sensu rozważać szans na korzystne wyniki w innych meczach. Dla nas najważniejsze pozostaje, jak my zagramy.

Już bowiem sam podstawowy warunek, czyli pokonanie Benettonu, nie będzie łatwy do spełnienia. Mistrz Włoch to bowiem od lat czołowa drużyna w Europie, o czym przekonali się zresztą sami wrocławianie, przegrywając pierwszy mecz w Treviso aż 56:98.

- Rozegraliśmy wówczas najgorszy mecz w Eurolidze. To nie był miły wieczór, ale drugi raz na takim poziomie nie możemy zagrać - podkreśla Katzurin. - Dokładnie przeanalizowaliśmy to spotkane, zmieniliśmy kilka rzeczy, aby teraz wynik był inny. Zresztą rozważanie szans to nie jest kwestia tego, co się działo w Treviso, bo teraz mamy po prostu nowy mecz.

Benetton teraz jednak specjalnie nie ma o co grać. Szanse na najlepszy bilans z drugiego miejsca ma wyłącznie teoretycznie, a ewentualny spadek na czwarte miejsce w grupie oznacza, że będzie rozstawiony przed losowaniem TOP 16 z trzeciego zamiast drugiego koszyka. Czy to może mieć jednak jakieś znaczenie? Goście zresztą przylecieli do Wrocławia wczoraj wieczorem, rezygnując z treningu dzień przed meczem.

- Nie powinniśmy zakładać, że Benetton odpuści, obojętne, czy ma o co grać czy też nie - stwierdza Katzurin. - To bowiem przecież profesjonalny klub i ludzie w nim pracujący. Im również zależy na każdym zwycięstwie.

Wrocławianie natomiast wyjątkowo mobilizują się na to spotkanie. Po poniedziałkowym treningu, zanim zawodnicy rozeszli się do szatni, Katzurin przemawiał przez ponad 20 minut.

- To nic wielkiego, przecież często dochodzi do takich spotkań. Ostatnio ze Stambułu wracaliśmy w dwóch grupach, więc taka rozmowa była potrzebna, aby ponownie zjednoczyć zespół - stwierdził krótko szkoleniowiec Idei.

Rozmowa dotyczyła jednak przede wszystkim tego, co się wydarzyło w ostatnich spotkaniach przegranych w samych końcówkach.

- Trzy mecze przegraliśmy w tym samym stylu, więc musimy wziąć się w garść - przyznał Adam Wójcik. - Nie można już więcej dopuszczać do sytuacji, w której tak ciężko wypracowana przewaga zostaje później roztrwoniona. Wszystkie te mecze natomiast zawsze kończyły się tak samo: prowadziliśmy, może nie zawsze jakoś znacząco, ale jednak wygrywaliśmy, i nie potrafiliśmy tego dowieźć. Musieliśmy sobie zatem wyjaśnić pewne sprawy.

Wrocławianie zagrają w najsilniejszym składzie, choć dzień przed meczem rano nie mógł trenować Dominik Tomczyk. - Miał gorączkę, ale to nic związanego z grypą czy czymś takim. Raczej zjadł coś, co mu zaszkodziło, ale na środę będzie gotowy - wyjaśnia Katzurin. I podkreśla, że nawet jak się nie uda, to i tak jest dumny ze swojego zespołu.

- Kibice również powinni być, bo przecież zespół wykonał bardzo dobrą pracę. Mamy ostatnią kolejkę, a jeszcze nic nie jest przesądzone i wciąż mamy szansę na awans - wyjaśnia. - To będzie bardzo trudny mecz, jakich już wiele mieliśmy w Eurolidze, przeciwko drużynie, która gra bardzo inteligentną koszykówkę. W Hali Ludowej jednak kibice zawsze wnosili nas na wyższy poziom. Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem.

To było grane

Śląsk rywalizował już z Benettonem przed dwoma laty i we własnej hali (spotkanie rozegrano w Orbicie) przegrał 91:93. Decydującą akcję przeprowadził wówczas Ricardo Pittis, który odebrał piłkę Michaelowi Hawkinsowi i pobiegł samotnie na kosz, zdobywając punkty równo z końcową syreną. Z tego meczu do dziś w składzie Benettonu zostali jeszcze oprócz Pittisa Jorge Garbajosa, Tyus Edney i Massimo Bulleri (Denis Marconato oraz Marcelo Nicola wówczas nie zagrali z powodu kontuzji, podobnie jak Maciej Zieliński i Dominik Tomczyk ze Śląska). Edney i Bulleri do Wrocławia nie przylecieli, choć Edney wystąpił w niedzielę w spotkaniu ligowym. Wczoraj w nocy urodziło mu się dziecko, więc dostał wolne. Ma go zastąpić Germaine Jackson, który świetnie zagrał przed tygodniem przeciwko Albie (19 punktów, 7/9 z gry, 7 asyst, 5 przechwytów).

Maurizio Gherardini

menedżer Benettonu Treviso

Przyjeżdżamy do Wrocławia we wtorek wieczorem, dlatego nie weźmiemy udziału w treningu w przeddzień. Nie uważam jednak, że pojawimy się w Polsce zbyt późno. Zresztą ekipa wrocławskiego zespołu dotarła do Treviso zaledwie na trzy godziny przed spotkaniem, co być może miało wówczas wpływ na przebieg meczu. Spotkanie we Wrocławiu na pewno będzie inaczej wyglądało. Przede wszystkim Śląsk zrobi wszystko, aby ten mecz wygrać, gdyż tylko zwycięstwo przedłuża szansę tego zespołu na awans do TOP 16. My jednak też mamy o co walczyć. Co prawda, jesteśmy pewni udziału w kolejnej rundzie, ale chcemy zająć w naszej grupie jak najlepsze miejsce, by uniknąć rywalizacji w następnym etapie rozgrywek z takimi zespołami, jak: CSKA Moskwa, FC Barcelona czy Maccabi Tel Awiw. Dlatego zrobimy wszystko, aby spotkanie we Wrocławiu rozstrzygnąć na swoją korzyść. Ze Śląskiem wystąpimy bez Tyusa Edneya. Są dwie przyczyny jego absencji. Po pierwsze, Amerykanin jest kontuzjowany, a po drugie, kilka godzin temu urodziło mu się dziecko. W Treviso został także inny gracz obwodowy - Massimo Bulleri. Jestem jednak przekonany, że nasz nowy rozgrywający Germaine Jackson jest w stanie godnie ich zastąpić. W ostatnich meczach ligowych, jak i w Eurolidze spisywał się świetnie i mam nadzieję, że swoją klasę potwierdzi też we Wrocławiu. Czy jest w stanie zatrzymać Greera? Greera mało kto jest w stanie zatrzymać. Zresztą Greer może rzucić swoje, ważne, by maksymalnie zneutralizować pozostałych graczy Śląska.

not. dk

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.