Wojciech Kozak, przewodniczący Rady Warszawy: Nie ma sprawy Legii

We wtorek podczas konferencji prasowej prezydent miasta Lech Kaczyński oświadczył, że w czwartek na posiedzeniu Rady Warszawy stanie wniosek o użyczeniu Legii 6 mln zł na modernizację stadionu. - Tej sprawy nie ma w porządku obrad - mówi przewodniczący Rady Wojciech Kozak.

- Jestem zdziwiony słowami pana prezydenta. Jeżeli coś się mówi publicznie na temat tego, czym Rada może się zająć, to chyba jej przewodniczący powinien coś na ten temat wiedzieć. No, chyba że już nie uważa się mnie za przewodniczącego - uważa Kozak, który był poprzednikiem Kaczyńskiego na stanowisku prezydenta.

Nie jest wielką tajemnicą, że panowie nie darzą się jakąś wielką sympatią. Nie tylko dlatego, że reprezentują odmienne opcje polityczne (Kaczyński - Prawo i Sprawiedliwość, Kozak - Platformę Obywatelską). - Nic nie wiem na ten temat, aby Rada Warszawy miała się zająć uchwałą w sprawie stadionu Legii. Fizycznie nie ma żadnego projektu takiej uchwały. A procedury są takie, że powinien wpłynąć siedem dni przed sesją. Właśnie jestem w biurze i nie widziałem, aby taki projekt wpłynął - słowa Kozaka potwierdza radny SLD-UP Marek Rojszyk, przewodniczący komisji sportu i turystyki w Radzie Warszawy.

- Jak najbardziej popieram przyznanie Legii przywilejów - mówi Kozak. - Gdy byłem prezydentem, to przecież ja organizowałem pieniądze na montaż krzesełek na tym stadionie. Mimo że jestem polonistą [Wojciech Kozak pełni obecnie funkcję prezesa sekcji koszykarskiej w Polonii - red.], to kiedyś pracowałem także w Legii. Zapatrywania polityczne czy klubowe nie mają tu zresztą znaczenia. Uważam, że stadion przy Łazienkowskiej trzeba zmodernizować. To stadion miejski. Powinna zapaść decyzja o bezpłatnym jego użyczeniu KP Legia. Niewykluczone, że na czwartkowym posiedzeniu Rady będzie prezydent, względnie któryś z jego przedstawicieli, i zaproponuje rozszerzenie porządku obrad. Dziwne tylko, że mówi się o 6 mln zł dla klubu na modernizację stadionu, a takiej pozycji nie ma w budżecie miasta na rok 2004. Czyżby prezydent o tym zapomniał? - zastanawia się Kozak.

Ideą prezydenta Kaczyńskiego nie było co prawda forsowanie pomysłu, by od razu przyznawać Legii pieniądze, chodziło raczej o to, by klub nie musiał już odprowadzać części zysków do miejskiej kasy. Dotacja to sprawa dalszej przyszłości, jednak tak czy tak dziwne, że w porządku obrad Rady Warszawy nie ma istotnej, przynajmniej od strony medialnej, pozycji. Lech Kaczyński zamierza wziąć udział w następnych wyborach na prezydenta całego kraju. Kibice Legii to całkiem spory elektorat. Wystarczy prześledzić związane z klubem fora internetowe. Gdy w sprawie stadionu panowała cisza, prezydent nie był - oględnie mówiąc - człowiekiem lubianym. Po ogłoszeniu decyzji o budowie Stadionu Narodowego i ulg dla Legii sporo się pod tym względem zmieniło.

- Idea budowy nowego stadionu przedstawiona przez prezydenta Kaczyńskiego nie jest żadnym novum. Nastąpiła, i to jest dla wielu zaskoczeniem, zmiana koncepcji jego budowy. Wcześniej miała ona być oparta na tzw. partnerstwie publicznoprawnym, powołana została spółka do budowy stadionu. Teraz budowę ma sfinansować miasto. To dość szybki pomysł i nigdzie nie został jeszcze przedyskutowany. A musi odbyć się na jego temat dyskusja, bo to bardzo droga inwestycja. Nie poznaliśmy nawet jej kosztów. Raz się mówi 140 mln, raz - 150 mln zł, a innym razem - 160 mln zł - mówi Rojszyk. - Nie ma wstępnego programu inwestycyjnego. Co więcej, nie zgłoszono nawet tej propozycji do projektu budżetu na 2004 rok. Inicjatywę uważam za ze wszech miar cenną, ale na razie trzeba do niej podchodzić z umiarem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.