Wisła Kraków - Piast Szczecin 3:0

I LIGA SIATKAREK. - Krakowianki zagrały bardzo dobre spotkanie, a my - z naszymi kłopotami zdrowotnymi - nie byliśmy w stanie się im przeciwstawić - uważa Jerzy Taczała, szkoleniowiec Piasta

Do Krakowa nasz zespół jechał z umiarkowanym optymizmem. Podopieczne Taczały chciały się dobrze zaprezentować i pokusić o niespodziankę. Nadzieje te zostały rozwiane podczas nocnej podróży. Ada Wychowanek miała objawy grypy żołądkowej i w meczu zagrała na własną odpowiedzialność. Z gorączką wystąpiła Agnieszka Gliwa.

- Nie chcę się tłumaczyć, ale te kłopoty miały wpływ na przebieg spotkania - mówi Taczała. - Dodatkowo w Szczecinie musiały zostać kontuzjowane Kasia Ostrowska i Ula Paszkiewicz. Zabrakło nam zdrowia, by urwać Wiśle coś więcej.

Dwa pierwsze sety miały podobny przebieg. Wyrównana walka toczyła się do stanu 13:13, a później krakowianki zdobywały seryjnie punkty. Gdy prowadziły już czterema oczkami, zaczynały grać na luzie, ryzykownie, ale i ze szczęściem.

- Tak grającej Wisły już dawno nie widziałem. Był to ich najlepszy występ. Szkoda, że akurat z nami - przyznaje Taczała.

Ostatnia odsłona była najbardziej zacięta. Wisła prowadziła co prawda przez cały set dwoma punktami (np. 22:20 i 23:21), ale i Piast miał okazje na wygranie seta. W kilku akcjach zabrakło jednak precyzji.

Sety: 25:16, 25:17, 25:21.

Piast: Archangielska, Wychowanek, Furmanek, Gliwa, Felkel, Bryczkowska oraz Kuchczyńska (libero), Twaróg, Bury.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.